Przy mojej pierwszej płycie inspirowałam się Madonną, jednak teraz chłonę dużo różnej muzyki, począwszy od nieznanych artystów, aż po gwiazdy z głównego nurtu. Moim ostatnim odkryciem jest Zella Day. Młoda Amerykanka, świetna piosenkarka, która współpracowała z Danem Auerbachem z The Black Keys.
Ostatnio zafascynowała mnie też formacja Sir Chloe, jednak gdybym miała wskazać artystę, który mnie naprawdę zainspirował i według mnie wytycza standardy w muzyce, jest to Andrew Watt. To człowiek-instytucja, z jednej strony współtworzył takie przeboje jak „Senorita" wykonywane przez Shawna Mendesa i Camilę Cabello, a z drugiej strony pomagał wyprodukować album Ozzy'ego Osbourne'a. To pokazuje, że nie warto zamykać się tylko na jeden gatunek muzyczny. Ten sam cel przyświeca również mi. Na naszej scenie muzycznej jest wielu artystów, którzy wyrwali się z pewnej szuflady gatunkowej. Kimś takim są Agnieszka Chylińska oraz Natalia Kukulska, obie eksperymentują ze swoją twórczością.
Przez całą sytuację związaną z pandemią zaczęłam się uzależniać od Netfliksa i znalazłam kilka produkcji, które mnie zachwyciły. Jedną z nich jest „Gambit królowej". W tym serialu zadbano o każdy najdrobniejszy detal. Ujęła mnie piękna oprawa i wysublimowane obrazy. Trzeba oczywiście wspomnieć o postaci szachisty granej przez Marcina Dorocińskiego. Z kolei w serialu „Ratched" błyszczała Sarah Paulson. To opowieść o pielęgniarce Mildred Ratched, bohaterce „Lotu nad kukułczym gniazdem". Nadrabiam również zaległości w serialu „Wikingowie". Na początku nie mogłam się do niego przekonać, lecz teraz, no cóż, choruję na niego, jest świetny.
Jeśli chodzi o filmy, to ostatnio, będąc w kinie jeszcze przed pandemią, obejrzałam film „Jojo Rabbit". Długo trawiłam ten seans, bo jest to czarna komedia opowiadająca o losach chłopca z Hitlerjugend, który ma wymyślonego przyjaciela, a jest nim sam Hitler. Trudno opisać uczucie, jakie towarzyszyło mi po wyjściu z kina. Nie każdy jest gotowy na opowieść o wojnie w takim wydaniu, ale mnie się podobało.
Nie mam wiele czasu na czytanie, ale ostatnio wpadła mi w ręce książka mojej idolki z dzieciństwa – Katarzyny Nosowskiej. Jej „Powrót z Bambuko" to bardzo dobra książka o międzypokoleniowym doświadczeniu związanym z relacjami rodzinnymi i wychowaniem dzieci oraz o ich absurdach. Niedawno ukazała się też piękna książka mojej koleżanki z branży Marty Bijan pt. „Melodia mgieł dziennych". To jej debiutancka powieść opisująca skomplikowaną relacje między wielką gwiazdą i jej niespełnioną menedżerką.