W sumie to u nas jest straszna nuda. Żeby choć jeden polski polityk miał takie jaja jak ten węgierski europoseł. Chociaż jaja dziwnie brzmią w tym kontekście
Jedno jest pewne. Na party w Brukseli miękiszonów nie było.
Cieszy nas, że hasło „słoń a sprawa polska" wciąż jest aktualne. Bo oto organizator brukselskiej orgii najpierw zaczął opowiadać w wywiadach, że politycy PiS też u niego bywali. A potem się okazało, że to nie jest żaden David Manzheley, tylko zwykły Dawid Zguda z Wadowic. Tak, tak. Z TYCH Wadowic. Jak tak dalej pójdzie, stanie się najsławniejszym obywatelem miasta. I najbardziej szanowanym.
Może by mu tak dać ulicę? Albo chociaż tablicę? Pomnik dostanie, dopiero jak zdemaskuje jakiegoś pisowca.
Jakby Manzheley/Zguda nie udzielał się w TVN-ie, to może by mu się upiekło, a tak to się okazało, że od 11 lat jest poszukiwany listem gończym. Jak wróci, to posiedzi 1,5 roku za oszustwo. Źle nie będzie miał. W męskim więzieniu to dopiero będzie brukselskie party!