Polska gra komputerowa „Taxi Life: A City Driving Simulator” pozwala rozpocząć pracę w zawodzie taksówkarza w stolicy Katalonii. Gracz dostaje jeden z ośmiu samochodów fikcyjnych marek i ląduje na placu manewrowym, gdzie uczy się prowadzić. Włączać i wyłączać silnik, wycieraczki, radio czy klimatyzację, a także wykonywać manewry. Potem wyjeżdża na ulice i wozi pasażerów. Z reguły wozi ich z punktu A do punktu B, sprawnie i oczywiście bezpiecznie. Od czasu do czasu musi pojazd zatankować bądź podładować, umyć, naprawić usterki, opłacić mandaty czy zainwestować w ulepszenia.
Czytaj więcej
„Przeklęta woda” nie straszy zbyt dobrze, ale przynajmniej próbuje stawiać pytania.
W grze nie znalazło się całe miasto i nie wszystkie zakątki mapy są dostępne od razu. Przygotowano jednak Ciutat Vella, pierwszą dzielnicę Barcelony, łącznie 460 km dróg. To tu mieści się słynna La Rambla, gmach Parlamentu Katalonii czy park de la Ciutadella. Niektóre jej zakątki wyglądają imponująco, fotorealistycznie, olbrzymią frajdę sprawia też krążenie po ulicach w promieniach wschodzącego słońca. Choć trudno nie zauważyć, że pewne sklepy czy kina powtarzają się stanowczo zbyt często. Brakuje misji specjalnych, za to miłym bonusem jest możliwość porozmawiania z klientami.
W obecnej wersji gra ma swoje wady. Szybkość wyświetlania obrazu potrafi gwałtownie spaść, skutkując wypadkami. Kuleje sztuczna inteligencja odpowiadająca za innych kierowców, którzy regularnie doprowadzają do stłuczek. Pozostaje mieć nadzieję, że z czasem wady te zostaną naprawione i że „Taxi Life: A City Driving Simulator” dołączy do grona najlepszych gier taksówkarskich. Bo przecież jest to już odrębny podgatunek!
Michał Zacharzewski, Zdalaodpolityki.pl