Pewnie zawsze tak było, bo praca w mediach to praca dla ludzi młodych. Ale teraz jest bardziej. Podejrzewam, że większość osób związanych z branżą od lat zadaje sobie podobne pytanie: czy uda im się dotrwać w zawodzie do emerytury. A jeśli nie zadają sobie tego pytania, to powinni zacząć. Bo tempo zmian technologicznych sprawia, że w zasadzie nikt nie może być pewny jutra. Trzeba do tego jeszcze dodać niewiarygodne wręcz upartyjnienie sfery mediów w Polsce. I wtedy okaże się, że dla ludzi starających się przestrzegać profesjonalnych standardów prawie nie ma miejsca na rynku. Tymi refleksjami dzieliłem się już z czytelnikami kilkukrotnie. Nie dlatego, że martwię się o swój los. Przede wszystkim z tego powodu, że media mają ogromny wpływ na społeczny ład i jakość demokracji. I dziś jest to wpływ destrukcyjny.
Czytaj więcej
Poza zamykaniem w aresztach i straszeniem, że się będzie zamykać, jedynym sukcesem gabinetu Tuska jest akcja obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec minister Nowackiej.
Ale istnieje, rzecz jasna, również prywatny wymiar tego procesu, o czym doskonale wie otoczenie każdego człowieka mediów. Pytanie brzmi: co innego można robić, jeśli całe dorosłe życie przepracowało się w tej branży? W rozmowach z najbliższymi regularnie powtarzałem, że jedyną szansą jest dla mnie Uber, ale ostatnio żona znalazła mi znacznie ciekawszą profesję na przyszłość. „Świecki mistrz ceremonii pogrzebowych – to jest coś dla ciebie” – oznajmiła. „Ci, którzy wyrobili sobie markę, mają tyle propozycji, że muszą odmawiać”. Ponoć najlepsi są często zmuszani nagrywać filmy z ostatnim pożegnaniem, bo nie są w stanie przyjechać wszędzie tam, gdzie są zapraszani. Prawda, że to fantastyczny temat do towarzyskich anegdot?
Świeckie ceremonie pogrzebowe, zwykle połączone z kremacją, to dziś codzienność, bo Polacy masowo odchodzą od Kościoła. Powszechne przekonanie, że żyjemy w kraju katolickim, nie ma oparcia w faktach.
Wydawało mi się, że jako człowiek piszący próbowałem już wszystkiego. Scenariusze, powieści, opowiadania, sztuki teatralne, wywiady rzeki, biografie, o artykułach czy felietonach nie wspominając. Ale takiego zamówienia jeszcze nie miałem. Przyjaciółka poprosiła o zredagowanie tekstu pożegnania ojca. Muszę przyznać, że jest to doświadczenie osobliwe. Bliskie tworzeniu literatury. Bardzo emocjonalne, bo przecież z każdego słowa kapią tu łzy. Z powodów zawodowych nie mogłem, niestety, uczestniczyć w pogrzebie, ale chyba całkiem nieźle sprawdziłem się w nowej roli. Zrelacjonowano mi, że pożegnanie było jednym z najbardziej wzruszających momentów ceremonii.