Mariusz Cieślik: Ukrzyżowanie Elona Muska

Większość mediów przywitała nowe badania na temat religijności Polaków z ledwo skrywanym zadowoleniem. Tych, którzy uważają się za wierzących, ubywa z roku na rok. Ale – jako katolik – nie widzę w tym powodu do zmartwień.

Publikacja: 24.05.2024 10:00

Mariusz Cieślik: Ukrzyżowanie Elona Muska

Foto: Adobe Stock

Tak się złożyło, że badania CBOS-u zostały opublikowane w tym samym czasie, kiedy prezydent Warszawy ogłosił z pompą akcję zdejmowania krzyży w urzędach. To znaczy, przepraszam, akcję usuwania z przestrzeni publicznej symboli religijnych. Co oznaczałoby, że dotyczy to również np. chanukowych świec, gwiazd Dawida albo islamskiego półksiężyca. Tak… Bardzo jestem ciekaw, jak będzie wyglądało ich usuwanie z urzędów.

Czytaj więcej

Mariusz Cieślik: W tajnej służbie Władimira Putina

Krzyże w urzędach? Nie zauważyłem

Tak na marginesie, jako mieszkaniec stolicy, przepraszam, osoba mieszkająca w stolicy (bo tak się będziemy od teraz tytułować zgodnie z propozycją Rafała Trzaskowskiego) przez kilka dekad nie zauważyłem w żadnym urzędzie ani jednego krzyża czy innego symbolu religijnego. Co mogłoby prowadzić do wniosku, że jest to typowe bicie piany i że nie o żadne symbole religijne tu idzie, tylko o PiS.

Uderz w krzyż, a PiS się odezwie – tego akurat można być pewnym. W wiadomych mediach odbył się festiwal biadolenia nad upadkiem obyczajów i krzywdami, jakie w Polsce spotykają katolików. Wiadomi politycy zaatakowali Rafała Trzaskowskiego w wiadomy sposób. Ci drudzy go bronili. A kibicujące im wiadome media cieszyły się z wiadomych powodów. Cóż, role w tej grze są rozpisane i wszyscy grają tu znaczonymi kartami. Ale też, jak to mawiał mój stryj, oszusta nie oszukasz. No, chyba że oszust nazywa się Elon Musk, jest miliarderem i ma do dyspozycji narzędzie w postaci portalu X. Właściciel Tesli napisał na swoim profilu, że w Warszawie „bezwstydnie kopiują głupie rzeczy z Ameryki”. I natychmiast został bohaterem dla wiadomo kogo.

Uderz w krzyż, a PiS się odezwie – tego akurat można być pewnym. W wiadomych mediach odbył się festiwal biadolenia nad upadkiem obyczajów i krzywdami, jakie w Polsce spotykają katolików. 

Jak na to patrzę, to Musk jest typowym dziś medialnym obrońcą wartości chrześcijańskich. Trzykrotnie żonaty, obecnie nie jest związany z żadną z matek swoich dziewięciorga dzieci. Nic nie wiadomo o tym, żeby był religijny. Za to wiadomo, że jest prawicowy w amerykańskim stylu. Wypisz wymaluj Donald Trump, który w interesach i polityce zawsze kierował się typowo chrześcijańską zasadą: cel uświęca środki. Można by tu jeszcze długo wymieniać podobne przypadki.

Czytaj więcej

Mariusz Cieślik: Obalanie pomników, których nie było

Dlaczego ludzie odchodzą od Kościoła. Pozwolę sobie mieć inną opinię niż Tomasz Terlikowski 

Wróćmy jednak do naszych baranów, to znaczy owieczek. Jesteśmy świadkami sytuacji, którą nietrudno było przewidzieć, i mam świadków, że zapowiadałem to od dawna. Oto katolicy stali się w Polsce mniejszością. Zgodnie z nowymi badaniami CBOS-u pierwszy raz w historii pomiarów liczba wierzących spadła poniżej 90 proc. Tyle że tak naprawdę ludzi zaangażowanych religijnie jest w naszym kraju około jednej trzeciej. Bo tylko 34 proc. badanych uczestniczy co tydzień we mszy świętej. Drugie tyle robi to sporadycznie, kolejne 10 proc. do kościoła w ogóle nie chodzi (choć uważa się za wierzących). I, doprawdy, co do zasady trudno tę ponad 40-proc. grupę traktować jako katolików. W większości są to ludzie, którzy odczuwają więź z chrześcijańską tradycją i nic więcej.

Fakty są zatem znane, pojawia się jednak pytanie o przyczyny. Tomasz Terlikowski, mój kolega z łamów „Plusa Minusa”, w 50 esejach, 10 książkach i kilkuset felietonach wywiódł już, że to wina polskiego Kościoła hierarchicznego. Jego związków z PiS, krycia pedofilii, zamykania się na wiernych itp. itd. Pozwolę sobie mieć odmienną opinię w tej kwestii. Owszem, Kościół ma takich obrońców, jakich ma, i to zapewne nie pomaga. Ale obwinianie o spadek religijności polityków jest nieporozumieniem.

Ludzie odchodzą dziś od Kościoła, także w Polsce, z przyczyn cywilizacyjnych. Żyjemy w kulturze, którą Czesław Miłosz przed ponad pół wiekiem słusznie nazwał „Ziemią Ulro”. W cywilizacji wyjałowionej z sacrum i wyobraźni religijnej. Jeśli dla 35 proc. Polaków obecność Boga to wciąż rzecz realna, naprawdę jesteśmy wciąż społeczeństwem bardzo katolickim. Gdybym był komentatorem piłkarskim, powiedziałbym, że to świetny wynik. Choć na dłuższą metę nie do utrzymania.

Tak się złożyło, że badania CBOS-u zostały opublikowane w tym samym czasie, kiedy prezydent Warszawy ogłosił z pompą akcję zdejmowania krzyży w urzędach. To znaczy, przepraszam, akcję usuwania z przestrzeni publicznej symboli religijnych. Co oznaczałoby, że dotyczy to również np. chanukowych świec, gwiazd Dawida albo islamskiego półksiężyca. Tak… Bardzo jestem ciekaw, jak będzie wyglądało ich usuwanie z urzędów.

Pozostało 91% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi