Po części to nasza wina, ludzi mediów. Pracujemy na tę falę powodziową. Prowokujemy burzę za burzą. Nic nie jest neutralne. Wszystko staje się treścią polityki. Kreujemy emocje, które kiedyś były domeną tylko politycznych przesileń, buntów, rewolucji, zamachów stanu. Ale po nich rzeka polityki wracała zwykle do swojego koryta. Procesy wyborcze i parlamentarne były jak budowa zabezpieczeń przeciwpowodziowych. Cykl polityczny był jak regulacja rzek i strumieni. Polityka służyła ludziom jak dobrze zabezpieczone systemy życiodajnych rozlewisk.
Czuliśmy się w tym świecie pewnie i bezpiecznie, mimo burz i huraganów, które zwykle na moment zaburzały stabilność systemu. Kiedy to się zmieniło? A może to iluzja, że doszło do istotnej zmiany? Nie, to nieprawda. Doszło, całkiem niedawno. Jeszcze kilkanaście lat temu narzekaliśmy na zmęczenie stabilnym procesem parlamentarnym, który ożywał nagle w przeddzień wyborów. To była – by odnieść sprawę do polskiej polityki – Tuskowa „ciepła woda w kranie”. Rodzaj porozumienia ponad podziałami; walka, nawet brutalna rozgrywa się na forum zarezerwowanym dla polityki, głównie w parlamencie.
Pamiętacie sławetną „noc teczek”, która przyniosła brutalną zmianę władzy, doprowadzając do upadku prawicowy rząd Olszewskiego? To wszystko działo się w Sejmie, w owej enklawie zarezerwowanej dla polityki. Żyła nią klasa polityczna, trochę media. Ale dystans tej sfery do domeny życia codziennego Polaków powodował, że nie stała się społecznym spazmem, nie wyprowadziła ludzi na ulice.
Czytaj więcej
Jedyne, czego musi się obawiać Wołodymyr Zełenski, to pokój, który odmieni jego półboski status. – I kim wtedy będę? Ja, bohater – zadaje sobie to pytanie zapewne codziennie.
Katastrofa Smoleńska sprawiła, że spokojna rzeka społecznej emocji wystąpiła z brzegów i przekształciła się w metodę polityki
Jeszcze w pierwszej dekadzie tego stulecia było podobnie. Kolejna dramatyczna zmiana władzy, czyli rozliczenia w pierwszej koalicji z udziałem PiS, „afera gruntowa”, która domknęła losy rządu Kaczyńskiego, przebiegała niemal pokojowo, bez rozdygotanych emocji, bez spazmu ulicy.