Mariusz Cieślik: Janusz Palikot to główna ofiara afery z alkotubkami

Janusz Palikot jest postacią wyjątkowo obrzydliwą i bardzo możliwe, że złamał prawo. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że dziś pada ofiarą wzmożenia wywołanego przez osławione alkotubki.

Publikacja: 11.10.2024 10:00

Były poseł Janusz Palikot doprowadzany przez funkcjonariuszy CBA do Dolnośląskiego Wydziału Zamiejsc

Były poseł Janusz Palikot doprowadzany przez funkcjonariuszy CBA do Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji we Wrocławiu

Foto: PAP/Maciej Kulczyński

Nigdy nie rozumiałem, skąd to zauroczenie Januszem Palikotem. Ćwierćinteligentem i chamem udającym intelektualistę. A przecież jego urokowi uległy nie tylko elity Platformy Obywatelskiej. Również gwiazdy show-biznesu. Podejrzewam, że Kuba Wojewódzki bardzo chciałby zapomnieć o tej znajomości, zwłaszcza że był twarzą jego alkoholowych przedsięwzięć. Podobnie jak obecny marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który u Palikota pracował jako redaktor tygodnika „Ozon”.

Czytaj więcej

Mariusz Cieślik: Największe patologiczne hity

Do tej pory władza wsadzała do więzienia jedynie PiS-owców, ale przyszedł koniec i na największego krytyka Kaczyńskich

Dlaczego Palikota wsadzono do więzienia właśnie teraz? Nie mam żadnych wątpliwości, że to kolejna pokazówka obecnej władzy. W tym względzie nowy rząd jest zaskakująco podobny do poprzedniego. Aresztowania nie służą dobru śledztwa tylko propagandzie. Zwykle towarzyszą im kamery, a informacje natychmiast pojawiają się w mediach. Ale jest i nowość. Do tej pory władza wsadzała „PiS-owców” (piszę to w cudzysłowie, bo to bardzo elastyczna kategoria). Palikota doprawdy trudno do tej grupy zaliczyć. Nie wiem, jaki jest jego prawdziwy stosunek do braci Kaczyńskich – jako absolutny cynik może mieć o nich nawet dobrą opinię, ale z pewnością uważany jest za jednego z ich najbardziej zajadłych przeciwników.

Jaka kalkulacja stała za aresztowaniem byłego polityka? Trudno sobie wyobrazić, że chodziło o obawę przed matactwem czy ucieczką. Jeśli coś miało być zamataczone, to już zostało. W końcu sprawa wątpliwych alkoholowych biznesów Palikota trwa kilkanaście miesięcy. Czy władza chce w tym wypadku pokazać, że będzie twarda wobec wszystkich bez względu na koneksje? Czy może raczej bezpośrednim impulsem był blitzkrieg z alkotubkami? Ja bym obstawiał tę drugą opcję, bo takie zbiegi okoliczności raczej się nie zdarzają.

Dlaczego Palikota wsadzono do więzienia właśnie teraz? Nie mam żadnych wątpliwości, że to kolejna pokazówka obecnej władzy. W tym względzie nowy rząd jest zaskakująco podobny do poprzedniego. 

Mnie od upadku Palikota bardziej interesuje jego wzlot. Od czego to się zaczęło? Chyba od musującego wina Dorato produkowanego w jego firmie. Z tego, co pamiętam (a musiałem raz tego jabola spróbować na przyjęciu rodzinnym), jego smak był równie podejrzany jak postać producenta. Dzięki pieniądzom jakieś 20 lat temu Palikot z hukiem wszedł na warszawskie salony. Imponował jako self-made man, doktorant z PAN-owskiego instytutu filozofii, który gdzieś w Biłgoraju zrobił karierę biznesową. Później się zresztą okazało, że pomogły mu w tym pieniądze (pierwszego) teścia, ale sukces był niewątpliwy. Palikot, jak to miał później w zwyczaju, z pierwszą żoną rozstał się w nieprzyjemnej atmosferze wśród głośnych oskarżeń o próbę oszustwa. Już wtedy zwracał uwagę kontrast między kreowaniem się na konserwatywnego intelektualistę a bazarowym stylem rozwodu. Bo były to – trzeba państwu wiedzieć – czasy, gdy Palikot zakładał prawicowy i katolicki tygodnik „Ozon”. Szybko mu jednak przeszło.

Czytaj więcej

Mariusz Cieślik: Dziennikarze stracili swój autorytet tak samo jak taksówkarze

Janusz Palikot odpowiada za degeneracje naszej kultury politycznej 

Zobaczył, że konfitury, czyli w jego wypadku sława, są gdzie indziej. Po przegranej PiS-u zajął się tym, co wyraźnie lubi: plotkami i chamskimi atakami na różnych ludzi. Kolportował np. pogłoski o alkoholizmie Lecha Kaczyńskiego, a po jego śmierci najbardziej chamskie żarty na temat ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu. To on wymyślił „kaczkę po smoleńsku”, to on dowcipkował o strzelaniu do Jarosława Kaczyńskiego i to on „widział” na peronie we Włoszczowie jedną z ofiar katastrofy Przemysława Gosiewskiego. Palikot stał się duchowym przywódcą hołoty obrażającej obrońców krzyża pod Pałacem Prezydenckim. To dzięki temu stworzył partię i odniósł sukces w kolejnych wyborach. Ale kiedy już odegrał swoją rolę, przestał być potrzebny. Powiały inne wiatry i wyleciał z polityki, co – przez próbę mocno podejrzanego alkoholowego biznesu – zaprowadziło go dziś do aresztu.

Udający Stańczyka Palikot przez lata kierował się tylko jednym pragnieniem. Pragnieniem sławy. I zapewne dlatego odchodzi w niesławie. Jego „intelektualne” analizy zwykle raziły banalnością albo były oczywistymi bredniami, jak wtedy gdy oświadczał, że jest jednocześnie z Sienkiewicza i Gombrowicza. Literatura tego drugiego jest przecież karykaturą idiomu sienkiewiczowskiego. Tak jak Palikot był karykaturą polityka i intelektualisty.

Nigdy nie rozumiałem, skąd to zauroczenie Januszem Palikotem. Ćwierćinteligentem i chamem udającym intelektualistę. A przecież jego urokowi uległy nie tylko elity Platformy Obywatelskiej. Również gwiazdy show-biznesu. Podejrzewam, że Kuba Wojewódzki bardzo chciałby zapomnieć o tej znajomości, zwłaszcza że był twarzą jego alkoholowych przedsięwzięć. Podobnie jak obecny marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który u Palikota pracował jako redaktor tygodnika „Ozon”.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI Act. Jak przygotować się na zmiany?
Plus Minus
„Jak będziemy żyli na Czerwonej Planecie. Nowy świat na Marsie”: Mars równa się wolność
Plus Minus
„Abalone Go”: Kulki w wersji sumo
Plus Minus
„Krople”: Fabuła ograniczona do minimum
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Viva Tu”: Pogoda w czterech językach