Mariusz Cieślik: Nie ma Siary

Janusz Rewiński swoją charyzmą i sposobem bycia uosabiał powszechne wyobrażenia o beneficjentach ustrojowej transformacji. Jego Siara to gangster i przekręciarz na miarę swoich czasów.

Publikacja: 07.06.2024 10:00

Janusz Rewiński

Janusz Rewiński

Foto: PAP/Jacek Turczyk

Wskeczu Monty Pythona tytułowy „najzabawniejszy dowcip świata” jest tak zabójczo śmieszny, że zostaje wykorzystany w wojnie jako broń. Każdy, kto się z owym żartem zetknie, ginie. Nawet mój ulubiony funkcjonariusz Scotland Yardu, którego kontaktowi z kawałem towarzyszy ponura muzyka odtwarzana z płyt oraz żałosne zawodzenie funkcjonariuszy. Dlatego też dowcip musi być tłumaczony w laboratorium po jednym słowie przez innego człowieka. Jaki jest sens skeczu Monty Pythona? Są rzeczy, których nie da się uśrednić i do nich należy poczucie humoru. Czy można ustalić, co jest zabawne? W tej kwestii chyba trzeba stosować reguły demokracji. Jeśli większość twierdzi, że jakiś żart jest śmieszny, to ma rację.

Czytaj więcej

Mariusz Cieślik: Choćby „Potop”

W „Kilerze” tylko Cezary Pazura był w stanie rywalizować z Januszem Rewińskim

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Janusz Rewiński, który odszedł kilka dni temu, miał większość po swojej stronie. Doprawdy nie znam nikogo, kto nie zapamiętałby choćby jednego z jego grepsów i nie uśmiechnął się na samą myśl o nim. Był Rewiński prawdziwym geniuszem komizmu. Dobrze obsadzony rozsadzał ramy własnej roli. Tylko niezwykłemu komicznemu talentowi Cezarego Pazury należy przypisać, że był z nim w stanie rywalizować w „Kilerze”. Innemu świetnemu aktorowi, Rafałowi Królikowskiemu, w „Superprodukcji” już się to nie udało. To producent Dzidek, grany przez Janusza Rewińskiego, wyrósł na głównego bohatera filmu Juliusza Machulskiego. Skądinąd również geniusza komedii.

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Janusz Rewiński, który odszedł kilka dni temu, miał większość po swojej stronie. Doprawdy nie znam nikogo, kto nie zapamiętałby choćby jednego z jego grepsów i nie uśmiechnął się na samą myśl o nim. 

Ale jeśli wspominamy „Kilera”, to i tak Siara był tam najbardziej memiczny. To jego puenty się zapamiętywało. „I w pi…du wylądował. Cały misterny plan też w pi…du”, „Memory, find, Siara. I wszystko jasne”, „To jest moja żona – lafirynda, a to jest mój najlepszy przyjaciel”, „Mają rozmach sk…syny” – chyba każdy Polak powyżej trzydziestki wie, do czego odnoszą się te cytaty. Warto też zauważyć, że to właśnie „Kiler”, przy którym spotkał się kwartet Machulski – Pazura – Stuhr – Rewiński zakończył okres wielkiej smuty w polskim kinie, bijąc wszelkie ówczesne rekordy frekwencji (ponad 2 miliony widzów!!!).

Czytaj więcej

Mariusz Cieślik: Ukrzyżowanie Elona Muska

Dlaczego po „Kilerze” Siara odszedł w zapomnienie?

To był największy triumf i prawdziwy szczyt kariery Janusza Rewińskiego. Owszem i wcześniej miał sukcesy. Jako aktor kabaretu Tey występujący z Zenonem Laskowikiem (niektórzy mogą pamiętać np. słynny monolog „FIUT”, czyli „film i uwentualnie telewizja” – portret PRL-owskiego ćwierćinteligenta). Był też świetnym Miśkiem z „Kabaretu Olgi Lipińskiej”, a później liderem „Skautów Piwnych”, z których zresztą wzięła się zaskakująca polityczna kariera aktora. Mało kto dziś pamięta, że w ramach happeningu współtworzył Polską Partię Przyjaciół Piwa i w 1991 roku został posłem.

Dlaczego właśnie „Kiler”? Po latach wydaje się, że Rewiński swoją charyzmą i sposobem bycia idealnie uosabiał powszechne wyobrażenia o beneficjentach ustrojowej transformacji. Jego Siara – niby gangster, ale przecież w gruncie rzeczy człowiek nieszkodliwy – to cwaniak i przekręciarz na miarę czasów. Tak właśnie większość Polaków postrzegała tych, którzy w latach 90. się dorobili. Uważano, że nachapali się, bo kombinowali, ale jednocześnie, choć prymitywni i pozbawieni zahamowań, byli raczej zabawni niż groźni. Takie myślenie wynikało zapewne z tego, że zmiana ustroju przebiegła u nas z zasady bezkrwawo, co nie znaczy, że bezproblemowo.

Przypadek Janusza Rewińskiego pokazuje ważną prawdę na temat komizmu. Każdy dowcip ma swój termin przydatności. Żeby śmieszyć, musi trafić w swój czas. Kiedy Polska się unowocześniła i weszła do Unii, pojawiło się zapotrzebowanie na innych bohaterów. Siara poszedł w zapomnienie. Przez ostatnich kilkanaście lat życia wielki komik nie pojawiał się ani na ekranie, ani na scenie. Kupił ziemię pod Warszawą i hodował tam zwierzęta. Cóż, potwierdza się też, że starość satyryków zwykle jest smutna. Ale czy starość w ogóle może być wesoła?

Wskeczu Monty Pythona tytułowy „najzabawniejszy dowcip świata” jest tak zabójczo śmieszny, że zostaje wykorzystany w wojnie jako broń. Każdy, kto się z owym żartem zetknie, ginie. Nawet mój ulubiony funkcjonariusz Scotland Yardu, którego kontaktowi z kawałem towarzyszy ponura muzyka odtwarzana z płyt oraz żałosne zawodzenie funkcjonariuszy. Dlatego też dowcip musi być tłumaczony w laboratorium po jednym słowie przez innego człowieka. Jaki jest sens skeczu Monty Pythona? Są rzeczy, których nie da się uśrednić i do nich należy poczucie humoru. Czy można ustalić, co jest zabawne? W tej kwestii chyba trzeba stosować reguły demokracji. Jeśli większość twierdzi, że jakiś żart jest śmieszny, to ma rację.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi