Tak się złożyło, że badania CBOS-u zostały opublikowane w tym samym czasie, kiedy prezydent Warszawy ogłosił z pompą akcję zdejmowania krzyży w urzędach. To znaczy, przepraszam, akcję usuwania z przestrzeni publicznej symboli religijnych. Co oznaczałoby, że dotyczy to również np. chanukowych świec, gwiazd Dawida albo islamskiego półksiężyca. Tak… Bardzo jestem ciekaw, jak będzie wyglądało ich usuwanie z urzędów.
Czytaj więcej
W sytuacji, kiedy po Europie krążą tysiące rosyjskich szpiegów, przerzucanie się oskarżeniami o agenturalność musi dziwić. Polskim politykom przydałaby się uważna lektura Johna le Carrégo.
Krzyże w urzędach? Nie zauważyłem
Tak na marginesie, jako mieszkaniec stolicy, przepraszam, osoba mieszkająca w stolicy (bo tak się będziemy od teraz tytułować zgodnie z propozycją Rafała Trzaskowskiego) przez kilka dekad nie zauważyłem w żadnym urzędzie ani jednego krzyża czy innego symbolu religijnego. Co mogłoby prowadzić do wniosku, że jest to typowe bicie piany i że nie o żadne symbole religijne tu idzie, tylko o PiS.
Uderz w krzyż, a PiS się odezwie – tego akurat można być pewnym. W wiadomych mediach odbył się festiwal biadolenia nad upadkiem obyczajów i krzywdami, jakie w Polsce spotykają katolików. Wiadomi politycy zaatakowali Rafała Trzaskowskiego w wiadomy sposób. Ci drudzy go bronili. A kibicujące im wiadome media cieszyły się z wiadomych powodów. Cóż, role w tej grze są rozpisane i wszyscy grają tu znaczonymi kartami. Ale też, jak to mawiał mój stryj, oszusta nie oszukasz. No, chyba że oszust nazywa się Elon Musk, jest miliarderem i ma do dyspozycji narzędzie w postaci portalu X. Właściciel Tesli napisał na swoim profilu, że w Warszawie „bezwstydnie kopiują głupie rzeczy z Ameryki”. I natychmiast został bohaterem dla wiadomo kogo.