Autorka opowiada o kulisach swojego zawodu. Opisuje np. wizyty u zamożnej pary, która mieszkała w eleganckiej willi. Mężczyzna prowadził w tajemnicy drugie życie, przez co trafił na ponad rok do więzienia na drugim końcu Polski. W tym czasie na świat przyszło ich pierwsze dziecko. Splot wydarzeń zaburzył ich idealny świat. Jest też wspomnienie wizyt u rodziny, w której po jednej z awantur pracujący jako ogrodnik ojciec planował zamordować syna, podając mu żrący nawóz do roślin.

Czytaj więcej

„Przypadkiem”: Od spóźnienia do olśnienia

Hanna Flara opisuje, jak przygotowuje się do pracy w terenie. Długopis traktuje nie tylko jak przedmiot do robienia notatek, ale jako awaryjne narzędzie samoobrony. Wrażenie robią opisy wizyt w aresztach („Osadzeni marzą, by przyszła do nich kobieta. Rozpoznają zmianę perfum i dostrzegają nową fryzurę”). Czytelnik dowiaduje się, jak działa areszt domowy: w polskim systemie dozoru elektronicznego jest ok. 8 tys. miejsc tylko dla osób, które mają karę niższą niż trzy lata pozbawienia wolności. Jest historia skazanego mężczyzny, który przeciął sekatorem bransoletę na nodze i wrócił przez to do więzienia. Autorka nie tylko relacjonuje swoją pracę, lecz także ocenia zachowania ludzi, których poznała na zawodowej drodze („Jak wytłumaczyć sobie to, że piękne, wykształcone i niezależne babki biorą pod swój dach zdeprawowanych typów?”). Część przedstawionych w „Kuratorce…” historii pozostawia niedosyt, jesteśmy ciekawi dalszych losów bohaterów. Może te opowieści mogą być punktem wyjścia do filmu albo innej książki, ku przestrodze?