Igor Matović. Polityk, który woli być nienawidzony

Rok temu Igor Matovič był wielką nadzieją Słowacji. Dzisiaj nawet jego współpracownicy mają go dość.

Publikacja: 30.04.2021 18:00

Igor Matovič, sprawny mówca i gorliwy działacz antykorupcyjny, w wyborach w lutym 2020 r. przekonał

Igor Matovič, sprawny mówca i gorliwy działacz antykorupcyjny, w wyborach w lutym 2020 r. przekonał do siebie ponad 720 tys. Słowaków. Radykalny i nieprzewidywalny, prezentował się jako antyestablishmentowy głos

Foto: AAFP/POOL/Olivier Hoslet

Zawsze był niewychowanym rebeliantem i manipulatorem, i to jakoś działało w opozycji. Kiedy wygrał wybory, miałem nadzieję, że się zmieni w męża stanu. Zawiodłem się – mówi mi Ján Krošlák, poseł Zwyczajnych Ludzi i Niezależnych Osobistości (OĽaNO), partii Matoviča, który do początku kwietnia był premierem Słowacji. Zamienił się stanowiskiem z ministrem finansów, żeby uratować przed upadkiem czteropartyjny rząd.

– 99 procent problemów, jakie mamy, ma związek ze stylem i metodami zarządzania krajem przez Matoviča – twierdzi Krošlák. Jego zdaniem powinien albo odejść z rządu i skoncentrować się na partii, albo całkowicie zrezygnować z polityki. Krošlák na początku zgodził się rozmawiać anonimowo, ale pod koniec wywiadu sam zaproponował, żeby użyć w tekście jego nazwisko. – Igor wie, co o nim myślę. Jemu mówiłem jeszcze gorsze rzeczy – tłumaczy mi.

Jego frustracja jest zrozumiała. Pod koniec lutego 2020 roku partia OĽaNO Matoviča ze sloganem „Pokonajmy razem mafię" niespodziewanie wygrała wybory parlamentarne. Dostała mandat do posprzątania po socjalkonserwatywnej partii Kierunek-Socjalna Demokracja (Smer-SD), która rządziła Słowacją łącznie przez 12 lat, a wyborów do parlamentu nie przegrała od 2006 roku.

Po tak długich rządach Smer stał się modelową partią władzy, zależną od starszych wyborców z małych miast, z ograniczoną zdolnością przyciągania młodych. Sterowany z tylnego siedzenia przez szemranych biznesmenów powiązanych z mafią stworzył państwo klientelistyczne, z niewydolnymi usługami publicznymi – i zbrodniami popełnianymi pod jego okiem. Morderstwo dziennikarza śledczego Jána Kuciaka i jego narzeczonej Martiny Kušnírovej w lutym 2018 roku doprowadziło do największych demonstracji ulicznych od czasów aksamitnej rewolucji. Jak powiedział ks. Milan Bubák na proteście w pierwszą rocznicę ich śmierci, to tragiczne wydarzenie znaczy dla Słowaków tyle, ile dla Amerykanów atak na World Trade Center.

Ludowy trybun

Matovič, sprawny mówca i gorliwy działacz antykorupcyjny, przekonał do siebie ponad 720 tys. Słowaków. Radykalny i nieprzewidywalny, prezentował się jako antyestablishmentowy głos, krytyczny nie tylko wobec „mafijnego" Smeru, ale i liberalnych elit z „bratysławskiej kawiarni". Stał się współczesną wersją trybuna ludowego: z równą sprawnością przemawiał na wiecach, na których występował w trampkach i t-shircie, co korzystał z Facebooka, gdzie za niektóre gniewne posty dostawał ponad tysiąc lajków. W analogowej polityce słowackiej to było nowatorstwo. Miał też sporo szczęścia. Chociaż sam był posłem od dekady, wskoczył na falę entuzjazmu, która w 2019 roku wyniosła na urząd prezydenta polityczną neofitkę Zuzanę Čaputovą.

Rok później entuzjazm wyparował całkowicie. Od października 2020 roku poparcie dla Matoviča spadło o 12 punktów procentowych (według agencji Focus). Z blisko 80 procentami w rankingu nieufności w lutym był najmniej popularnym członkiem własnego rządu.

Fortuna odwróciła się od niego, zanim jeszcze usiadł w fotelu szefa rządu. Sześć dni po zwycięstwie OĽaNO na Słowacji wykryto pierwszego pacjenta z Covid-19. Tym samym jego rząd, zamiast poświęcić siły na obiecaną walkę o sprawiedliwość i transparentność, musiał zmierzyć się z najgłębszym kryzysem zdrowotnym w krótkiej historii niepodległej Słowacji. Nie pomagał mu chaos wewnątrz gabinetu tworzonego przez cztery różne ugrupowania o proweniencji prawicowej. Samo OĽaNO to bardziej ruch protestu niż profesjonalna partia, z wyrazistymi osobowościami, ale bez struktur i jednorodnego programu.

Pod rządami Matoviča Słowacja uniknęła pierwszej fali koronawirusa. Ale od jesieni dała się mu przygnieść do tego stopnia, że na początku roku zanotowała najwyższą śmiertelność związaną z Covid-19 na milion mieszkańców na świecie.

Matovič od początku był twarzą walki z wirusem. Prawie codziennie organizował emocjonalne konferencje prasowe. Jako pierwszy na świecie zlecił przetestowanie całej – liczącej 5,5 miliona osób – ludności szybkimi testami antygenowymi, wbrew głosom czołowych przedstawicieli środowiska medycznego. A potem w sekrecie wynegocjował sprowadzenie 2 milionów dawek rosyjskiej szczepionki Sputnik V, mimo że nie została ona zatwierdzona przez Europejską Agencję Leków (dotychczas Słowacja otrzymała tylko 200 tys.). Opozycja mówiła o „szaleństwie" Matoviča, popularny karykaturzysta Shooty przedstawiał go jako niebezpiecznego klauna.

Ten ostatni ruch był krytykowany także przez koalicjantów Matoviča, którzy oskarżyli go o dzielenie UE, a Sputnik porównali do rosyjskiego narzędzia wojny hybrydowej. – Nie sądzę, żeby był rusofilem – mówi mi Irena Bihariová, przewodnicząca Progresywnej Słowacji, partii popularnej wśród bratysławskich liberałów, która nie dostała się do parlamentu. – To, co zrobił, mówi wiele o jego osobowości. Na swój ekscentryczny i megalomański sposób sądził, że sam, bez niczyjego wsparcia, pokona koronawirusa. A świat padnie mu za to do nóg. Efekt jest taki, że zmarnował taki potencjał, takie zaufanie publiczne... Skorumpowany Smer został zastąpiony przez amatorów z OĽaNO – uważa.

Ofiara Sputnika

Im bardziej tracił grunt pod nogami, tym bardziej stawał się nieufny i neurotyczny. Jego Facebook zaroił się od ataków na własnych ministrów, media, naukowców sceptycznych wobec Sputnika, a ostatnio słowacki korpus dyplomatyczny. Bo sława Matoviča zaczęła wychodzić poza granice kraju. Jego żart o tym, że w zamian za Sputnika obiecał Rosji Zakarpacie, region w zachodniej Ukrainie sąsiadujący ze Słowacją, wywołał dyplomatyczny skandal.

W końcu pod presją partnerów koalicyjnych, którzy zagrozili wyjściem z rządu, podał się do dymisji. Skonfliktowany niemal ze wszystkimi stał się pierwszym na świecie liderem, który stracił stanowisko z powodu Covid-19.

Jednak jego dorobek nie jest całkowicie negatywny. Zdaniem Grigorija Mesežnikova, dyrektora bratysławskiego Instytutu Spraw Publicznych, zakrojona na szeroką skalę czystka wśród skorumpowanych policjantów, pracowników wymiaru sprawiedliwości i służb specjalnych – wielu z nich zostało już zatrzymanych i osądzonych – potwierdziła nadzieje głosujących na Matoviča. – Jego kłopot polega na tym, że widzi politykę jako grę o sumie zerowej. Wszystko albo nic – podkreśla Mesežnikov. – Chociaż w wielu innych dziedzinach prowadziło go to do konfliktu, tutaj taka postawa była raczej przydatna.

– Słowacja jest dziś innym krajem – mówi mi Andrej Stančík, inny poseł OĽaNO. – Szkoda, że Matovič reagował na wszystkie kłody rzucane mu pod nogi przed przeciwników. Nie powinien był marnować na to czasu.

Z kolei Krošlák przyznaje, że nikt nie spodziewał się, że OĽaNO wygra wybory. Faworytem była koalicja liberalnej Progresywnej Słowacji i centrowego Spolu (Razem), która dziewięć miesięcy wcześniej sensacyjnie wyprzedziła Smer w wyborach do Parlamentu Europejskiego. – Ale nawet jak bylibyśmy superprzygotowani, ciężko zmienić funkcjonowanie państwa, rządzonego tak długo przez Smer. Moim zdaniem to się udaje całkiem nieźle. Problemem jest to, że Matovič nie dorósł do funkcji szefa rządu – mówi Krošlák.

Mimo rezygnacji Matovič nie pozwala o sobie zapomnieć. Na początku kwietnia we własnym, nieprzewidywalnym stylu – na wojaże nie dostał zgody rządu – poleciał do Moskwy na spotkanie z szefem Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich (RDIF), który sfinansował produkcję Sputnika i sprzedaje go za granicę.

Potem udał się do Budapesztu z prośbą o pomoc w przebadaniu szczepionki. Wszystko po to, żeby uniknąć zwrotu Sputnika. Zażądał tego RDIF w reakcji na oświadczenie słowackiego Instytutu Kontroli Leków, że dozy przysłane na Słowację nie są takie same, jak te zrecenzowane pozytywnie w lutym przez „The Lancet", prestiżowy brytyjski tygodnik medyczny.

Powrót Smeru

Jakiekolwiek będzie dziedzictwo rządów OĽaNO, przypadek Matoviča jest sygnałem ostrzegawczym dla innych partii opozycyjnych w krajach Europy Środkowej rządzonych przez populistów. Tak uważa Milan Nič, analityk berlińskiego think tanku German Council on Foreign Relations. – Kiedy Kaczyński i Orbán stracą władzę, polska i węgierska opozycja – bez doświadczenia, bez ludzi i bez umiejętności zarządzania wewnętrznymi napięciami – także będzie mieć kłopot ze sprawnym rządzeniem, a przede wszystkim z zastąpieniem starego zasiedziałego aparatu państwa – mówi mi.

Przez rok Matovič na własnej skórze przekonał się, jakie to trudne. Ale, co gorsza, przyczynił się do tego, że ci, których uważał za mafię, mogą wygrać kolejne wybory z tak wysokim wynikiem, jak nigdy wcześniej. Od zeszłego lutego OĽaNO straciło w sondażach 16 punktów procentowych i zostało wyprzedzone zarówno przez Smer, jak i Hlas (Głos), nową partię założoną przez byłych działaczy Smeru. W przypadku przyspieszonych wyborów Smer i Hlas najpewniej razem stworzą rząd.

– Za to winię wyłącznie Matoviča – komentuje Krošlák. – Z jego talentem i inteligencją powinien bić się o 40 procent poparcia. Ale z jakichś powodów czuje się lepiej, kiedy ludzie go nienawidzą.

Igor Matovič nie odpowiedział na prośbę o rozmowę. 

Artykuł jest zmienioną i poszerzoną wersją profilu Matoviča, który ukazał się w „Foreign Policy"

Zawsze był niewychowanym rebeliantem i manipulatorem, i to jakoś działało w opozycji. Kiedy wygrał wybory, miałem nadzieję, że się zmieni w męża stanu. Zawiodłem się – mówi mi Ján Krošlák, poseł Zwyczajnych Ludzi i Niezależnych Osobistości (OĽaNO), partii Matoviča, który do początku kwietnia był premierem Słowacji. Zamienił się stanowiskiem z ministrem finansów, żeby uratować przed upadkiem czteropartyjny rząd.

– 99 procent problemów, jakie mamy, ma związek ze stylem i metodami zarządzania krajem przez Matoviča – twierdzi Krošlák. Jego zdaniem powinien albo odejść z rządu i skoncentrować się na partii, albo całkowicie zrezygnować z polityki. Krošlák na początku zgodził się rozmawiać anonimowo, ale pod koniec wywiadu sam zaproponował, żeby użyć w tekście jego nazwisko. – Igor wie, co o nim myślę. Jemu mówiłem jeszcze gorsze rzeczy – tłumaczy mi.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Tomasz Terlikowski: Śniła mi się dymisja arcybiskupa oskarżonego o tuszowanie pedofilii
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Polska przetrwała, ale co dalej?
Plus Minus
„Septologia. Tom III–IV”: Modlitwa po norwesku
Plus Minus
„Dunder albo kot z zaświatu”: Przygody czarnego kota
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
Plus Minus
„Alicja. Bożena. Ja”: Przykra lektura
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje