Regionalny portal Jarosławia nad górną Wołgą (600 tys. mieszkańców, 300 km na północny wschód od Moskwy) poinformował nie bez dumy, że w mieście, na jednym z domów przy ul. Sowieckiej 4, odsłonięto tablicę honorująca 110-lecie urodzin Jurija Andropowa (1914–1984), niegdysiejszego kierownika KGB, a w latach 1982–1984 sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Nadwołżański reportażysta widzi Andropowa niczym ongiś Puszkin Mickiewicza („Z wysoka więc na świat spoglądał…”).
„Surowe oblicze i dociekliwe spojrzenie. W zamyśleniu spogląda z góry na miasto, tak jakby wiedział znacznie więcej aniżeli wszyscy pozostali” – napisał w portalu 17 czerwca tego roku, kiedy ową tablicę odsłaniano. I dalej: „15 lat kierował KGB, a 15 miesięcy zajmował urząd sekretarza generalnego KC KPZR […]. Ogólnie przywiązywał ogromną wagę do walki z terroryzmem i korupcją, zauważył Michaił Jewrajew, gubernator obwodu jarosławskiego. – Jest to szczególne aktualne dziś, gdy toczy się specjalna operacja wojskowa. Widzimy przecież, jak można przemodelować [w złą stronę] bratni [ukraiński] naród. […] Odsłonięcie tablicy pamięci było szczególnym wydarzeniem dla członków jego rodziny. W uroczystościach wzięli udział wnukowie Andropowa, którzy w swoim czasie poszli jego śladami, też wybierając struktury bezpieczeństwa państwowego”.
Czytaj więcej
Chemik Konstanin Kudriawcew wykrztusił z siebie z wahaniem, iż truty przez ich bandę w 2020 roku Nawalny pozostał przy życiu tylko dlatego, że samolot z Tomska do Moskwy międzylądował w trybie alarmowym w Omsku. I tamtejsi medycy wyrwali Aleksieja z rąk śmierci.
Za drugim razem wyrok jest dłuższy
Nic dodać, nic ująć. Na zademonstrowanej w jarosławskim tekście tablicy – umocowanej na domu dla niegdysiejszej nomenklatury, w którym Andropow mieszkał w latach 1938–1940 jako pierwszy sekretarz Komsomołu – widnieje również informacja, że posiadał on tytuł „bohatera pracy socjalistycznej”.
Sam przechowałem w pamięci jeszcze z ostatnich lat studiów, że w ciągu 15 miesięcy Andropowa na czele partii (1982–1984, pomiędzy Breżniewem a Czernienką i Gorbaczowem) znane były szeroko również i w PRL-u rajdy radzieckiej milicji po tamtejszych sklepach, restauracjach i kinach w poszukiwaniu „bumelantów”, czyli ludzi spędzających czas pracy na rozrywkach. Ale już i wtedy z różnych nielegalnych źródeł, publikowanych u nas w drugim obiegu od pierwszej Solidarności, dobrze wiedziałem, jak poważną rolę odgrywał tenże bohater pracy socjalistycznej w walce z dysydentami, będąc już od 1967 r. pomysłodawcą – jako świeżo nominowany szef KGB – wysyłania ich do karnych szpitali psychiatrycznych. Natalia Gorbaniewska, jako jedna z takich właśnie więzionych na przełomie lat 60. i 70., wspominała w swych późnych latach: