Katastrofa związana ze śnięciem ryb w Odrze po raz kolejny wprowadziła tematykę ekologiczną do debaty publicznej w Polsce. Role są w niej dobrze rozpisane – szeroko rozumiana lewica troszczy się o środowisko naturalne, a szeroko rozumiana prawica nie traktuje tej sprawy priorytetowo. Jak to zwykle bywa, takie etykietki więcej zaciemniają niż rozjaśniają. Warto jednak zauważyć, że od jakiegoś czasu po prawej stronie pojawił się nowy nurt, który nie tylko próbuje ożenić prawicę z ekologią, co wręcz udowodnić, że ochrona środowiska jest w gruncie rzeczy postulatem z konserwatywnym rodowodem, który został zawłaszczone przez lewicowo-liberalne elity.
Zielony konserwatyzm, bo o nim mowa, nie jest polskim wymysłem. Za jednego z ojców tego nurtu uważa się brytyjskiego filozofa Rogera Scrutona, autora opublikowanej ponad dekadę temu książki „Zielona filozofia. Jak poważnie myśleć o naszej planecie”, która w Polsce ukazała się w 2017 roku. Drugim „ojcem” zielonego konserwatyzmu, choć on sam by się pewnie tak nie nazwał, jest papież Franciszek. Począwszy od encykliki „Laudato si'”, która ukazała się latem 2015 roku, niektórzy mówią wręcz o symbolicznym „ochrzczeniu” tematyki środowiskowej przez Kościół rzymskokatolicki, choć przecież wątków ekologicznych można doszukiwać się w głęboko zakorzenionej tradycji franciszkańskiej, już u Franciszka z Asyżu.
Zresztą już poprzedni papież Benedykt XVI w wydanej w 2009 roku encyklice „Caritas in veritate” jeden z rozdziałów poświęcił problematyce rozwoju integralnego, który uwzględnia wątki społeczne i właśnie środowiskowe. Samo pojęcie „ekologii integralnej”, które weszło do nauczania Kościoła razem ze wspomnianą już encykliką „Laudato si’”, można uznać za drugi filar tego sojuszu prawicy z konserwatyzmem, który szczególnie w polskiej tradycji ma mocno chrześcijański rys. Co prawda „zielony konserwatyzm” i „ekologia integralna” nie są pojęciami tożsamymi, ale mam głębokie przekonanie, że bez „ekologicznego nawrócenia”, zaproponowanego przez papieża Franciszka, scrutonowski zielony konserwatyzm nie zdobyłby nad Wisłą takiej popularności.
Czytaj więcej
Rewolucja technologiczna, zmiana sposobu oraz form wykonywania pracy sprawiły, że stajemy dziś przed koniecznością całkowitej zmiany systemów szkolnictwa funkcjonujących w niemal niezmienionym kształcie od 200 lat.
W rękach ludu
Czym zatem jest zielony konserwatyzm? Nie ma pewnie jednej, zwartej definicji tego pojęcia, ale w moim odczuciu można wskazać sześć głównych założeń. Po pierwsze, negatywne zmiany środowiska są faktem, a ludzkość jest zobowiązana, aby podjąć jakieś działania na rzecz jego ochrony. Po drugie, owe działania powinny mieć charakter ewolucyjny i organiczny, bez zbyt mocnej odgórnej ingerencji w rzeczywistość gospodarczo-społeczną. Po trzecie, ruchy liberalno-lewicowe przechwyciły postulaty ekologiczne, jednocześnie doprowadzając do zafałszowania naszej percepcji problemów z ochroną środowiska naturalnego. Zarazem wykorzystują one tzw. ekologizm do promocji swojej politycznej agendy emancypacyjnej, choćby w postaci tzw. ekofeminizmu czy w ogóle inżynierii społecznej. Notabene już samo określenie „ekologizm”, wykorzystywane często przez przedstawicieli środowisk prawicowych, ale także hierarchów kościelnych, utożsamia lewicową wizję ochrony środowiska z polityczną ideologią.