„Jak wysoko zajdziemy w ciemnościach”: O śmierci i umieraniu

Jak pandemia Covid-19 odcisnęła się w literaturze? Odpowiedzi udziela „Jak wysoko zajdziemy w ciemnościach” Sequoi Nagamatsu.

Publikacja: 31.10.2024 16:51

„Jak wysoko zajdziemy w ciemnościach”, Sequoia Nagamatsu, tłum. Agnieszka Walulik, Wydawnictwo Liter

„Jak wysoko zajdziemy w ciemnościach”, Sequoia Nagamatsu, tłum. Agnieszka Walulik, Wydawnictwo Literackie

Foto: mat.pras.

Książka gatunkowo przynależna do science fiction jest właściwie zbiorem opowiadań połączonych wspólnymi bohaterami. Wspólny jest też świat, w którym przydarzyła się jeszcze większa pandemia po roku 2030. Oto topniejąca marzłoć na Syberii ujawniła szczątki młodej neandertalki zawierające nieznany wirus, który szybko się rozprzestrzenił i niesie spustoszenie. Nagamatsu opisuje elementy tego świata, w którym śmierć grasuje z niespotykaną zaciekłością, i pokazuje, jak ludzie starają się w tym krajobrazie żyć.

Oto kilka migawek z „Jak wysoko”. W parku eutanazji gromadzą się dzieci, których nie czeka wyzdrowienie, tylko zejście z tego świata. Jest to zatem wesołe hospicjum, dzieciom opowiada się bajki, wiedzie się je na place zabaw, a wszystko by umilić ostatnie chwile. Koordynator żałoby w hotelu „Elegia” dowodzi akcją opłakiwania ofiar pandemii przez najbliższych. Powstają grupy samobójcze, mnożą się oferty nielegalnych usług eutanazyjnych. Bardzo przejmująco wypada opowiadanie o rozregulowanych robopsach, umiłowanych przez dzieci, a teraz dobiegających kresu użyteczności, jak gdyby naśladowały właściciela. Wstrząsające wrażenie sprawia tekst o Chrummerze, świni hodowanej na części do transplantacji; świnia ta ubocznie uzyskała świadomość i zdolność mowy i wypytuje o to, jak urządzony jest świat.

Czytaj więcej

„Międzynarodowiec, czyli paradoksy globalnego zaścianka”: Dyplomacja na MIG-i

Wieżowce u Nagamatsu to cmentarze; usługi funeralne stoją na czele biznesu. Przeoranie ludzkości śmiercią wpłynęło na stosunki międzyludzkie, nikt już nie ma siły na dramat, wszystko zostało wyciszone, ludziska zrównani paskudnym doświadczeniem starają się być dla siebie mili i przydatni. Tracą aktualność komunały o duchowej potędze człowieka, w nowym świecie człowiek to element zbędny, z którym nie wiadomo, co począć, zwłoki, którymi nie ma się kto zająć. Egzystencja przestaje być obowiązkiem; staje się nim bezkonfliktowe odejście w zaświaty, bez pretensji i awantur.

Świnia Chrummer jednoczy w swej postaci nakaz umierania (bez tego pobranie części do przeszczepów jest niemożliwe) z refleksją nad cywilizacją, bo choć pandemię wywołał wirus, to bez naszej pomocy dalej by spoczywał w zmarzlinie Syberii. Kontekst cywilizacyjny jest w tych opowiadaniach nieustannie obecny, ludzkość obarczona jest skazą, której autor nie nazywa, ale pozwala ją nieustannie odczuwać podczas lektury. Coś fałszywego w rozwoju cywilizacji poskutkowało takim właśnie finałem, pełnym bólu i łez. Być może fałszywa była sama droga, którą obraliśmy.

Najsłabszym rozdziałem wydał mi się ten o wyprawie kosmicznej w poszukiwaniu planet do zasiedlenia. Jakim cudem w trzeciej dekadzie XXI w. jest możliwe zbudowanie statku, który osiągnie jedną dziesiątą prędkości światła? Nagamatsu umie sobie wyobrazić masową śmierć, ale astrofizyka i logistyka wypraw kosmicznych przekraczają jego kompetencje. Ucieczka z Ziemi (kto to finansuje?) ma być wskazaniem drogi tym, którzy jeszcze pozostali żywi. Po 6000 lat ziemskich statek przebył bezawaryjnie 582 lata świetlne i znalazł, co trzeba, zapewnia autor bez zmrużenia oka.

„Jakie to dziwne, że odkrycie prehistorycznej dziewczynki na Syberii, razem z wirusami, z którymi jeszcze nie mieliśmy do czynienia, potrafi jednocześnie zredefiniować wszystko, co wiemy o byciu ludźmi, i zagrozić naszemu człowieczeństwu”. Dziwne, ale prawdziwe. Jeśli do tego uwzględnimy aspekt futurologiczny dzieła – wszak to fantastyka bliskiego zasięgu – ujrzymy dosłownie za rogiem kontury nieprzyjemnego świata, do którego zbliżamy się z zatrważającą konsekwencją.


Książka gatunkowo przynależna do science fiction jest właściwie zbiorem opowiadań połączonych wspólnymi bohaterami. Wspólny jest też świat, w którym przydarzyła się jeszcze większa pandemia po roku 2030. Oto topniejąca marzłoć na Syberii ujawniła szczątki młodej neandertalki zawierające nieznany wirus, który szybko się rozprzestrzenił i niesie spustoszenie. Nagamatsu opisuje elementy tego świata, w którym śmierć grasuje z niespotykaną zaciekłością, i pokazuje, jak ludzie starają się w tym krajobrazie żyć.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich