Ewa Czaczkowska. Potrzeba nam polskiego Franciszka

Kto odbuduje nasz Kościół w Polsce? – to pytanie towarzyszy mi od kilku dni nieustannie. Trzęsienie ziemi dopiero się zaczęło. Trzech biskupów odwołanych i ukaranych, a sprawy kilku kolejnych w toku, zapewne w większości przypadków zakończą się tym samym. Można powiedzieć: nareszcie. Po niemal 20 latach różnych dokumentów Watykanu i polskiego Episkopatu (sic!), dekretów w sprawie walki z pedofilią – przez część naszych pasterzy latami ignorowanych – skuteczny w Polsce okazał się dopiero dekret papieża Franciszka z 2019 r. Nakazywał on wszczynanie postępowania wobec każdego duchownego oskarżonego o pedofilię czy jej tuszowanie w sprawach wnoszonych przez świeckich oraz duchownych. Jakoś mnie nie dziwi, że te sprawy łączą się z innymi, a kara dla kard. Gulbinowicza to po części konsekwencja niedokończonej w Kościele lustracji.

Publikacja: 20.11.2020 18:00

Ewa Czaczkowska. Potrzeba nam polskiego Franciszka

Foto: AFP

Kryzys, jaki w tej chwili przeżywamy, a trzęsienie ziemi przecież jeszcze potrwa, nie ma chyba równych w historii Kościoła w Polsce. To kryzys hierarchiczny, ale i duszpasterski, wynikający wszak z tego pierwszego. Jeszcze niedawno, patrząc na statystyki praktyk religijnych, myślałam, że nie jest z nami tak źle. Choć informacje o dużym spadku liczby uczniów na lekcjach religii, szczególnie w wielkich miastach, wskazywały jednokierunkowy trend. Wyraźną klęskę formacji chrześcijańskiej pokazały ostatnio ulice. Strajk kobiet z ich hasłami, wulgaryzmami, z wylewem nienawiści, ale też burdy na ulicach Warszawy 11 listopada, ujawniły ostatecznie, że na pewno nie jesteśmy społeczeństwem katolickim.

Może nigdy nim nie byliśmy? Wiara i Kościół pełniły funkcję zastępczą wobec braku własnych struktur państwa w czasach zaborów, wojen i w czasie komunizmu, ale dziś, w demokracji, nie taka już jest ich rola. I Bogu dzięki! Ale jak się wydaje, wielu naszych pasterzy, wyrosłych w czasach PRL, jeszcze tego nie widzi. Są wśród biskupów osoby, które grzmią z ambony na takie czy inne grupy, środowiska, ćwiczą prawem zamiast słowem i przykładem świętości, nakładają ciężary na innych, zdejmując je z własnych ramion, wikłają się politycznie i wciąż nie dowierzają, że większości rodaków ich opinie nie interesują. Że czas się zmienił i stare metody duszpasterskie nie działają, a mogą ludziom obrzydzić Kościół. W jakiej skali? To okaże się niebawem, gdy opadnie fala pandemii, która w wymiarze kościelnym określa też inną chorobę.

Jasne, wierzących w Chrystusa nic z Kościoła nie wyprowadzi, bo nie utożsamiają swej wiary z ludźmi, z księżmi czy biskupami – świętymi czy grzesznymi. Zostaną, nawet gdyby mieli zejść do katakumb. Ale czy o to nam chodzi?

Kościół to wspólnota świeckich i duchownych, jesteśmy potrzebni sobie nawzajem. Dlatego świeccy mają prawo oczekiwać poważnego traktowania ich opinii w procesach decyzyjnych – tam, oczywiście, gdzie nie dotyczy to spraw zastrzeżonych do święceń kapłańskich – mają prawo do przejrzystych mechanizmów awansów i operacji finansowych. Wszyscy zaś musimy zerwać z klerykalizmem, czyli – jak to powiedział amerykański kardynał Dolan, upatrując m.in. w tym karierę McCarricka – klimatem, „który stawia kapłanów ponad prawem, uprzywilejowując ich do robienia rzeczy bez ponoszenia odpowiedzialności". To jeden z warunków odnowy Kościoła w Polsce.

„Franciszku, idź odbuduj mój kościół, bo jest w ruinie" – usłyszał w XIII wieku wezwanie Boga św. Franciszek z Asyżu. Kogo Bóg wezwie w naszym Kościele? Kto się podejmie tej misji? Czy uda się to któremuś z członków obecnego Episkopatu, a przynajmniej z jego tylnych szeregów? Będą przeszkody z różnych powodów – nie tylko powiązań towarzyskich, dawnej mentalności, ale głównie dlatego, że niezależnie od osobistej uczciwości i starań konkretnych biskupów całe gremium utraciło autorytet i wiarygodność w oczach zwykłych katolików. Czy zdobędą się na odwagę i wszyscy, podobnie jak biskupi chilijscy, oddadzą się do dyspozycji papieża?

Gdzie szukać w Polsce świętego Franciszka XXI wieku? Na pewno nie wśród księży celebrytów, księży zaangażowanych politycznie po obu stronach sporu, związanych z takim czy innym kościelnym środowiskiem, który próbuje narzucić swoją wizję Kościoła; nie wśród księży podpisujących takie czy inne manifesty jak list rzekomo „zwykłych księży", którzy nawet nie widzą jak fałszywie brzmią.

Ale oprócz nich jest przecież wielu księży naprawdę oddanych Bogu, dobrze rozumiejących swoją misję i coraz bardziej w niej odważnych. Ufam więc, że wyjdą z piątego, szóstego czy z ostatniego rzędu. I poprowadzą. Jak prawdziwy pasterz, który ma przed oczami tylko jedno: Ewangelię.

„...., idź odbuduj mój Kościół, bo jest w ruinie". Kogo wezwie Duch Święty?

Kryzys, jaki w tej chwili przeżywamy, a trzęsienie ziemi przecież jeszcze potrwa, nie ma chyba równych w historii Kościoła w Polsce. To kryzys hierarchiczny, ale i duszpasterski, wynikający wszak z tego pierwszego. Jeszcze niedawno, patrząc na statystyki praktyk religijnych, myślałam, że nie jest z nami tak źle. Choć informacje o dużym spadku liczby uczniów na lekcjach religii, szczególnie w wielkich miastach, wskazywały jednokierunkowy trend. Wyraźną klęskę formacji chrześcijańskiej pokazały ostatnio ulice. Strajk kobiet z ich hasłami, wulgaryzmami, z wylewem nienawiści, ale też burdy na ulicach Warszawy 11 listopada, ujawniły ostatecznie, że na pewno nie jesteśmy społeczeństwem katolickim.

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi