Skończyły się wybory, ruszył program Cela+. Na pierwszy ogień poszedł Sławomir N. – były minister z czasów PO i znany miłośnik drogich zegarków. Razem z nim zwinęli byłego szefa GROM i gdańskiego biznesmena. Oskarżono ich o kierowanie grupą przestępczą na Ukrainie. No naprawdę, Ukraińcy powinni się wstydzić! To już nie mają swoich grup przestępczych i muszą importować z Polski?!
Skoro już jesteśmy przy Ukraińcach, to mamy ciekawą anegdotę. Grupa studentów z tego pięknego kraju wybrała się w tłumie Polaków nad Morskie Oko, a potem odpaliła race, niczym nasi kibole. Na koniec wrzucili do sieci nagranie. Cóż tu powiedzieć, bardzo nas cieszy, że przybysze ze wschodu uczą się pięknych polskich zwyczajów.
A co poza tym? Historyczny sukces premiera, który przywiózł nam z Brukseli górę pieniędzy. I, jak to bankier, teraz będzie wydawał cudze.
Ciekawe szczegóły na temat negocjacji finansowych podał Viktor Orbán. „Nie wiem, jak mu się to udało, ale Mateusz po prostu poszedł do pokoju i wyszedł z pół miliarda euro" – opowiedział na konferencji prasowej. No i teraz zastanawiamy się, kto był w tym pokoju i dlaczego frau Angela. A także co na to żona premiera Morawieckiego.
Zarysowała się ciekawa różnica zdań pomiędzy mediami anty- i prorządowymi. Przeciwnicy rządu twierdzą, że kasa będzie uzależniona od praworządności (czytaj: że jakby co, zabiorą PiS-owi i Orbánowi), a zwolennicy, że jedno nie ma z drugim nic wspólnego. Tak twierdzi też premier Morawiecki, który mimochodem przyznał w ten sposób, że jakiś problem z praworządnością mamy. A przecież nie mamy.