Robert Mazurek: Jak wybrać prezydenta?

Wymyślili go od początku do końca. Najpierw sprawdzili, czego chcą ludzie, wydali na to hektary forsy i im wyszło, że ma być właśnie taki. Dopasowali, znaleźli delikwenta i jest. Ot i cała tajemnica, ot i cały projekt. Nie hejtuję, cytuję. Nasłuchałem się od liberalnych i mniej liberalnych opozycyjnych polityków, od uczonych komentatorów, którzy śpieszą, by fenomen kandydata H. wyjaśnić; nasłuchałem się, to i wiem. I wszystko opowiem.

Publikacja: 14.02.2020 18:00

Robert Mazurek: Jak wybrać prezydenta?

Foto: AdobeStock

Jak stworzyć kandydata idealnego? Oczywiście można udać się do lalkarza i ilustratora Tomasza Brody, który ze starej rękawicy, guzików i kilku akcesoriów znalezionych na śmietniku zrobi nam wszystkich możliwych kandydatów na prezydenta, ale żeby trafił tego właściwego, to trzeba mu jednak dać rysopis. Jaki? To trzeba wybadać. Po pierwsze, żadna statystyka! Statystyka jest dla frajerów, bo jak wychodzę z psem na spacer, to średnio mamy po trzy nogi. Tym się kierować nie da, bo babochłopy w przyrodzie nie występują. To znaczy występują, ale rzadko, poza tym zostawmy ten grząski grunt. Kandydat statystycznie wypośrodkowany jest żaden, czyli nuda, czyli klapa.




Skoro nie statystyka, to badania. Bierze się rozmaite grupy delikwentów i przepytuje, co im w duszy gra. To się nazywa fokus, kosztuje zylion i jeszcze do tego w tym felietonie wrócimy. Pewne rzeczy wiadomo jednak i bez tego. Otóż ma być ładny, choć oczywiście nie za ładny, bo wtedy to Ken, ten od Barbie, nie prezydent. Najlepiej, żeby się nie pocił, bo to fatalnie w telewizorze wygląda. Niby można od rana w pełnym makijażu zasuwać, ale bezpieczniej jednak, coby się nie pocił. Tu zasępię się całkiem indywidualnie, bom nie dość, że szpetny, to jeszcze potliwy; trudno narodzie, nie będę wam przewodził.

Z wiekiem to różnie bywa. Pięć lat temu – jak mawiają badacze – była w modzie młodość, którą uzyskujemy brakiem wąsów, okularów i szczupłą sylwetką. Teraz już nie, teraz już młodego mamy, więc albo replikujemy rozwiązanie sprawdzone, albo idziemy na kontrast, czyli zmuszamy do kandydowania Jerzego Buzka z jego aparycją modela z reklamy Corega Tabs (w wersji grzeczniejszej: fizis amerykańskiego senatora). Tak czy owak jakoś wybrniemy, idziemy dalej.

Chociaż nie, młodszy chyba lepszy, bo w kampanii harować trzeba, no i pocić się nie można, nie zapominajmy. Wysportowany, notujemy. Strój schludny, znormalizowany, menedżer szczebla wyższego, ale nie prezes. To nie Rosja, gdzie nawet patriarcha z KGB z zegarkiem za worek dolarów paraduje. Spinki do koszuli może mieć, ale bez ostentacji, żadnych kamieni szlachetnych, białego złota, w końcu naród się musi jakoś identyfikować. Poza tym dłonie będzie masowo ściskał, żadnej biżuterii, sygnetów. Obrączka konieczna, pokazuje, że stabilny.

Od czasu do czasu musi się jednak odezwać. Najlepiej oczywiście, jakby mu pani od impostacji głos ustawiła, ale gość z telewizji też się nada. No i nie bez znaczenia jest, co ma mówić. I po to są te badania. W tym sezonie wychodzi, że ma być ekologiczny, o przyrodę zatroskany, o naturę. Nie musi być zaraz św. Gretą Od Klimatu, nie musi być wegański jak dr Spurek, ale bez zieleni ani rusz. Troska się świetnie sprzedaje, bo pokazuje, że wrażliwy, że nie dla siebie chce, ale dla córeczki. Ostatecznie może być synek, ale blond aniołek z lokami jest nie do przebicia. O drzewa ma się troszczyć, o wszystkie, nie tylko o jedno, he, he, he. Oburzają się pismaki, ale spokojnie, mamy to przebadane, na tyle możemy sobie pozwolić, bo w tych rewirach i tak nikogo nie złowimy.

No i polityka. Jak nie mamy partii, to mówimy, że ich nie lubimy i to dlatego. Naród też polityków nie lubi, to ponielubimy ich razem. Ruch to co innego, dodaje dynamiki, za nami też powinien jakiś stać. Nazwę musi mieć maksymalnie od czapy, by się nikt nie zorientował o co kaman. Niestety, Wiosna, Nowoczesna, Razem i Teraz już zajęte. Może być niby Natychmiast! ale to zbyt rewolucyjne, w niepokój może wpędzić. Mistrzostwem świata jest metoda na Emmanuela Macrona, który sobie zrobił ruch o swoich inicjałach i maszeruje krok w krok z En Marche! Nie mamy pomysłu, to wracamy do jakiegoś słówka. Do wykorzystania jest Naprzód! Prosto! i Dalej! Jest jeszcze kontrkulturowe HWDP, wtedy mamy przynajmniej darmową promocję na wszystkich murach. To jak, wchodzicie w to? 

Jak stworzyć kandydata idealnego? Oczywiście można udać się do lalkarza i ilustratora Tomasza Brody, który ze starej rękawicy, guzików i kilku akcesoriów znalezionych na śmietniku zrobi nam wszystkich możliwych kandydatów na prezydenta, ale żeby trafił tego właściwego, to trzeba mu jednak dać rysopis. Jaki? To trzeba wybadać. Po pierwsze, żadna statystyka! Statystyka jest dla frajerów, bo jak wychodzę z psem na spacer, to średnio mamy po trzy nogi. Tym się kierować nie da, bo babochłopy w przyrodzie nie występują. To znaczy występują, ale rzadko, poza tym zostawmy ten grząski grunt. Kandydat statystycznie wypośrodkowany jest żaden, czyli nuda, czyli klapa.

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich