Ukraina odbija Czarny Ląd

Po latach marginalizowania Afryki w swojej polityce zagranicznej Kijów rozpoczął na kontynencie ofensywę dyplomatyczną. Próbuje ograniczyć rosyjskie wpływy i zyskać nowych sojuszników w wojnie.

Publikacja: 24.05.2024 10:00

Jednym z afrykańskich krajów, których przychylność próbuje pozyskać Kijów, jest Ghana. Na zdjęciu pr

Jednym z afrykańskich krajów, których przychylność próbuje pozyskać Kijów, jest Ghana. Na zdjęciu prezydenci Wołodymyr Zełenski i Nana Akufo-Addo witają się podczas poświęconego sytuacji w Ukrainie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w Nowym Jorku, 20 września 2023 r.

Foto: ANGELA WEISS/AFP

W grudniowy dzień 2023 r. dwóch mężczyzn powoli kończyło mocować tablicę ze złotym trójzębem na murze okalającym piętrowy biały budynek w centrum stolicy Ghany Akrze. Gdy uporali się już z jej zawieszeniem, grupka ukraińskich dyplomatów podeszła do masztu stojącego przy bramie zwieńczonej drutem kolczastym i wciągnęła na niego żółto-niebieską flagę. Następnie uśmiechnięci mężczyźni w towarzystwie kilku Ghańczyków ustawili się do zdjęcia na tle nowo powstałej ambasady Ukrainy. Kilka miesięcy później placówkę oficjalnie otwarto.

Utworzenie ambasady w Akrze to część szeroko zakrojonej kampanii Kijowa, określanej przez ministra spraw zagranicznych Dmytro Kułebę „renesansem afrykańsko-ukraińskim”. Eksperci mówią z kolei o „ofensywie uroku”. W jej ramach Kijów sięga po różne instrumenty, od dyplomatycznych, przez składające się na tzw. miękką siłę (soft power), na wymianie gospodarczej kończąc, by na stałe zwiększyć swoją obecność w Afryce. Pytanie tylko, czy mierzącemu się z rosyjską inwazją państwu starczy zasobów i sił, by osiągnąć ten cel.

Czytaj więcej

Fentanyl może zniszczyć relacje między USA a Chinami

Dmytro Kułeba w podróży po afrykańskich stolicach. Apelował, by nie ufały Rosji

Po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości w 1991 r., mimo że nawiązała ona stosunki dyplomatyczne z wieloma państwami Afryki, jej relacje z kontynentem ograniczały się przede wszystkim do sprzedaży produktów rolnych, głównie zbóż. – Tę sytuację tłumaczy się niskim poziomem zrozumienia kontekstu historycznego i politycznego kontynentu w ukraińskim społeczeństwie. Uczelnie nie kształciły w wystarczającym stopniu afrykanistów. Nie studiowano też odpowiednich języków – tłumaczy „Plusowi Minusowi” Witalij Petriw, ekspert ukraińskiego Centrum Studiów Afrykańskich.

Do niedawna Ukraina posiadała na kontynencie zaledwie dziesięć ambasad (dla porównania Rosja aż 43), a pierwsza w historii oficjalna wizyta ukraińskiego ministra spraw zagranicznych w regionie miała miejsce dopiero w 2022 r. Afryka była do tego stopnia „zaniedbana” w polityce Kijowa, że gdy administracja prezydenta Wołodymyra Zełenskiego chciała otworzyć nowe placówki dyplomatyczne, MSZ miał problem ze znalezieniem kandydatów na stanowiska ambasadorów. Jak pisze „Foreign Policy”, resort ogłosił nawet rekrutację w internecie.

W opracowanej trzy lata temu Strategii Polityki Zagranicznej działania dotyczące Afryki, głównie relacji ekonomicznych, opisano zaledwie ogólnikowo. Zmiana ukraińskiego podejścia do kontynentu nastąpiła wraz z rosyjską inwazją z lutego 2022 r. – Po ataku nasiliło się zaangażowanie Ukrainy w Afryce. Kijów koncentruje się na pozyskiwaniu wsparcia poprzez podkreślanie swojej antykolonialnej narracji i powiązanie jej z historyczną walką narodów afrykańskich przeciwko kolonializmowi – mówi „Plusowi Minusowi” David Kirichenko, niezależny ukraińsko-amerykański dziennikarz oraz współpracownik think tanku Henry Jackson Society. „Zaczynamy od zera. Ten kontynent potrzebuje systematycznej i długookresowej pracy” – powiedział w rozmowie z dziennikarzami agencji AFP Dmytro Kułeba.

Już w lipcu 2022 r. prezydent Wołodymyr Zełenski powołał specjalnego przedstawiciela Ukrainy ds. Bliskiego Wschodu i Afryki. Został nim Maksym Subch, doświadczony 45-letni dyplomata biegle posługujący się arabskim i angielskim i świetnie znający region. Trzy miesiące później w historyczną wizytę do Afryki udał się Kułeba. Odwiedził Senegal, Wybrzeże Kości Słoniowej, Ghanę oraz Kenię. Podczas swojej wizyty minister zaapelował do krajów kontynentu, by nie ufały Rosji, bo ta przynosi tylko zniszczenie i wojskowe przewroty w Afryce. Ponadto obiecał pomoc w zakresie cyberbezpieczeństwa oraz zapowiedział stypendia studenckie. Wizyta była ewidentnie odpowiedzią na wcześniejszą podróż po kontynencie rosyjskiego szefa MSZ Siergieja Ławrowa.

Drugi raz do Afryki Kułeba poleciał w maju 2023 r. Odwiedził wówczas Maroko, Etiopię, Rwandę, Mozambik i Nigerię. Podczas tego tournée roztaczał przed gospodarzami wizję współpracy w przemyśle cyfrowym i farmaceutycznym oraz turystyce. Po upływie niecałego miesiąca znów pojawił się w Afryce i złożył wizytę w Liberii i Gwinei Równikowej, gdzie omawiał plan pokojowy prezydenta Zełenskiego.

W tym samym czasie Kijów zapowiedział, że planuje otworzyć dziesięć nowych ambasad na kontynencie. Do tej pory oficjalnie otwarto placówki w Ghanie, Rwandzie, Botswanie, Mozambiku, Kongo oraz na Wybrzeżu Kości Słoniowej. – Zwiększenie obecności Ukrainy w Afryce na obecnym etapie polega przede wszystkim na rozszerzeniu sieci jej przedstawicielstw dyplomatycznych. Otwieranie nowych placówek ma na celu stworzenie mechanizmów pogłębiania komunikacji z partnerami afrykańskimi na poziomie dwu- i wielostronnym. Odnosi się to szczególnie do Afryki Subsaharyjskiej, gdzie od dziesięcioleci Ukraina jest niedostatecznie reprezentowana – zauważa Petriw.

Te działania spotkały się z odzewem ze strony części państw kontynentu. Jak przyznał Maksym Subch, na jego biurko trafiło mnóstwo kopii listów uwierzytelniających przekazanych przez nowo mianowanych ambasadorów państw afrykańskich w Ukrainie. W połowie czerwca 2023 r. do Kijowa przybyła delegacja, w skład której weszli prezydenci RPA, Senegalu, Zambii i Komorów oraz przedstawiciele Egiptu, Konga i Ugandy. Jej celem było przedstawienie Ukraińcom, a następnie Rosjanom, propozycji afrykańskiego planu pokojowego. I choć ostatecznie żadna z walczących stron nie była zainteresowana tą inicjatywą, to dzięki niej Kijów mógł pokazać, że coraz więcej państw tzw. globalnego Południa wzywa do zakończenia rosyjskiej inwazji oraz że jego relacje z Afryką są coraz lepsze.

Po tej wizycie prezydent Zełenski nawiązał też bliższe relacje ze swoim południowoafrykańskim odpowiednikiem Cyrilem Ramaphosą, z którym kilka razy rozmawiał o możliwościach zakończenia wojny. W kwietniu 2024 r. w ukraińskich mediach pojawiły się informacje, że Zełenski planuje wybrać się w swoją pierwszą afrykańską podróż właśnie do RPA.

Nie tylko dyplomacja i dostawy zboża. Specjalsi z Ukrainy polują na Grupę Wagnera 

Prowadzona przez Kijów ofensywa dyplomatyczna łączy się z innym niezwykle ważnym narzędziem, jakie na kontynencie posiada Ukraina. Mowa o dostawach żywności. Przed wybuchem wojny 90 proc. ukraińskich produktów rolnych eksportowano za granicę, głównie do Afryki. Ponad połowa pszenicy importowana przez ten kontynent pochodziła właśnie z Ukrainy i Rosji. W niektórych przypadkach, np. Somalii, aż 90 proc. zboża kupowano nad Dnieprem.

Stąd też, gdy rosyjska inwazja i ataki na porty czarnomorskie zablokowały dostawy ukraińskiej pszenicy, jej ceny wystrzeliły w górę, a przed Afryką stanęło widmo głodu. Tę sytuację odczuły najbardziej kraje Rogu Afryki oraz Egipt. Kryzys udało się złagodzić w połowie 2022 r., gdy pod auspicjami ONZ wynegocjowano tzw. czarnomorskie porozumienie zbożowe. W jego ramach stworzono korytarze humanitarne, którymi transportowano ukraińskie produkty rolne. Do lipca 2023 r. w ten sposób wyeksportowano niemal 33 mln ton różnych zbóż i produktów spożywczych. Gdy Rosja zerwała porozumienie, Kijów znalazł alternatywną trasę. Statki płyną teraz wzdłuż wybrzeży Bułgarii i Rumunii.

– Dziś Ukraina jest jednym z głównych dostawców zbóż i olei roślinnych na kontynent afrykański. Ponadto Kijów kontynuuje prace nad rozszerzeniem eksportu żywności do Afryki – mówi „Plusowi Minusowi” Ołeh Biełokolos, ekspert ds. międzynarodowych oraz dyrektor Centrum Badań nad Odpornością Narodową. W połowie maja 2024 r. dziennik „New York Times” napisał, że w ciągu ostatnich szczęściu miesięcy Ukraina wyeksportowała drogą morską ponad 28 mln ton zbóż, tym samym wracając praktycznie do poziomu sprzed wojny.

Kijów umiejętnie wykorzystuje pszenicę także jako narzędzie wspomnianej soft power. Z inicjatywy prezydenta Zełenskiego we współpracy ze Światowym Programem Żywnościowym uruchomiono akcję humanitarną „Zboże z Ukrainy”. – Demonstrując swoje zaangażowanie na rzecz światowego bezpieczeństwa żywnościowego, Ukraina jako kraj, który przeżył Hołodomor, niesie w Afryce pomoc najbardziej potrzebującym państwom – wyjaśnia Petriw. Do tej pory do Somalii, Etiopii, Kenii i Nigerii dostarczono ponad 250 tys. ton zboża znad Dniepru.

Otwierając kolejne ambasady, Kijów przekonuje również afrykańskich partnerów, że ma do zaoferowania dużo więcej niż tylko pszenicę. Maksym Subch zapewnia, że jego kraj może wesprzeć afrykański sektor rolnictwa poprzez sprzedaż maszyn rolniczych, budowanie fabryk nawozów oraz wspólne projekty badawcze. Dodał, że Kijów w odróżnieniu od Moskwy nigdy nie będzie wykorzystywał zboża jako broni. – Pojawiły się propozycje powołania ukraińsko-afrykańskich domów handlowych, które miałyby powstać w 30 państwach. Subch stwierdził również, że istnieje duże zainteresowanie ukraińskiego przemysłu spożywczego możliwością wejścia na subsaharyjskie rynki – mówi Kirichenko. Ponadto specjalny przedstawiciel Kijowa zaprosił południowoafrykańskie firmy budowlane, by zaangażowały się w powojenną odbudowę Ukrainy.

Kijów korzysta również z potencjału swojego sektora IT. Szacuje się, że pracuje w nim ponad 280 tys. osób, a jego wartość mimo wojny wzrosła w 2022 r. do 7 mld dol. W tym kontekście analitycy z renomowanego Południowoafrykańskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych zauważają, że kilka państw kontynentu, np. Zambia, już wyraziło zainteresowanie opracowaną w 2019 r. ukraińską aplikacją Diia, dającą dostęp do cyfrowych dokumentów, takich jak dowód tożsamości, prawo jazdy czy biometryczny paszport. Według ekspertów mogłaby ona wesprzeć rządy krajów mających problemy z zapewnieniem obywatelom dostępu do usług publicznych.

Kijów działa w Afryce także bardziej „bezpośrednio”. Na początku tego roku w mediach pojawiła się informacja, że żołnierze ukraińskiej jednostki sił specjalnych schwytali w Sudanie kilku najemników z rosyjskiej Grupy Wagnera. Według portalu Kyiv Post Ukraińcy działali w tym kraju od kilku miesięcy i przybyli do niego na zaproszenie rządzącego Sudanem gen. Abdela Fattah al-Burhana. Wojskowy dyktator walczy z rebelią swojego dawnego sojusznika gen. Mohameda Hamdana Dagalo.

– Ukraińscy wojskowi zapewnili wsparcie informacyjne oraz pomoc w obsłudze dronów. Pomagali też koordynować ataki na bazy wagnerowców – mówi „Plusowi Minusowi” dr Jurij Olijnyk, analityk ds. Afryki z ukraińskiego Instytutu Studiów Strategicznych. Jak piszą dziennikarze „Wall Street Journal”, głównym celem ukraińskich komandosów było zakłócenie rosyjskiej operacji eksploatacji zasobów sudańskiego złota.

Czytaj więcej

Marcin Łuniewski: Gwiazda, której boi się Donald Trump

Rosja to państwo kolonialne. „Wielu z waszych przodków przez to przechodziło”

Dmytro Kułeba pytany przez dziennikarzy o to, co Kijów chce osiągnąć w Afryce, stwierdził, że Ukraina nie stara się „pozyskiwać przyjaciół przeciwko komukolwiek”, a jej wysiłki zmierzają do tego, by „stworzyć nową jakość stosunków dwustronnych opartych na szacunku i wspólnych interesach”. Za tymi gładkimi słowami kryje się jednak przede wszystkim gra o serca i umysły przywódców i obywateli 54 państw afrykańskich wspólnie stanowiących silny głos w ONZ. – Ukraina próbuje wyjaśniać, że zdradziecka agresja Moskwy stanowi rażące naruszenie podstawowych zasad prawa międzynarodowego i podważa bezpieczeństwo nie tylko w Europie, ale i na całym świecie – mówi Biełokolos.

Do tej pory większość państw afrykańskich zachowywała w stosunku do Moskwy neutralność i nie dołączyła do zachodnich sankcji. – W obliczu rosyjskiej agresji na pełną skalę Ukraina stara się pozyskać wsparcie społeczności międzynarodowej, aby skuteczniej stawiać czoła drapieżnej polityce Kremla. Warto zwrócić uwagę, że Rosja próbuje zmienić kontynent w pole bitwy, wspierając dyktatorskie reżimy, inspirując wojskowe zamachy stanu i korzystając z terroru żywnościowego – podkreśla Petriw. 

W tym ostatnim kontekście Kijów przekonuje afrykańskie państwa, że blokując dostawy pszenicy znad Dniepru, Moskwa umyślnie doprowadziła do pojawienia się nad kontynentem widma głodu. – Ważne jest ograniczenie rosyjskiej propagandy, która wykorzystuje antyzachodnie nastroje – zauważa dr Olijnyk.

Od początku inwazji Ukraina tłumaczy partnerom na kontynencie, że wbrew płynącym z Kremla słowom Rosja jest imperium kolonialnym i nie różni się niczym od tych zachodnich, które eksploatowały niegdyś Afrykę. – Kijów chce zwracać uwagę na rosyjskie imperialne działania w Ukrainie służące kolonizacji kraju. Łączy też zbrodnie, jakich rosyjscy najemnicy dopuszczają się w Afryce, z tym, co robią w Ukrainie – tłumaczy Kirichenko.

Prezydent Zełenski już w 2022 r. w rozmowie z przedstawicielami afrykańskich mediów mówił, że „Rosja to kolonizator, który chce zniszczyć nasze państwo. Wielu z waszych przodków przez to przechodziło”. Te wszystkie cele łączą się w jeden nadrzędny: pozyskanie jak największej liczby zwolenników dla opracowanej przez Zełenskiego tzw. formuły pokoju. By promować dziesięciopunktowy plan dotyczący zakończenia wojny z Rosją i jej całkowitego wycofania się z Ukrainy, Kijów zorganizował już kilka międzynarodowych szczytów. Kolejny ma się odbyć w połowie czerwca w Szwajcarii. Zełenski bardzo liczy, że stawią się na nim masowo przedstawiciele całej Afryki. Jako pierwszy poparcie dla inicjatywy wyraził prezydent Wysp Zielonego Przylądka. 

Ograniczenie wpływów Rosji w Afryce możliwe? Tylko z pomocą sojuszników

Mimo że Ukraina powoli zaznacza swoją obecność w Afryce, „ofensywa uroku” napotyka trudności, które ograniczają wpływy Kijowa. Największą przeszkodą jest rosnące znaczenie Rosji na kontynencie. Kreml nie tylko posiada dwa razy tyle ambasad, ale zacieśnia też relacje z państwami afrykańskimi od znacznie dłuższego czasu niż Ukraina. W Burkina Faso, Libii, Republice Środkowoafrykańskiej, Sudanie, Nigrze i Mali działają rosyjscy najemnicy z Grupy Wagnera, przemianowanej niedawno na Korpus Afrykański. Chronią oni władzę lokalnych liderów i rosyjskie interesy gospodarcze.

– Obecność Kremla nie ogranicza się do najemników. Inni aktorzy to ministerstwa spraw zagranicznych i obrony, ale także wielkie firmy kontrolowane przez państwo, jak Rosatom czy Gazprom. Trzeba jednak zauważyć, że rosyjskie wpływy ekonomiczne są niewielkie w porównaniu np. z tymi chińskimi. Moskwa prowadzi także kampanie propagandowe, często wykorzystując niezadowolenie ludności afrykańskiej w stosunku do Zachodu – mówi „Plusowi Minusowi” Guido Lanfranchi, specjalista ds. bezpieczeństwa i Afryki z Holenderskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Clingendael.

W ostatnim czasie w RPA otwarto nawet biuro propagandowej tuby Kremla, czyli telewizji RT. Rosja gra także na sentymentach historycznych. – Mimo że w większości młoda populacja Angoli czy Mozambiku nie żyła w czasach konfliktów kolonialnych, przywódcy tych państw często przypominają wsparcie, jakie te kraje otrzymały od Związku Radzieckiego w swojej walce o niepodległość – przypomina Kirichenko.

Na korzyść Rosjan działa to, że swoją obecność w Afryce ogranicza Francja. Po przewrocie w Nigrze i wycofaniu stamtąd francuskich żołnierzy przez ulice stolicy kraju Niamey przeszły tłumy skandujące antyfrancuskie hasła i wymachujące flagami Rosji. Z badania przeprowadzonego pod koniec grudnia 2023 r. przez instytut Gallupa na tysiącu mieszkańców 23 państw Afryki wynika, że ich stosunek do Moskwy jest cieplejszy niż średnio na świecie. W Mali, gdzie kremlowscy najemnicy mieli się dopuścić mordu na 500 osobach, Rosję dobrze ocenia aż 84 proc. mieszkańców.

Prowadzić „ofensywy uroku” z większym rozmachem nie pozwalają Ukrainie również ograniczone zasoby finansowe, gospodarcze i polityczne. Dopóki jednak trwa wyniszczająca wojna z Rosją, trudno oczekiwać, że Kijów będzie w stanie znaleźć większe środki.

Ważną rolę odgrywa również czas. „Finlandia zainwestowała bardzo dużo w soft power i dyplomację w Afryce, ale upłynęło niemal 40 lat zanim mogła zobaczyć prawdziwe rezultaty swoich działań. Ukraina odniesie sukces, jeśli uda jej się wetknąć nogę w drzwi i stworzyć podstawy do przyszłych działań” – mówi think tankowi Center for European Policy Analysis Andrij Kornijczuk, analityk Foundation for European Progressive Studies.

Czytaj więcej

Ostatnia szansa rosyjskiej opozycji

– O ile zbudowanie silnych relacji z Afryką zajmie lata, o tyle ważne jest, że Ukraina już zaczęła to robić. Skoro obecność Francji na kontynencie się zmniejsza, nie byłoby takim szalonym pomysłem, gdyby Paryż wsparł więcej ukraińskich operacji wymierzonych w rosyjskich najemników. Dzięki temu Kijów mógłby pokonać prorosyjskie siły – prognozuje Kirichenko.

Żeby ta ukraińska „noga” mogła na dobre uchylić drzwi w Afryce, Kijów potrzebuje jednak wsparcia większej liczby zachodnich państw, szczególnie tych, które wciąż odgrywają pewną rolę na kontynencie. – Ograniczenie rosyjskich wpływów jest możliwe tylko przy pomocy zasobów, jakimi dysponują sojusznicy Ukrainy, w tym Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja – podkreśla dr Olijnyk. Nie mniejsza jest tu też rola Unii Europejskiej. Według Kornijczuka przy tym wszystkim niezbędna będzie również dobra, długoterminowa strategia.

Część ekspertów zauważa, że posiadając ograniczone zasoby, Ukraina powinna dywersyfikować swoje działania i dostosowywać polityczne narzędzia do konkretnych państw. Jak piszą analitycy Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, rozsądne może być np. nagłaśnianie w krajach muzułmańskich rosyjskich prześladowań tatarów krymskich. Z kolei w tych krajach, gdzie istnieje problem porywania dzieci i wcielania ich do partyzantki, Kijów powinien informować o przymusowych deportacjach przez Rosjan ukraińskich dzieci.

– Musimy systematycznie kontynuować współpracę z Afryką, poszerzać nasze kontakty i kształcić ludzi specjalizujących się w regionie oraz znających afrykańskie języki – dodaje Biełokolos. Inaczej „drzwi” prędzej czy później się zamkną, a po „ofensywie uroku” zostanie tylko wspomnienie i kilka ambasad.

W grudniowy dzień 2023 r. dwóch mężczyzn powoli kończyło mocować tablicę ze złotym trójzębem na murze okalającym piętrowy biały budynek w centrum stolicy Ghany Akrze. Gdy uporali się już z jej zawieszeniem, grupka ukraińskich dyplomatów podeszła do masztu stojącego przy bramie zwieńczonej drutem kolczastym i wciągnęła na niego żółto-niebieską flagę. Następnie uśmiechnięci mężczyźni w towarzystwie kilku Ghańczyków ustawili się do zdjęcia na tle nowo powstałej ambasady Ukrainy. Kilka miesięcy później placówkę oficjalnie otwarto.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi