Młoda kobieta spogląda zatroskana na test ciążowy. Gdy okazuje się, że wynik jest pozytywny, szepcze „to straszne”. Następnie dzwoni do swojego partnera i pyta go, czy powinna poddać się aborcji. Nagle odzywa się do niej sanitariuszka w sowieckim mundurze, ze zdjęcia przygotowanego na marsz tzw. nieśmiertelnego pułku, czyli państwowej akcji upamiętnienia poległych w II wojnie światowej. „Podaruj synowi życie”, mówi kobieta. Po tych słowach roztacza przed dziewczyną sielankową wizję tego, jak wychowuje synka, jak cieszy się jego sukcesami w szkole i na studiach i dowiaduje się o jego zaręczynach. „Powinnam urodzić syna! Mój syn będzie żyć!”, krzyczy przyszła matka i szeroko się uśmiecha.
Animowany filmik nagrany przez jedno z antyaborcyjnych stowarzyszeń kończy się ujęciem dojrzałej już kobiety idącej pod rękę z dorosłym synem i wnukiem wśród zdjęć poległych żołnierzy i wstążek gieorgijewskich symbolizujących rosyjski militaryzm. „Zwyciężyliśmy faszystów, pokonamy aborcjonistów”, słychać głos sanitariuszki. Podobna patriotyczno-wojskowa retoryka towarzyszy większości antyaborcyjnych akcji podejmowanych przez konserwatywne kręgi na Kremlu. W końcu, jak powiedział sam Władimir Putin, by być potęgą, Rosja powinna mieć 500 mln mieszkańców.
Czytaj więcej
Potomkowie zauszników Władimira Putina już nie tylko bogacą się w biznesie, ale zaczynają też awansować na kluczowe państwowe stanowiska. Za promocją młodszego pokolenia elity kryje się plan dyktatora, by zapewnić przetrwanie systemu po odejściu jego twórcy.
Wszyscy w Rosji zniechęcają kobiety do aborcji
We wrześniu 2023 roku u Aliny pojawił się silny ból brzucha. W rozmowie z niezależnym portalem Wiorstka opowiada, że w związku z tym zrobiła badanie USG, z którego wyszło, że jest w ciąży pozamacicznej. Ponieważ wyniki wyszły złe, Alina postanowiła terminować ciążę w piątym tygodniu, na co zezwala rosyjskie prawo. Gdy poszła do publicznej poradni, zasypano ją pytaniami, dlaczego chce przeprowadzić aborcję i czy ma złego męża. Potem straszono ją, że po zabiegu nie będzie już mogła mieć dzieci. 25-latka otrzymała także broszurę, z której mogła się dowiedzieć, że dzieci są największym skarbem w życiu. Następnie skierowano ją do psychologa, na którego trzeba było czekać co najmniej dwa tygodnie. Alina odczuwała coraz większe bóle i bała się, że z powodu wydłużającej się procedury minie 12 tygodni, czyli maksymalny okres, w którym w Rosji dozwolona jest aborcja. Stąd też postanowiła zapłacić za usunięcie ciąży. Mimo że zabieg kosztował 30 tys. rubli, prowadzący ją ginekolog do ostatniego momentu zasłaniał się „prawem Bożym”. Zaproponował jej również, by posłuchała bicia serca dziecka. Ostatecznie, gdy zaczęła krwawić, 25-latkę zabrano na operację.
Wiorstce przyznaje, że gdyby nie wsparcie męża i matki, załamałaby się z powodu tego, co musiała przejść w przychodniach. To, z czym się zmagała, mimo że Rosja ma jedno z bardziej liberalnych praw aborcyjnych na świecie, wynika z działań części polityków, Cerkwi oraz ultrakonserwatywneho środowiska skupionego wokół oligarchy Konstantina Małofiejewa.