Małopolska Rabka-Zdrój w 1996 r. otrzymała tytuł Miasto Dzieci Świata przyznany przez UNESCO, Kapitułę Orderu Uśmiechu i wojewodę małopolskiego. Połowa herbu miasta to dziecięca twarz z niebieskimi oczami i jasną grzywką, a druga połowa to promienne żółte słońce. Skąd ta dziecięca aura miasta?

Pisarka i dziennikarka Beata Chomątowska opowiada, jak w XIX wieku głównymi problemami w Rabce (wówczas jeszcze nie Zdroju) były bieda i choroby zakaźne, takie jak szkarlatyna i krztusiec. W efekcie ponad połowa dzieci nie dożywała dziesiątego roku życia. Właśnie w tym miejscu odkryto solanki jodowo-bromowe o jednym z największych stężeń w Europie. W 1948 r. w Rabce zaczął działać Zespół Sanatoriów dla Dzieci, z nowoczesnym sprzętem ze Szwajcarii. Obok powstawały szkoły dla małych rekonwalescentów i place zabaw. Jednocześnie wielu mieszkańców pamiętało egzekucje prowadzone przez żołnierzy SS w Rabce w czasie II wojny światowej. Autorka cytuje wspomnienia ówczesnych dzieci („Mama idzie dokądś z babciami, potem wraca sama. Z oddali słychać było strzały”) oraz opisuje ostatnie deportacje Żydów.

Czytaj więcej

„Jak naprawdę działa świat”: Luki do wypełnienia

Atutem książki jest bogata dokumentacja: drzewa genealogiczne, archiwalne zdjęcia, na których mali kuracjusze w połowie XX w. oglądają ambulans czy prasowe wycinki. Masowe przyjazdy dzieci sprawiły, że w 1948 r. na łamach „Rzeczpospolitej” Rabka została nazwana „republiką skrzatów”. Książka „Miasto Dzieci Świata” może być przykładem, jak wciągająco opowiedzieć o losach kilkunastotysięcznego miasta. Brakuje za to uporządkowanego zestawienia ważnych wydarzeń i punktów zwrotnych z historii miasta.