Zakończone niedawno igrzyska w Paryżu nie przyniosły nam worka medali. Nieco żartobliwie można jednak postawić tezę, że naszym problemem od lat jest niewłaściwy dobór dyscyplin olimpijskich. Istnieje bowiem kilka gier, w których mielibyśmy szansę walczyć o najwyższe laury. Jedną z nich jest sport, który Amerykanie określają mianem blame game. Chodzi w nim o to, kto wskaże bardziej winnego w jakimś sporze czy konflikcie.
Ocenianie innych i szukanie winnych wychodzi nam faktycznie niezwykle dobrze. Zresztą trenujemy to od maleńkości. Kiedy dzieci się pokłócą albo zrobią coś „złego”, nie szukamy rozwiązania problemu, ale automatycznie startujemy z pytaniem „kto jest winny?”. To nasze polskie ustawienie fabryczne. Obserwując debatę publiczną i spory wokół różnych kwestii – od edukacji, przez ochronę zdrowia, po bezpieczeństwo energetyczne – zawsze odnajduję ten sam mechanizm szukania kozła ofiarnego.
Czytaj więcej
Negatywne zmiany środowiska są faktem, a ludzkość jest zobowiązana, aby podjąć jakieś działania na rzecz jego ochrony – zgadzają się z tym dziś i konserwatyści, i liberałowie. Jedną z dróg do tego celu ma być „zielony konserwatyzm”. Nurt ten zawiera jednak wiele pułapek, co może odbić się na jego skuteczności.
Kwestia demografii służy wyłącznie oczernianiu
Mam wrażenie, że ostatnimi czasy rozgrywają się w Polsce igrzyska blame game w obszarze demografii. Tu potencjalnych winnych dramatycznego spadku współczynnika dzietności jest całe mnóstwo. Dla jednych to Zjednoczona Prawica i wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku. Dla innych fatalna sytuacja mieszkaniowa. Dla kolejnych wygodnictwo, a nawet lenistwo młodych kobiet. Ostatnio do tego bardzo szerokiego katalogu dołączyła nowa podejrzana, a mianowicie „kultura psiecka”, czyli zastępowanie dziecka psem albo kotem. W końcu musimy jakoś zracjonalizować fakt, że młode Polki i młodzi Polacy nie mają dzieci. Zracjonalizować, to znaczy znaleźć winnego.
Od dawna próbuję pisać i mówić, że prowadzenie jakiejkolwiek poważnej dyskusji, która na dodatek miałaby realne, pozytywne przełożenie na rzeczywistość, w modelu blame game nie ma najmniejszego sensu. Zamiast oceniać i szukać winnych, lepiej bowiem skupić się na próbie zrozumienia, dlaczego ludzie zachowują się w taki, a nie inny sposób. Skoro mówimy o „kulturze psiecka”, w pierwszej kolejności warto zadać sobie następujące pytania: czym ta kultura dokładnie jest? Skąd się wzięła? Jakie są jej źródła? Wreszcie, czy jest prawdziwa, czy też istnieje wyłącznie w medialnej wyobraźni? Dopiero później można przejść do kwestii wpływu takiej „kultury psiecka” (o ile ona w ogóle istnieje) na spadek dzietności.