31 sierpnia Mikołaj Łukaszenko obchodził 16. urodziny. Białorusini mówią o nim zdrobniale „Kola" albo bardziej łaskawie – „Kolka". Od urodzenia salutują mu generałowie i kłaniają się najwyżsi urzędnicy państwowi. W wieku czterech lat Kolka poznał Benedykta XVI, a nawet miał rzadką okazję posiedzieć u papieża na kolanach. Kilka miesięcy później na białorusko-rosyjskich manewrach wojskowych „Zapad 2009" z rąk prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa dostał złoty pistolet. Miał na sobie mundur i uważnie przysłuchiwał się ojcu wydającemu rozkazy oficerom. Zdążył nawet zaprzyjaźnić się z nieżyjącym już prezydentem Wenezueli Hugo Chávezem oraz pobawić się zabawkami z byłym prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem w jego słynnej podkijowskiej rezydencji Meżyhiria. A w wieku zaledwie dziesięciu lat uczestniczył w posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ, siedząc obok najważniejszych przywódców świata. Wtedy też poznał Baracka Obamę i jego małżonkę Michelle. Rok później został ciepło przyjęty w Pekinie, gdzie gościł u państwa Xi Jinpingów. Towarzysząc ojcu w licznych podróżach zagranicznych, co roku stoi boku Władimira Putina, jak podczas tegorocznej parady na placu Czerwonym w Moskwie. Jest pewnie jedynym 16-latkiem, który osobiście miał okazję poznać dwóch papieży – u Franciszka gościł, mając 11 lat.
– Jest wyjątkowym dzieckiem, drugiego takiego na świecie nie ma – opowiadał Aleksander Łukaszenko w wywiadzie dla ukraińskiego dziennikarza Dmytro Gordona, udzielonym przed niedawnymi wyborami prezydenckimi. – Mój Kola nigdy raczej nie będzie prezydentem – dodawał, ale niezbyt przekonująco.
Ma mój charakter
Najstarszy syn Łukaszenki, Wiktor, ma 44 lata. Jest pierwszym zastępcą ojca w Narodowym Komitecie Olimpijskim, ale nie tylko. Jest doradcą ds. bezpieczeństwa oraz członkiem Rady Bezpieczeństwa, której przewodniczy rzecz jasna urzędujący od 1994 roku prezydent. Ale to Wiktor de facto kontroluje dzisiaj na Białorusi wszystkie służby specjalne. Jego młodszy brat Dzmitry (40 lat) stoi na czele prezydenckiego klubu sportowego i odpo-wiada za kondycję białoruskiego sportu. Starsi synowie Łukaszenki, w odróżnieniu od Mikołaja, nie są osobami medialnymi. Prawie nie pokazują się publicznie i o ich życiu prywatnym wiadomo niewiele, poza tym, że białoruski przywódca ma już siedmioro wnuków. Wiktoria, córka Wiktora, robi karierę aktorską i gra w białoruskich oraz rosyjskich produkcjach.
– Są łagodniejszymi ludźmi niż ja, mają charakter mamy, ale Kola to taki krzemień jak tata – opowiadał prezydent w rozmowie z Gordonem. Z ich matką Łukaszenko nie mieszka w zasadzie odkąd został prezydentem. Oficjalnie wciąż jednak są małżeństwem, a Halina Łukaszenko (z domu Żelnie-rowicz) wciąż jest pierwszą damą. Prawdopodobnie mieszka ciągle we wsi Ryżkowicze w obwodzie mohylewskim i jest jedną z najbardziej strzeżo-nych osób na Białorusi. W jednym z nielicznych wywiadów, którego udzieliła w 2005 roku białoruskiej redakcji „Komsomolskiej Prawdy", stwierdzi-ła, że to była jej osobista decyzja, by w 1994 roku nie przeprowadzać się do Mińska wraz z mężem. Nie zdradziła jednak przyczyny.
Gdy udzielała owego wywiadu, Kolka miał już roczek. Ale o jego istnieniu świat się dowiedział dopiero dwa lata później. Gdy nagle w towarzy-stwie prezydenta pojawiło się małe dziecko, ten wytłumaczył jedynie, że „nie ma z kim go zostawić". Mniej więcej wtedy korekcie uległa oficjalna biografia Łukaszenki – okazało się, że urodził się tak naprawdę nie 30, lecz 31 sierpnia. Tego samego dnia, co Kolka. Do dzisiaj Białorusinom nie powiedziano, kto jest matką najmłodszego syna prezydenta. Media od lat spekulują, że to Irina Abelska, ówczesna prywatna lekarka Łukaszenki, a dzisiaj szefowa głównego prezydenckiego szpitala i nawet profesor nauk medycznych. Nigdy nie pokazała się publicznie w towarzystwie Mikołaja Łukaszenki i oficjalnie nie potwierdziła tych informacji, wciąż więc ta kwestia jest owiana tajemnicą.