Korespondencja z Rzymu
Włosi dostali od nowego rządu Paola Gentiloniego niechciany prezent pod choinkę: dekret przewidujący wpompowanie we włoski system bankowy 20 mld euro z budżetu. Statystycznie wypada po 500 euro na podatnika. Naród nie przyjął tego najlepiej. Najwięcej emocji budzi 8,6 mld euro, które państwo wpompuje w praktycznie zbankrutowany najstarszy bank świata – Monte dei Paschi di Siena (MPS) i stanie się jego głównym udziałowcem.
Graniczące z pewnością podejrzenia wskazują bowiem, że MPS upadł za sprawą działających w zmowie menedżerów i potężnych przedsiębiorców, którzy potraktowali bank jak bankomat. Trudno wykluczyć, że swoje dołożyli naciskami politycy.
MPS upadł, bo przeprowadził kilka wielkich transakcji niezrozumiałych z finansowego punktu widzenia (m.in. wykupienie upadających małych banków), a przede wszystkim rozdawał kredyty na lewo i prawo tym, którzy nie mogli albo nigdy nie mieli zamiaru ich spłacić.
Jak wynika z opublikowanej struktury niespłaconych pożyczek (w sumie 47 mld euro), aż 70 proc. udzielono firmom należącym do całego wachlarza spółek w ręku bardzo bogatych i wpływowych ludzi.