Polityka zawsze potrzebowała wiedzy eksperckiej. Dziś ten związek jest jeszcze ściślejszy, czego przykładem są podejmowane działania, które w założeniu mają spowolnić zmianę klimatu. Decyzja polityków, żeby ograniczać emisje CO2, była odpowiedzą na rosnący wśród naukowców konsensus, zgodnie z którym odpowiedzialnym za ocieplanie się globu jest człowiek. I to właśnie konsensus naukowy często jest koronnym argumentem, który ma kończyć dyskusję na dany temat. Wywołuje to jednak nie tylko nieporozumienia co do natury konsensusu i samej wiedzy naukowej, lecz przyczynia się także, jak się wydaje, do nasilenia postaw antynaukowych.
Czytaj więcej
Kościół musi pozostać otwarty na racjonalną krytykę, inaczej odrzucałby jedną z kluczowych prawd własnej doktryny.
Z tym globalnym ociepleniem to wiadomo…
Krótka kwerenda w internecie wystarcza, by zobaczyć, że wśród naukowców panuje konsensus co do przyczyn globalnego ocieplenia. Np. na stronie NASA w artykułach „Do scientists agree on climate change?” (Czy naukowcy się zgadzają w sprawie zmian klimatycznych?) i „Scientific Consensus” czytamy, że 97 proc. badaczy klimatu, wciąż publikujących wyniki swoich prac, zgadza się, że klimat na Ziemi się ociepla, a przyczyną jest działalność człowieka. W tych samych tekstach wymieniono także amerykańskie instytucje naukowe zajmujące podobne stanowisko. Dodano również link do listy ponad 200 ośrodków naukowych z całego świata, których przedstawiciele też są zdania, że globalne ocieplenie ma przyczyny antropogeniczne.
Samo ocieplanie się Ziemi jest faktem przez nikogo chyba niepodważanym. Od XIX w. ludzie w różnych miejscach globu mierzyli temperaturę. Mając w posiadaniu te pomiary, współcześni badacze są w stanie wyliczyć, jaka panowała średnia temperatura ponad 100 lat temu i jaka jest dziś. Z zestawienia tych dwóch wartości wychodzi, że obecnie na Ziemi jest cieplej o 1,4 stopnia Celsjusza niż pod koniec epoki przedindustrialnej. Wydaje się, że to niewiele, ale wciąż trzeba pamiętać, że mówimy o temperaturze globalnej. Gdy w epoce lodowcowej temperatura globalna była o 5,5 stopnia niższa niż obecnie, to pół Polski było pokryte lodem. Pokazuje to, że nawet niewielkie wahania zmiennych składających się na klimat w skali globalnej mają ogromne znaczenie dla warunków życia na Ziemi.
Ktoś jednak mógłby powiedzieć: „No dobrze, ale nawet jeśli robi się cieplej, to skąd wiemy, że powoduje to dwutlenek węgla emitowany przez człowieka?”. O tym wiemy z kilku źródeł. Po pierwsze, wspomniany wzrost temperatury nastąpił niezwykle szybko, bo ledwie w przeciągu dwóch stuleci. Zatem nie samo ocieplanie wygląda alarmująco, co przede wszystkim jego tempo, które wzrosło w czasie, gdy człowiek rozpoczął intensywną działalność przemysłową, zasilaną spalaniem paliw kopalnych. Po drugie, obecny poziom stężenia gazów cieplarnianych w atmosferze, takich jak dwutlenek węgla, jest najwyższy od przynajmniej 3 milionów lat, czyli od czasów ocieplenia w środkowym pliocenie. Po trzecie, wzrost globalnej temperatury na Ziemi nie koreluje z aktywnością słoneczną, ponieważ pomiary wskazują, że poziom promieniowania Słońca od 80 lat spada.