Zdarza się, że okres traumy owocuje nieoczekiwanymi skutkami. Tak stało się z pandemią Covid-19, która pojawiła się z zaskoczenia i postawiła cywilizację w obliczu bezprecedensowego kryzysu. Jednak rozwinięty, nawet przerośnięty kapitalizm rzadko się poddaje i z każdej sytuacji potrafi wyciągnąć korzystne dla siebie rozwiązania. Tak właśnie zareagowała specyficzna branża światowego biznesu: moda. Udało jej się natychmiast zawładnąć pozornie nieistotnym, pełniącym czysto użytkową funkcję przedmiotem – maseczką. Z chirurgicznego narzędzia chroniącego przed zakażeniem szybko przeniosła się na główną scenę wydarzeń.
Władcy świata fashion, zazwyczaj mało uczuciowi, już na samym początku pandemii wykazali się humanitaryzmem. Koncern LVMH, skupiający pod swym dachem jedne z najbardziej rozpoznawalnych marek mody, m.in. Diora i Louis Vuitton, zamówił 40 milionów maseczek dla Francji, ofiarował 2,2 miliona dolarów chińskiemu Czerwonemu Krzyżowi, a fabryki perfum zamienił w wytwórnie płynu do dezynfekcji rąk. Firma Moncler (luksusowe kurtki puchowe) ofiarowała 11 milionów euro na budowę nowego szpitala w Mediolanie, Ralph Lauren – 10 milionów na cele charytatywne. Maseczki szyto nawet w pracowniach Chanel. A polska firma LPP, właściciel m.in. Reserved, Mohito, kupiła maseczki do szpitali za milion złotych.
Wirus fashion
Początkowo większość dostępnych maseczek była wyprodukowana do celów klinicznych, zwykle w tych samych kolorach, niebieskich, zielonych, białych, dostępne były w aptekach. Ale wirus fashion szybko zaatakował ten segment rynku i podobnie jak T-shirty, maseczki zaczęły epatować treścią: hasłami, rysunkami, żartami. Wegańskie, rowerowe, ekologiczne, z sercem, z ustami. I oczywiście designerskie – żyjemy przecież w czasach logo.
Jeszcze zanim wirus się rozszalał, w lutym na rozdaniu nagród Grammy amerykańska piosenkarka Billie Eilish pojawiła się w maseczce Gucci, niezbyt klinicznej, raczej dopasowanej do stroju, okularów, koloru włosów. 20 maja amerykańskie wydanie magazynu „Vogue" opublikowało 100 wybranych przez siebie najlepszych wersji tego nakrycia twarzy. Kwiatki, kratki, rysunki. Ceny od kilku dolarów w górę. Ale za maseczkę marki Collina Strada, wiązaną wokół twarzy na wielkie kokardy, trzeba było zapłacić już sto dolarów. Za to nie sposób jej nie zauważyć...
Modny obecnie projektant Virgil Abloh, założyciel marki Off White, również umiał się znaleźć – jego maseczki w ośmiu wzorach sprzedawały się po 86 dolarów. Pewna bizneswoman z Indii wydała podobno cztery tysiące dolarów na maseczkę ze złota... Wyzwanie podjęły oczywiście prężące się na Instagramie panienki, które szybko włączyły maseczkę do repertuaru osobistych akcesoriów mody.