U nas, nad morzem, w małej mieścinie, raz na kilka lat pojawia się biznesmen z centralnej lub południowej Polski, pełen wspaniałych planów na zarobek, który chce pokazać miejscowym, jak należy prowadzić interesy. Jeszcze u siebie pakuje towar (bo tam, skąd przyjeżdża, w hurtowniach jest trzy razy taniej!), ładuje sprzęt i bierze się dziarsko do roboty.
Najpierw opłaty i formalności. Po rozprawieniu się z typowymi dla każdej działalności gospodarczej podatkami i opłatami, trzeba jeszcze zapłacić za „dodatki”. Nasz biznesmen wynajmuje od kogoś miejsce pod działalność. Nie jest tanio, zwłaszcza że terenów od prywatnych właścicieli jest mało, a urząd gminy liczy sobie słono za każdy skrawek ziemi. Jak niespodziewany wróg pojawia się też opłata targowa, na szczęście przyjezdny nie ma dużego handlowego namiotu, więc wyniesie ona „tylko” 600 zł dziennie. Coś już ten biznes powoli przestaje być taki tani, ale zgodnie z zasadami podwórkowej ekonomii niskie ceny mają zapewnić większą sprzedaż, a ta większy zysk itd., więc wszystko jakoś się zepnie.
Towar schodzi jak świeże bułeczki. Nie ma chwili odpoczynku ani czasu, by wybrać się do toalety. Pojawia się ogromne zmęczenie i fizyczny ból. Psychika siadła już dawno – 20 godzin pracy dziennie, nie licząc otwierania i zamykania stoiska, nie wspominając już o powrocie do kwatery na sen. Ma to swoje dalekosiężne konsekwencje.
A jeszcze klienci… Ci wszyscy, co narzekali, że nad morzem jest drogo, wybrzydzają nawet na niższe ceny u naszego biznesmena, bo i tak wydają im się za wysokie. Ponadto wyżywają się na sprzedawcy, serwują mu nieprzyjemne komentarze, oczekują, że będzie im nadskakiwał, skoro są tak łaskawi, że go „karmią”, zostawiając mu swoje pieniądze.
Koniec końców finansowo nic się nie spina. Bo nie ma jak przywieźć towaru od siebie z centralnej Polski bez udziału pośredników, a w lokalnych hurtowniach jest trzy razy drożej (bo jakoś to trzeba przecież dowieźć!). Sprzedanie więcej po taniości nie zaowocowało tonami złota, za to nie ma zmiłuj w sprawie codziennej opłaty targowej. Trzeba ceny podnieść, klienci są jeszcze bardziej niezadowoleni…