Proszę sobie zadać pytanie, skąd mają takie informacje? Stąd, że wśród 20 tysięcy Palestyńczyków, którzy na co dzień pracowali w Izraelu, byli szpiedzy Hamasu. Jeżeli ktoś chce nas uczyć moralności, to jest to fałszywe, nie ma na to miejsca. Gdzie pani słyszała o wojsku, które przygotowując się do ataku, uprzedza cywilów: proszę uciekać? Tymczasem znana jest akcja armii izraelskiej „pukaj w dach”: jest wielopiętrowy dom i wiadomo, że tam są terroryści – ale wiadomo, że są tam również cywile. A dlaczego są? Bo terroryści wiedzą, że w takim razie nie będzie ataku. Wojsko daje więc ostrzeżenie: zaraz będzie atak, proszę wyjść. Słyszała pani o czymś takim? A wracając do protestów: skala tych, które są skierowane przeciwko narodowi izraelskiemu, jest w Europie ogromna.
W Polsce nie ma tego problemu?
W Polsce nie ma tylu osób. Było kilka protestów, na pewno pani słyszała o studentce z Norwegii, która czarno na białym – czy granatowo na białym – jasno i wyraźnie napisała, że trzeba usunąć Izrael z tego świata. To było coś strasznego, zobaczyć to na ulicach Warszawy! Reakcja na to nie była natychmiastowa, ale myślę, że to dlatego, iż nikt nie był na to przygotowany. Szczególnie osoby, które pamiętają ciemne czasy sprzed II wojny światowej. Dlatego tym bardziej ważne jest, żeby Żydzi – lub inne osoby, które mają rozum i tolerancję wobec Żydów i wobec Izraela – nie zachowywali swoich poglądów tylko dla siebie, w swoim sercu, ale by uczestniczyli w różnych akcjach poparcia. Żeby podnosili głos rozsądku i pokazywali solidarność z zakładnikami w Gazie.
To znaczy, że polityka multi-kulti się nie sprawdziła? Dla społeczności żydowskiej przemieszanie etniczne, religijne ze społecznością muzułmańską może stanowić zagrożenie?
Powiem tak: wolność słowa jest okej, póki nie staje się nawoływaniem do aktów przemocy. Każdy logicznie myślący człowiek rozumie, że to nie Izrael zaczął tę wojnę, tylko został zmuszony do obrony. Tymczasem atak Hamasu spowodował straszną falę antysemityzmu w Europie Zachodniej. Słyszała pani, że we Francji budynki zamieszkane przez Żydów są oznaczane gwiazdą Dawida?
Ratują innych, a czy ratują siebie? Ofiary poboczne wypadków
– Jeśli są dziennikarze, telewizja nadaje relacje z miejsca zdarzenia, to przyjeżdża psycholog – do poszkodowanych i do ratowników. Ale są też „ciche", a bardzo trudne przypadki. I wtedy wsparcia nie ma – mówi Adam, ochotnik z 12-letnim stażem.
Słyszałam.
A że pracownik ministerstwa spraw zagranicznych ściągał plakaty ze zdjęciami zakładników? Że w Stanach Zjednoczonych wielu Żydów zaczyna kupować broń, bo boją się o swoje życie? Że nawet w Maryland, w Waszyngtonie znikają mezuzy (małe pojemniki ze zwiniętym pergaminem z fragmentami Tory, umieszczane na zewnętrznej prawej framudze drzwi – red.), które mają przynosić szczęście i ochronę? Że w tej samej dzielnicy zrobiono bojkot restauracji i straganów prowadzonych przez Żydów? Antysemityzm rozszalał się już nie tylko we Francji czy Niemczech. To choroba, którą zarażony jest już cały świat. Ale to też ciekawa rzecz, że opowiadam o tym w Polsce, gdzie go nie ma.
U nas wojna go nie obudziła?
Polska jest dużym krajem, a Żydów jest niewielu, mieszkają w różnych miejscowościach, dlatego już jakiś czas temu wymyśliliśmy, żeby zorganizować wspólnie wielki szabas. Ale zaczęła się wojna i pojawiły się pytania: organizować czy nie organizować? To było pytanie o moralność, czy wypada teraz, gdy giną ludzie, ale też o bezpieczeństwo, bo ten strach, który ogarnął Żydów na całym świecie, nie ominął Polski. Dzięki Bogu okazał się nieuzasadniony, zorganizowaliśmy więc szabas, na który zjechało kilkaset osób z całego kraju. Piękne było to poczucie jedności.
Ta jedność w obliczu wojny pojawiła się jednak już wcześniej: pod koniec lutego 2022 roku, gdy Rosja wkroczyła zbrojnie do Ukrainy.
Polska pięknie się zachowała, otworzyła granice, a ludzie otworzyli swoje serca, coś niesamowitego. Piękny mieliśmy odzew także ze strony społeczności żydowskiej, pomoc szła nieustannie, dzień i noc. Przyjęliśmy z Ukrainy nie tylko osoby pochodzenia żydowskiego. Z początku zapewnialiśmy posiłki trzy razy dziennie i noclegi, udzielaliśmy pomocy tymczasowej tym, którzy chcieli jechać dalej, do Izraela, Niemiec, Austrii, udzielaliśmy pomocy indywidualnej. Wysyłaliśmy nie tylko autokary do Chełma, gdzie przyjeżdżały specjalne pociągi, ale też karetki do transportu osób starszych, schorowanych. Tym, którzy zostali na dłużej, zapewniliśmy mieszkania, niektórym znaleźliśmy pracę, niektórych do tej pory wspieramy finansowo, bo mają dzieci albo specjalne potrzeby. Piękne rzeczy się wydarzyły, ale też straszne, niektóre rodziny (a było ich całkiem sporo), które pojechały do Izraela, teraz wracają. Nie byli przygotowani na to, że uciekają przed jedną wojną, a dopadnie ich kolejna. Nie są w stanie tego udźwignąć.
Zaciekawiło mnie to, co rabin mówił parę lat temu o tym, jak zmieniła się rola rabinów w społeczności żydowskiej. Kiedyś mogli siedzieć w swoich gabinetach, całymi dniami studiować Torę i odrywać się od tego tylko wtedy, gdy przychodził ktoś z zapytaniem halachicznym czy prośbą o rozstrzygnięcie dylematu. Teraz, zwłaszcza w małych społecznościach, to rabin musi wychodzić do ludzi, organizować życie wspólnoty żydowskiej, zachęcać do aktywności.
Społeczność żydowska rzeczywiście nie jest ani taka duża, ani tak zorganizowana jak kiedyś. Rabin nie może więc czekać, aż ktoś przyjdzie z pytaniem, bo się nigdy nie doczeka, wiele osób nie wie nawet, na czym polega różnica między świętem Purim a świętem Pesach. To ja muszę wyjść do człowieka, obudzić w nim na nowo jego żydowskość, nauczyć wszystkiego nieraz od zera. I tu wracamy do tego, że od negatywnych rzeczy wychodzą też de facto pozytywne. Mój harmonogram dnia nieoczekiwanie się zmienił, zmieniła się liczba osób, którymi się opiekuję. Przed wojną w Ukrainie na modlitwy przychodziło kilkanaście osób, na szabas około 50, z okazji świąt 100. A tu nagle okazało się, że muszę na co dzień zajmować się setkami ludzi. To jest inny rozmach, inny budżet – przez kilka pierwszych miesięcy wojny w Ukrainie wydaliśmy więcej, niż zazwyczaj wydajemy w rok. To była ogromna mobilizacja – i dalej jest, w związku z wojną, która teraz jest w Izraelu. Oprócz tych różnych zorganizowanych manifestacji i akcji solidarności mieliśmy też różne pojedyncze osoby, które potrzebowały pomocy, bo gdy zaatakował Hamas, chciały wrócić do Izraela.
Pomimo wojny?
Na odwrót, z powodu wojny. To jest naturalny odruch, który też nie minął ani mnie, ani innych Żydów w Polsce. Zaraz, zaraz, tam się dzieje tragedia, a ja jestem tu, mam być obojętny? Stąd te wszystkie inicjatywy, które powstały, bo człowiek po prostu nie może sobie na to pozwolić. Osoby mieszkające w Izraelu, które tutaj utknęły, bo przyjechały na wycieczkę, poczuły, że muszą wracać i zmobilizować się do sił rezerwowych wojska. Musieliśmy więc znaleźć dla nich jakieś rozwiązanie, poszukać biletów z Berlina, Londynu czy Amsterdamu, bo z Polski loty do Izraela zostały wstrzymane. I w drugą stronę: musieliśmy znaleźć miejsce dla osób z Izraela, które musiały uciec, bo na przykład mają dzieci ze specjalnymi potrzebami, które nie tolerują hałasu. I przyjechały do Polski, gdzie pomagamy im znaleźć mieszkanie i jakoś zorganizować na ten czas życie. To się działo i dzieje cały czas.
W nagraniu dla Archiwum Historii Mówionej powiedział rabin: „To jest wynik pracy Hitlera, który zburzył wszystko. No bo trzeba odkrywać rzeczy kiedyś oczywiste”. W Polsce tradycję, kulturę, obrzędy wysysa się z mlekiem matki, to jest coś oczywistego i znanego, nawet jeśli nie praktykujemy. Holokaust wymiótł to w społeczności żydowskiej, dorośli Żydzi nie mają wiedzy na poziomie szkoły podstawowej.
Ta wyrwa rzeczywiście była ogromna, nie tylko spowodowana Holokaustem, ale też komuną, wydarzeniami marcowymi, to wszystko nie wspierało przeciętnego Żyda, żeby podniósł głowę i mówił otwarcie o swojej tożsamości. I dziś mamy sytuację, że kiedy ktoś w ogóle zadaje jakieś pytania, to już jest ogromny postęp. Stąd pierwszym wyzwaniem jest, żeby żaden Żyd nie ukrywał już swojej tożsamości, reszta przyjdzie przez spotkania, konferencje. Ale postęp jest, ambasador Izraela zwrócił moją uwagę na to, że w ostatnim spisie narodowym 17 tysięcy osób zadeklarowało, że są Żydami, znacznie więcej niż w poprzednim. I rzeczywiście, widać, że coraz więcej osób mówi o swojej żydowskości.
To znaczy, że Chabad Lubawicz dobrze wykonuje swoją pracę?
To znaczy, że jest to dobry znak, nie interesuje mnie, komu przypisze się za to zasługi. Dobrym znakiem jest również to, że w ostatnich wyborach nie została wyciągnięta „żydowska karta”, w ogóle nie było tematu, kto będzie bardziej przychylny Żydom, a kto mniej, co pojawiało się wcześniej. A osobiście uważam, że nigdy nie będę postrzegał mojej pracy jako skończonej, że zrobiłem swoje i mogę iść na emeryturę. Widzi pani, mówiliśmy wcześniej o wojnie, a na wojnie wojsko działa w ten sposób, że jest wielu żołnierzy, ale tylko niewielu z nich służy na froncie, większość stanowi zaplecze, pracują w kuchni, w magazynie, jako kierowcy. Wszyscy są potrzebni, jednak największym szacunkiem cieszą się ci na pierwszej linii frontu. I dlatego ja mam ogromny szacunek do każdego polskiego Żyda, bo postrzegam go jako właśnie takiego żołnierza.
Dopiero co mówiliśmy, że w Polsce czuje się rabin bezpiecznie.
To metafora. Mówię o polskich Żydach jako żołnierzach, bo Bóg wyznaczył im misję, by żyli właśnie teraz w Polsce, gdzie jest dobre życie pod względem materialnym, ale społeczność jest mała i trudno o dostęp do życia religijnego, wielu żydowskich rzeczy brakuje. Duchowo łatwiej jest Żydom w Izraelu, Jerozolimie, w dzielnicach religijnych, gdzie wszystko mają zapewnione.
Zastanawiam się, na ile to jest kwestia laicyzacji. Trudno jest osobom religijnym żyć we współczesnym świecie, a przynajmniej we współczesnej Europie, na Zachodzie.
Powiem pani tak: nie można porównywać życia religijnego polskiego Żyda z życiem Żyda we Francji, w Londynie lub w Nowym Jorku. Zaczynając od podstawowych rzeczy: w Nowym Jorku może pani co wieczór iść do innej koszernej restauracji, i przez rok nie trafi pani do tej samej. W Polsce jest jedna koszerna restauracja, może dwie. Sklep koszerny? To samo, mięso koszerne trzeba zamawiać dużymi partiami i mieć dużą zamrażarkę, żeby je przechowywać. Podobnie jest z edukacją religijną: cheder, jesziwa, wszystkiego brakuje. Ale nie narzekam, odwrotnie, cieszę się, że jest coraz więcej przestrzeni do działania, promowania naszej kultury, religii. Zainteresowanie ze strony Polaków jest ogromne, a na organizowane przez nas uroczystości, np. na zapalenie świec chanukowych w Sejmie, przychodzą politycy wszystkich opcji, bez względu na podziały.
Słyszał rabin kiedyś, że ludzie dzielą się na tych, dla których szklanka jest do połowy pełna, i tych, dla których jest do połowy pusta?
Każdy z nas powinien patrzeć na tę pełną część. Tak jak z religią: dla jednych jest to ciężar, „50 kilo dam radę udźwignąć, ale 100 już nie”. A można też spojrzeć tak: „może i mój bagaż waży 100 kilo, ale w środku są diamenty”. Zupełnie inaczej, prawda?
Stwierdził rabin, że każdy człowiek ma swoje przeznaczenie, miejsce i czas na Ziemi, a w tym miejscu i czasie misję do wykonania. Jakie jest zatem przeznaczenie rabina, a jakie społeczności żydowskiej w Polsce?
Mamy tę samą rolę: musimy zapewnić, aby nie było ani jednego Żyda, który albo ukrywa swoją żydowskość, albo o niej nie wie, bo na przykład rodzice obawiali mu się o niej powiedzieć, albo, co gorsza, wojna sprawiła, że przekazali go pod opiekę polskiej rodzinie lub instytucjom religijnym, a później ktoś z różnych powodów zapomniał oddać go we właściwe ręce. Naszym zadaniem jest ich odnaleźć, przywrócić im pamięć. W praktyce, każdy zrobi, co chce. Ale niech ma świadomość, jaka jest jego prawdziwa tożsamość.
7 grudnia rozpoczyna się Chanuka, ważne dla Żydów na całym świecie święto świateł. W tym roku Chabad Polska organizuje 11 grudnia o godz. 18.15 w Warszawie przed Muzeum Polin zapalenie świec chanukowych. Zapraszam wszystkich Polaków i tych, którzy tego dnia mają potrzebę być bliżej swojej żydowskiej tożsamości.
Szalom Dow Ber Stambler (ur. 1982) jest rabinem chasydzkim. Do Polski przyjechał w 2005 r., prowadzi Centrum Chabad Lubawicz w Warszawie oraz Fundację Chai.