Irena Lasota: My, putinolodzy

Kiedyś byli sowietolodzy i kremlinolodzy. Teraz nie ma już sowietologii ani kremlinologii i została nam tylko putinologia. Nauka raczej niezbyt rozwinięta.

Publikacja: 29.03.2024 17:00

Pozwolę sobie zauważyć, że o ile sprawstwo Władimira Putina nie jest (jeszcze?) oczywiste, to zamach

Pozwolę sobie zauważyć, że o ile sprawstwo Władimira Putina nie jest (jeszcze?) oczywiste, to zamach w Krokusie pozostawia wiele wątpliwości co do jego współsprawstwa lub co najmniej co do wykorzystania go od pierwszej minuty, a może i wcześniej, na korzyść Putina i jego polityki – pisze Irena Lasota.

Foto: AFP

O Putinie wiemy wszystko. To znaczy wszystko, co on by chciał, żebyśmy wiedzieli, czyli bardzo niewiele.

Do napisania tego felietonu zachęcił mnie tekst jednego z komentatorów Onetu, który napisał, że „przy okazji zamachu w Moskwie widać, jak bardzo nie rozumiemy Putina. Atak terrorystyczny w Moskwie spowodował lawinę komentarzy w Polsce i na świecie. Uderzające było to, że nad Wisłą wiele osób nawet po tym, gdy do zamachu przyznało się Państwo Islamskie, skłonnych było przypisywać sprawstwo Władimirowi Putinowi. Tyle że rosyjski przywódca jest zabójcą, ale nie psychopatycznym mordercą. W dodatku zamach ten w żaden sposób mu się nie opłaca”.

Z powyższego cytatu można by wywnioskować, że jego autor – może jako jedyny, co najmniej nad Wisłą – rozumie Putina. A w każdym razie nie ma wątpliwości, że Putin nie jest psychopatycznym mordercą. Może jest psychopatą, może jest mordercą, ale nie oba naraz.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Pisząc o zbrodniach Rosji, zapominamy o tym, co dzieje się na Białorusi

Pozwolę sobie zauważyć, że o ile sprawstwo Władimira Putina nie jest (jeszcze?) oczywiste, to zamach w Krokusie pozostawia wiele wątpliwości co do jego współsprawstwa lub co najmniej co do wykorzystania go od pierwszej minuty, a może i wcześniej, na korzyść Putina i jego polityki.

To, że do napadu przyznało się tzw. Państwo Islamskie, nie jest dowodem na niewinność Putina. Nie pierwszy raz władze moskiewskie zinfiltrowałyby wrogą sobie organizację. Nawet na odwrót: dziwne by było, gdyby tego nie zrobiły, zwłaszcza że Państwo Islamskie otwarcie głosi, iż Rosja jest jego wrogiem. Można się jednak poważnie zastanowić nad zdaniem, że Putinowi „zamach ten w żaden sposób się nie opłaca”. Twierdzę, że na odwrót – jeśli nawet nie miał on z tym nic wspólnego, był to dla niego dar od samego szatana. Putin natychmiast powiązał zamach z Ukrainą i nareszcie miał pełną definicję, że jest to kraj przesycony spiskiem nazistów, Amerykanów, Żydów i terrorystów islamskich. Rzekomi terroryści uciekali wedle tej teorii do Ukrainy. Wystarczy jednak mapa i cyrkiel (choć i linijka by wystarczyła), żeby zobaczyć, że z Briańska jest równie blisko na Białoruś co do Ukrainy. I co to za terroryści islamscy uciekający jakimś tam samochodzikiem zamiast tradycyjnie wysadzający się w powietrze? I co to za pożal się Boże terroryści: młody fryzjer, starszy pedofil i dwóch statecznych ojców rodzin? I w dodatku Tadżycy od dawna mieszkający w Rosji. I niby gdzie mieli się szkolić? Przez miesiąc w Turcji?

O Putinie wiemy wszystko. To znaczy wszystko, co on by chciał, żebyśmy wiedzieli, czyli bardzo niewiele.

Nie wiem, czy byli oni w Krokusie czy nie, ale na pewno Putinowi i merowi Moskwy bardzo się przyda exodus mieszkańców Azji Środkowej. Tadżycy są bowiem w Moskwie na najniższym szczeblu hierarchii społecznej. Za kilka dolarów tygodniowo sprzątają ulice i mieszkają po kilkunastu w jednym pokoju. W Moskwie mają odosobnione dzielnice i nie cieszą się popularnością wśród Rosjan. Obawiam się niestety, że niedługo dowiemy się o pogromach w Moskwie, a ponieważ Rosjanie nie rozróżniają Tadżyków od Kirgizów czy Uzbeków – to dla nich są po prostu „czornożopy” – ofiar może być bardzo dużo, zwłaszcza jeżeli imigranci zorganizują grupy samoobrony.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Waszyngton z epoki postatomowej

Co robić z Tadżykami i takimi jak oni, pokazano we wszystkich kolorach w internecie. Gdyby Putin chciał ukryć torturowanie zatrzymanych, to na pewno nie widzielibyśmy zdjęcia obcinania jednemu z podejrzanych ucha i wpychania mu go do ust, lub innego, na którym jądra mężczyzny podłączone są do baterii. Te zdjęcia, jak i zdjęcia zakrwawionych podejrzanych na sali sądowej (jednemu zwisało oko z oczodołu) są sygnałem, co należy robić z wrogami Rosji.

Rosjanie są – z różnych powodów, ale przede wszystkim z poczucia klęski wojny z Ukrainą – sfrustrowani. Miała trwać dwa dni, a ciągnie się już ponad dwa lata. Wielu Rosjan może być nawet psychopatycznymi mordercami, co widzieliśmy w Buczy. Ale teraz nawet nie trzeba będzie wkładać munduru, żeby torturować niewinne ofiary. Wojna przeniosła się na terytorium Rosji. Jesteśmy tylko my i nasi wrogowie.

Putin może mieć nadzieję, że wspólny wróg – terroryzm islamski – przybliży go choć trochę do USA, a co najmniej wpłynie na niektórych kongresmenów, by nie dawać pomocy Ukrainie, siedzibie ISIS.

O Putinie wiemy wszystko. To znaczy wszystko, co on by chciał, żebyśmy wiedzieli, czyli bardzo niewiele.

Do napisania tego felietonu zachęcił mnie tekst jednego z komentatorów Onetu, który napisał, że „przy okazji zamachu w Moskwie widać, jak bardzo nie rozumiemy Putina. Atak terrorystyczny w Moskwie spowodował lawinę komentarzy w Polsce i na świecie. Uderzające było to, że nad Wisłą wiele osób nawet po tym, gdy do zamachu przyznało się Państwo Islamskie, skłonnych było przypisywać sprawstwo Władimirowi Putinowi. Tyle że rosyjski przywódca jest zabójcą, ale nie psychopatycznym mordercą. W dodatku zamach ten w żaden sposób mu się nie opłaca”.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi