Prawie każdy ma wyrobione zdanie na temat 7 października w Izraelu; jakie są tego korzenie i jakie powinno być rozwiązanie. Jedni mówią o barbarzyństwie, inni o walce z kolonializmem, ci pierwsi opłakują ofiary, ci drudzy żałują, że sami nie mogli rozbić głowy żydowskiego dziecka o ścianę, pierwsi mówią o zagrożeniu dla egzystencji Izraela i jego mieszkańców, ci drudzy marzą o Bliskim Wschodzie bez Żydów – od rzeki do morza, co i tak by się sprowadzało do arabskiego czwórmorza od morza do morza itd.: Arabskiego, Czarnego, Czerwonego i Kaspijskiego.
Wyłączywszy Turcję, ale dodając niearabską Persję, miałby to być nareszcie obszar szczęścia i wiecznego pokoju, któremu od zawsze zagrażali i na którym mącili starozakonni. Tyle że ten obszar od Syrii po Iran i od Iraku po Jemen jest jednym z najbardziej skłóconych i ogarniętych wojnami regionów świata. W ich własnych wojnach zginęły setki tysięcy mieszkańców, zbombardowanych, zagazowanych czy powieszonych, a liczba przesiedleńców w tym regionie wielokrotnie przewyższa najwyższą nawet liczbę Palestyńczyków wysiedlonych z Izraela w 1948 roku. Dodajmy dla porządku, że ponad 2 miliony Żydów zostało w tym samym okresie wysiedlonych z państw arabskich i osiedliło się w dopiero co powstającym Izraelu.
Czytaj więcej
Na wszelki wypadek przestałam już kilka miesięcy temu oglądać wiadomości telewizyjne. Teraz odłączę się od radia i będę czytać „Niebezpieczne związki”.
Dziś właściwie każdy może gdzieś coś napisać i nie ma – jak kiedyś – różnicy między tym, co ktoś napisał, a tym, że „jedna pani powiedziała drugiej pani”, bo w czasach internetu jeden pan coś napisze, druga pani skomentuje, a trzeci pan poda dalej i jeszcze coś dorysuje. I tak się tworzy coś, co jest opiniami publicznymi (bo ten zwrot nie powinien występować w liczbie pojedynczej), poglądami czy ideologiami, które często współżyją równolegle, nie przecinając się, aż któregoś dnia wybuchają – dosłownie. Nie tylko Izraelczycy i Palestyńczycy czy Ukraińcy i Rosjanie żyją w różnych rzeczywistościach, ale też ich zwolennicy i przeciwnicy – oddaleni od nich o tysiące kilometrów – mówią różnymi językami, widzą inne fakty, odwołują się do innej historii i do innych pojęć dobra i zła.