Film reklamowy The Line nie pozostawia złudzeń – czegoś takiego jeszcze nie było! Zapomnijmy o dawnych aglomeracjach, zatłoczonych i zadymionych, które nie nadają się do życia. Czas na megamiasto! Miasto? Tradycjonalistom trudno będzie przełknąć, że chodzi o 170-kilometrowy odcinek, idealnie prosty, ciągnący się od Morza Czerwonego do północno-zachodniej części kraju, co determinuje jego nazwę. To ma być absolutnie nowatorskie miejsce życia dla miliona osób, otoczonych przez jeszcze większą liczbę robotów, bo – jakżeby inaczej – The Line będzie innowacyjne i zautomatyzowane, naszpikowane technologiami i pełne rozmachu. Wszystko ma kosztować miliardy dolarów, chociaż cena właściwie nie gra roli, bo na biednego nie trafiło – świat ma być po prostu rzucony na kolana, a najlepiej od razu na łopatki.
Nowa era cywilizacji
The Line zostanie uwolnione od samochodów i ulic, które zastąpią chodniki i zieleń. To idée fixe księcia Mohammeda, który wiele mówi o ograniczeniu zanieczyszczenia środowiska i liczby wypadków drogowych. „Dlaczego mamy poświęcić naturę dla rozwoju? Dlaczego każdego roku na świecie ma umierać siedem milionów ludzi, bo 90 proc. populacji oddycha zanieczyszczonym powietrzem? Dlaczego mamy tracić milion osób w wypadkach drogowych? Do 2050 roku czas dojazdu do pracy podwoi się, a miliard ludzi będzie musiało przeprowadzić się z powodu rosnącej emisji dwutlenku węgla i poziomu mórz" – mówi książę. Jego odpowiedzią jest miasto w pełni zasilane energią odnawialną dzięki panelom słonecznym i farmom wiatrowym, co spowoduje brak emisji dwutlenku węgla i ochronę 95 proc. istniejącej przyrody. „To nowa era cywilizacji. Nowy model czystego miasta, które znacząco wpłynie na wydajność ludzkości. Arabia Saudyjska kieruje się w stronę cywilizacji, którą można porównać do tych dawnych, budowanych dzięki wodzie" – kusi Mazen al-Sudairi, ekonomista odpowiedzialny za opłacalność projektu i, jak widać, także za jego wizerunek.
Na powierzchni będzie warstwa naziemna, „piesza" i zielona, choć to przecież pustynia, a do podziemi zostały zdegradowane „usługowa", z infrastrukturą dla mieszkańców, oraz „transportowa". Podróż z jednego końca na drugi nie powinna zająć więcej niż 20 minut, co oznacza prędkość pojazdów – oczywiście sterowanych automatycznie – rzędu ok. 500 km/h. Cała infrastruktura ma być zintegrowana ze sztuczną inteligencją (AI) poprzez masowe wykorzystanie danych. Twórcy The Line twierdzą, że miejska społeczność też będzie wspierana przez AI, „nieustannie uczącą się i przewidującą rozwiązania ułatwiające życie", dbającą o bezpieczeństwo i komfort mieszkańców. Oznacza to, że roboty podpowiedzą ludziom, co jest dla nich najlepsze.
Tym bardziej że mieszkańcy – przy zachłyśnięciu się nowymi technologiami i wspaniałą ideą – wydają się mimo wszystko najmniej ważni w tym projekcie. Są niejako złem koniecznym. Co z nimi? Książę Mohammed spieszy z wyjaśnieniami, że jego miasto ma składać się z dziesiątek mniejszych jednostek połączonych podziemnymi arteriami. W jednym ogniwie znajdą się domy, place, instytucje i inne placówki rozmieszczone w bliskiej odległości, by można do nich dojść spacerem w kilka minut. Będzie to przypominało gałąź z pączkami. Adam Zys z poświęconego architekturze portalu WhiteMad śmieje się jednak, że w jego redakcji The Line określono raczej jako autostradę z rozbudowanymi MOP-ami, czyli Miejscami Obsługi Pasażerów, które w tym przypadku powinny nazywać się MOM-ami.