Philippe Sands. Ostatnia kolonia

Wiosną 1968 roku Mauritius stał się krajem niepodległym, lecz z niekompletnym terytorium. Wielka Brytania postanowiła odłączyć od niego archipelag Czagos, a jego mieszkańców – „paru Tarzanów czy Piętaszków o niejasnym pochodzeniu” – wysiedlić.

Publikacja: 27.10.2023 17:00

Na Diego Garcii mieści się lotnisko, na którym stacjonują amerykańskie bombowce strategiczne. Wyspa

Na Diego Garcii mieści się lotnisko, na którym stacjonują amerykańskie bombowce strategiczne. Wyspa razem z całym Archipelagiem Czagos została objęta brytyjsko-amerykańską umową o dostępności Brytyjskiego Terytorium Oceanu Indyjskiego dla celów obronnych, która obowiązuje do 2036 roku

Foto: shutterstock

12marca 1968 roku większość Mauritiusa przestała być kolonią Wielkiej Brytanii i uzyskała niepodległość. Podczas uroczystości na torze wyścigów konnych Camp de Mars w Port Louis opuszczono flagę brytyjską, a wciągnięto nową flagę, na której widniały cztery wyraziste kolory: czerwony jako symbol wolności, niebieski – Oceanu Indyjskiego, żółty na znak światła niepodległości oraz zielony stanowiący odniesienie do niespotykanej roślinności tego kraju. Według nowej konstytucji Elżbieta II miała być królową Mauritiusa, sir Seewoosagur Ramgoolam został natomiast pierwszym premierem kraju.

Czytaj więcej

Salman Rushdie. Języki prawdy

Tajny powód

Droga Mauritiusa do niepodległości, poczynając od roku 1945, była mozolna, ponieważ Wielka Brytania nie stosowała się do zapisów Karty Atlantyckiej i Karty Narodów Zjednoczonych. Konstytucję kolonii nieznacznie zmodyfikowano, tworząc nowe ciała ustawodawcze i wykonawcze, wyłaniane w wyborach powszechnych przez tych, którzy byli w stanie przeczytać i napisać proste zdania po angielsku, francusku bądź kreolsku w którymś z trzech języków tego kraju. Odbywały się konferencje, dokonywano korekt konstytucji, dając miejscowej ludności nieco więcej władzy, choć rzeczywistą władzą dysponowali gubernator i Londyn. W 1959 roku rada legislacyjna i Ramgoolam zażądali autonomii, po której miała nastąpić niepodległość.

W roku 1964 Wielka Brytania wciąż nie godziła się na określenie daty uzyskania niepodległości przez Mauritius. Był po temu pewien powód – tajny powód. Wdając się w spór z Wielką Brytanią, maurytyjscy przywódcy nie wiedzieli o tym, że Londyn na boku układa się z Waszyngtonem, któremu wpadły w oko niektóre odległe wyspy należące do Mauritiusa. Wiosną 1963 roku rozpoczęły się tajne rozmowy na temat wykorzystania przez Amerykanów jako baz wojskowych „pewnych małych wysepek na Oceanie Indyjskim będących w posiadaniu brytyjskim”. Opierając się na „koncepcji wyspy strategicznej”, wymyślonej przez Stuarta Barbera, planistę marynarki wojennej w amerykańskim Departamencie Obrony, a wdrażanej przez Paula Nitze, wyspę Diego Garcia uznano za pożądane miejsce. Brytyjczycy należycie przyjrzeli się wyspie jako potencjalnej „wojskowej stacji komunikacyjnej”. W roku 1964 Amerykanie poprosili Brytyjczyków o rozważenie opróżnienia wyspy Diego Garcia poprzez usunięcie jej mieszkańców. Rozmowy, prowadzone w całkowitej tajemnicy, miały zapewnić „gwarancję ochrony praw dzierżawcy” oraz długoterminową dzierżawę.

Zdając sobie sprawę z ryzyka prawnego i politycznego, Brytyjczycy mimo wszystko zaoferowali, że zrobią, co konieczne, „na koszt rządu Jej Wysokości”. „Jest w naszej mocy, aby to zrobić – podsumowano w zakończeniu memorandum – musimy jednak uniknąć zarzutu »kupczenia terytorium kolonialnym« czy niezważania na interesy mieszkańców”. Wyczuwalna była obawa przed nieprzychylną reakcją ONZ. W innym memorandum zaznaczono, że „nadal pozostanie miejscowa ludność, jednakże w bardzo niewielkiej liczbie” – Wielką Brytanię można by więc oskarżyć o tworzenie nowej kolonii.

Koncepcja przyzwolenia

Urzędnicy i prawnicy w Londynie, jak zawsze kreatywni, wymyślili, w jaki sposób obejść zasady ONZ i rezolucję 1514. Krytyka wobec Wielkiej Brytanii straci impet, jeżeli (!) znajdzie się sposób na zapewnienie zgody maurytyjskiego przywództwa, a jeśli to by się nie udało, to „chociaż ich przyzwolenia”. Inna możliwość to „postawić Maurytyjczyków przed faktem dokonanym”, czyli po prostu „powiedzieć im w ostatniej chwili, co robimy”. Londyńskim umysłom prawniczym polecono wymyślić takie rozwiązanie, które pozwoliłoby uniknąć zarzutu bezprawności.

Brytyjczycy i Amerykanie razem wykoncypowali plan oparty na koncepcji przyzwolenia: mieli zamiar wspólnie postawić na wyspie obiekt, lecz nie ujawniać Maurytyjczykom w całości swojego zamiaru, gubernator sir John Rennie zaś miał zainicjować konsultacje z Seewoosagurem Ramgoolamem, maurytyjskim premierem, w nadziei na uzyskanie jego aprobaty. Lecz Ramgoolam się opierał, nie podobało mu się odłączenie Czagos, i nalegał, aby terytorium kolonii pozostało w stanie nienaruszonym, zgodnie z zawartymi w rezolucji 1514 zasadami samostanowienia i integralności terytorialnej. Zaoferował za to „długoterminową dzierżawę”. Nie wspominając ani słowem o roli Stanów Zjednoczonych, gubernator Rennie poinformował jedynie Maurytyjczyków, że pewne wyspy Czagos poddano wycenie. Proces wyceny przeprowadzono pod kierownictwem Roberta Newtona, sekretarza kolonialnego Mauritiusa, zapalonego obserwatora ptaków. „Uznaliśmy z Zarządcami wyspy, że w erze naukowej rośnie potrzeba precyzyjnych analiz naukowych” – wyjaśnił Newton i dodał „mgliste aluzje na temat rozwoju komunikacji radiowej”. Na temat przyszłej bazy amerykańskiej nawet się nie zająknął.

Newton zaproponował odłączenie Czagos od Mauritiusa, wyłączenie wszystkich 55 bądź więcej wysp z „nieprzewidywalnego kursu polityki, jaki często następuje po uzyskaniu niepodległości”. Zarekomendował, aby archipelag stał się „bezpośrednim terytorium zależnym Korony Brytyjskiej”, innymi słowy nową kolonią. Rażąco lekceważąc rezolucję 1514,

Newton dostrzegł jednak, że odłączenie Czagos „zrodziłoby znaczne problemy polityczne”. „Nie byłoby w zasadzie politycznie pozbawiać Mauritius jego terytoriów zależnych – napisał – bez jakiegoś quid pro quo”. Brytyjczycy uznali Czagos za część terytorium Mauritiusa.

W styczniu 1965 roku Amerykanie potwierdzili, że chcą, aby od Mauritiusa został odłączony cały archipelag, a nie tylko sama wyspa Diego Garcia: „pełne odłączenie w tej chwili mogłoby skuteczniej zapewnić, żeby uwaga polityczna Mauritiusa, w tym jakikolwiek nacisk na odzyskanie, została na dłuższą metę odsunięta od Diego Garcii”. Trzy miesiące później Londyn uległ presji Amerykanów – po odmówieniu prezydentowi Lyndonowi Johnsonowi brytyjskiego udziału w wojnie wietnamskiej premier Harold Wilson zgodził się na realizację przedsięwzięcia na Czagos „możliwie jak najszybciej”. W jeszcze innej tajnej notatce potwierdzono, że wyspy Czagos są „prawnie częścią terytorium kolonii”, a zatem zgoda władz maurytyjskich jest niezbędna do legalności tych działań. Wspomniano o „szczodrej rekompensacie”, rozważano kwotę 10 milionów funtów.

Czytaj więcej

Zbigniew Nienacki i Pan Samochodzik. Przyjaciel młodzieży, towarzysz Moczara

Przestraszyć nadzieją

Wmaju USA zgodziły się udzielić wsparcia finansowego, lecz pod warunkiem zachowania „wielkiej poufności”, ponieważ Kongres amerykański zadawałby pytania. Gubernatora Renniego poinstruowano, aby zakomunikował koncepcję odłączenia przywódcom maurytyjskim, co pozwoliłoby uczynić Czagos nowym, odrębnym terytorium. Dokonano by tego na mocy rozporządzenia królewskiego (Order in Council), nie zaś aktu parlamentu, w celu zachowania poufności i uniknięcia niepotrzebnego zainteresowania. Rola USA miała pozostać przemilczana. Premier Ramgoolam i jego koledzy nie byli przychylni temu pomysłowi. Sprzeciwiali się odłączeniu Czagos i poprosili o czas na rozważenie propozycji. We wrześniu zaproszono ich do Londynu, by przedyskutować sprawę niepodległości, której Wielka Brytania wciąż nie chciała im zaoferować. Podczas konferencji w Lancaster House stanowiska negocjacyjne tylko się usztywniły – Brytyjczycy chcieli odłączyć Czagos pomimo braku przyzwolenia, Maurytyjczycy zgodziliby się na dzierżawę, lecz nie na odłączenie. Jednym z członków delegacji Mauritiusa był młody prawnik Anerood Jugnauth.

23 września Wilson spotkał się z Ramgoolamem przy Downing Street, uzbrojony w pismo streszczające problem, gdzie w niedwuznacznych słowach określono pożądany rezultat: „Celem jest przestraszyć go nadzieją: nadzieją, że mógłby uzyskać niepodległość, strachem, że mógłby jej nie uzyskać, jeśli nie wykaże się rozsądkiem w sprawie odłączenia archipelagu Czagos”. W dokumencie sugerowano: „Premier może więc sobie zażyczyć jakiejś mglistej wzmianki o fakcie, że rząd Jej Wysokości ma legalne prawo oderwania Czagos na mocy rozporządzenia królewskiego bądź w uzgodnieniu z premierem i członkami rządu bez przyzwolenia Mauritiusa, byłby to jednak krok brzemienny w skutki”. Wilson przedstawił rozmówcy możliwości: „Pan premier wraz z kolegami powróci na Mauritius albo z niepodległością, albo bez niej. […] Diego Garcia zostanie odłączona na mocy rozporządzenia królewskiego bądź za zgodą premiera i jego kolegów. Rozwiązaniem najlepszym ze wszystkich może się okazać niepodległość i odłączenie za zgodą […]”.

Również tym razem Ramgoolam nie dał się przekonać i zaproponował dzierżawę. „Wykluczone” – odpowiedzieli Brytyjczycy.

W takim oto kontekście osiągnięto „porozumienie” w sprawie „odłączenia”. Mauritius miał uzyskać niepodległość, 3 miliony funtów jako rekompensatę oraz dodatkowe pieniądze dla właścicieli ziemi i Czagosyjczyków, którzy mieli zostać przesiedleni. Brytyjczycy zaoferowali koncesje na import cukru, prawo do połowów w okolicach Czagos – „w praktycznej odległości” – oraz dostęp do korzyści z wydobycia minerałów i ropy, których złoża odkryto niedaleko Czagos. Brytyjczycy zgodzili się na to, że jeśli obiekt przestanie być potrzebny, wyspy wrócą do Mauritiusa.

Zignorowane rezolucje

Bez przekonania i pod silną presją Ramgoolam omówił sprawę ze współpracownikami. Nazajutrz poinformowano Brytyjczyków i Amerykanów, że Ramgoolam i większość jego ministrów obecnych w Londynie zgodzili się na odłączenie pod takimi warunkami. Brytyjczycy zaplanowali kolejne kroki, które podzielili na trzy etapy: na Peros Banhos i innych wyspach niepotrzebnych bezpośrednio do budowy obiektów wojskowych po odłączeniu nadal miało się toczyć normalne życie; ludności wysp potrzebnych do celów obronnych należało się „pozbyć”; z wyspy Diego Garcia mieli zostać usunięci wszyscy mieszkańcy cywilni. 24 września 1965 roku – dwa dni po spotkaniu Wilsona z Ramgoolamem – Wielka Brytania ogłosiła decyzję o przyznaniu niepodległości Mauritiusowi. W listopadzie gubernator Rennie poinformował Londyn, Caradonowi, ambasadorowi brytyjskiemu w Nowym Jorku, nie spodobało się użycie słowa „prawie”. Gdyby prawda o tym, że na Czagos żyją jacyś mieszkańcy, choćby i niewielu, wyszła na jaw, padłyby „zarzuty o niewypełnienie naszych obowiązków wynikających z Karty wobec tych, którzy są stałymi mieszkańcami”. Lepiej byłoby – radził Caradon – postępować w tej sprawie przy założeniu, że nie ma „żadnych stałych mieszkańców”. Słowo „prawie” usunięto.

Niektórzy londyńscy prawnicy, stróże praworządności, nie czuli się z tym komfortowo. „Jest to doprawdy dość mało satysfakcjonujące – ostrzegł pewien radca prawny w Foreign Office. – Odłączamy te wyspy – co samo w sobie jest kwestią poddawaną krytyce” – a następnie przesiedlamy mieszkańców bądź oświadczamy („mniej czy bardziej fałszywie”), że pochodzą oni skądś indziej. Podejścia takiego nie sposób pogodzić z zasadami ONZ – pisał pan Darwin. Jednak innemu prawnikowi w niczym nie przeszkadzała masowa deportacja oparta na bredni głoszącej, że ludność Czagos nie mieszka tam na stałe. Było to „najbardziej pożądane rozwiązanie problemu BIOT [Brytyjskiego Terytorium Oceanu Indyjskiego] – uważał pan Aust – z perspektywy prawnej, finansowej oraz ONZ. Nie ma „nic niewłaściwego według prawa czy według zasad” w całkowitej deportacji, ponieważ Wielka Brytania może „ustanawiać zasady w trakcie” i traktować mieszkańców jako takich, którzy „nie »należą«” do Czagos pod żadnym względem. Rankiem 8 listopada w Londynie Tajna Rada Wielkiej Brytanii wydała rozporządzenie królewskie o utworzeniu nowego Brytyjskiego Terytorium Oceanu Indyjskiego (British Indian Ocean Territory, BIOT), obejmującego wszystkie wyspy archipelagu Czagos. Komisarz BIOT otrzymał szerokie kompetencje prawne, a wśród nich prawo do przymusowego wysiedlenia całej miejscowej ludności. Rozporządzenie królewskie zmieniało konstytucję Mauritiusa, usuwając Czagos z definicji terytorium kolonii.

Pomimo starannego planowania wieść o tym wyciekła na zewnątrz i dotarła do Nowego Jorku, wywołując natychmiastową, zdecydowaną reakcję. Zgromadzenie Ogólne ONZ prędko przyjęło rezolucję w sprawie Mauritiusa, wyrażając „głębokie zaniepokojenie” odłączeniem Czagos i pouczając Wielką Brytanię, aby nie „rozczłonkowywała” tego terytorium i nie „naruszała jego integralności terytorialnej”, oraz uprzedzając, że zrodzi to problemy w przyszłości. Wielka Brytania to zignorowała. Rok później przyjęto drugą rezolucję, która również została zignorowana. Dziesięć dni później Wielka Brytania wymieniła noty ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie Umowy dotyczącej dostępności Brytyjskiego Terytorium Oceanu Indyjskiego dla celów obronnych (Agreement Concerning the Availability for Defense Purposes of the British Indian Ocean Territory). Ogłaszała ona BIOT terytorium brytyjskim i dostępnym dla potrzeb obronnych dla obu krajów przez 50 lat, aż do roku 2016, z możliwością przedłużenia w razie konieczności na kolejne 20 lat, do roku 2036. Od USA nie miała być pobierana żadna opłata za korzystanie. Był to podarunek w nader brytyjskim stylu. Latem 1967 roku oenzetowski Komitet Dwudziestu Czterech potępił „rozczłonkowanie Mauritiusa” jako wyraźne pogwałcenie zasady integralności terytorialnej i wezwał Wielką Brytanię do przywrócenia tej integralności. Wielka Brytania również i to zignorowała. W grudniu 1967 roku Zgromadzenie Ogólne przyjęło trzecią rezolucję, krytykującą odłączenie Czagos. Ona także została zignorowana.

Trwać przy kłamstwie Lorda Caradona

Wiosną kolejnego roku Mauritius stał się krajem niepodległym – lecz z niekompletnym terytorium. Gdy opuszczano brytyjską flagę, a wciągano na maszt flagę maurytyjską, gubernator Rennie – w paradnym kapeluszu przyozdobionym mnóstwem białych piór – wyciągnął dłoń do sir Seewoosagura Ramgoolama, pierwszego premiera niepodległego Mauritiusa. Oglądając kronikę filmową, zauważyłem, że sir Seewoosagur waha się przez chwilę, zanim poda rękę ustępującemu gubernatorowi. Ostatnim aktem gubernatora było przyjęcie nowej konstytucji, tej, która uwzględniała tylko te „terytoria, które bezpośrednio przed 12 marca 1968 roku stanowiły kolonię Mauritius”. Ta nowa definicja wykluczała Czagos. Miesiąc później Mauritius stał się 125. członkiem ONZ. W Nowym Jorku na szczytach list przebojów królował Otis Redding i jego „Sittin’ on the Dock of the Bay”.

Tymczasem na Peros Banhos Liseby oraz jej bliscy i przyjaciele nie zdawali sobie sprawy z tego, co się dzieje. Lisby nie wiedziała, że jest już mieszkanką nowej kolonii brytyjskiej, a nie niepodległego Mauritiusa. Nie wiedziała nic o umowie ze Stanami Zjednoczonymi. Nie miała pojęcia, że jej czas na Peros Banhos szybko dobiega końca i że wkrótce zostanie deportowana z wyspy i swojego domu, podobnie jak reszta mieszkańców.

Lecz inni wiedzieli, co się święci. W misji brytyjskiej w Nowym Jorku martwiono się z powodu „kontrowersyjnej tezy”, że odłączenie jest bezprawne. Usunięcie całej ludności znacznie pogorszyłoby sprawę jako „trudne do pogodzenia” ze „świętym posłannictwem” z XI rozdziału Karty Narodów Zjednoczonych i z jego artykułem 73. Wysocy urzędnicy brytyjscy stanęli wobec wybitnie ludzkiego problemu – i postanowili trwać przy kłamstwie Lorda Caradona, mówiąc światu, że na Czagos nie było żadnych „stałych mieszkańców”.

Brytyjczycy, niezmiennie kreatywni, twierdzili, że Liseby Bertrand i wszyscy Czagosyjczycy byli po prostu „najemnymi robotnikami”, a nie mieszkańcami, Ilois, którzy mają rodziny i z których wielu od pokoleń mieszkało na wyspach. Związki Liseby z jej wyspą, sięgające długiej listy jej przodków, w tym niewolników, zignorowano. Musimy być „bardzo twardzi” – postanowiono w Foreign Office. „Przedmiotem przedsięwzięcia jest uzyskanie paru kamieni, które pozostaną w naszym posiadaniu” – zauważył pewien urzędnik, Czagos miało więc stać się miejscem „bez populacji rdzennej, jeśli nie liczyć mew”. Ta bajeczka pobudzała kolonialną wyobraźnię Brytyjczyka. „Wraz z Ptakami pójdzie paru Tarzanów czy Piętaszków o niejasnym pochodzeniu” – pisał pan (a później Lord) D.A. Greenhill. Wkrótce znikną, przeniesieni na Mauritius i do innych odległych miejsc.

Czytaj więcej

Tranzycja u dzieci. Europa wciska hamulec

Zagazowane psy

Siłowe usunięcie setek ludzi przeprowadzono w trzech etapach, poczynając od 1967 roku. Jako pierwszych usunięto tych, którzy akurat przebywali czasowo poza Czagos – na Mauritiusie bądź w innych miejscach. Bardzo nam przykro – usłyszeli – ale żaden statek nie zawiezie was na Czagos. Następnie, po decyzji podjętej przez Harolda Wilsona i ministra spraw zagranicznych Michaela Stewarta w kwietniu 1969 roku, przyszła kolej na mieszkańców Diego Garcii. Poinformowano ich, że wyspa jest obecnie „zamknięta”. Część przetransportowano na Peros Banhos lub inne wyspy, pozostałych zabrano na Mauritius bądź Seszele. Po latach niektórzy z deportowanych zjawili się w londyńskim porcie lotniczym Gatwick, by rozpocząć nowe życie w pobliskim Crawley. Ostatnia usunięta grupa objęła tych, którzy mieszkali na pozostałych wyspach archipelagu, w tym na Peros Banhos. Powstała diaspora, za którą w pełni odpowiedzialni byli Brytyjczycy, ponieważ umowa z USA „wymagała opróżnienia tylko Diego Garcii” – jak powiedziano później brytyjskiemu wysokiemu komisarzowi w Port Louis. Amerykanie „nie mieli żadnych obiekcji co do pozostawienia ludności na pozostałych wyspach Czagos, to była nasza decyzja, żeby wyczyścić całość i przesiedlić na Mauritius”. Do lata 1973 roku zdołano usunąć siłą całą ludność Czagos, około 1500 osób. Musieli zostawić domy i dobytek, meble i zwierzęta, wiele psów. Domowi ulubieńcy okazali się kolejnym problemem, postanowiono więc rozwiązać go za pomocą kul i strychniny. Gdy ten sposób zawiódł, psy spędzono do stodoły służącej do suszenia kopry, zagazowano je i spalono. Prasa brytyjska nie informowała o niczym.

Fragment książki Philippe’a Sandsa „Ostatnia kolonia. Jednostka przeciwko imperium” w przekładzie Aleksandry Czwojdrak, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

12marca 1968 roku większość Mauritiusa przestała być kolonią Wielkiej Brytanii i uzyskała niepodległość. Podczas uroczystości na torze wyścigów konnych Camp de Mars w Port Louis opuszczono flagę brytyjską, a wciągnięto nową flagę, na której widniały cztery wyraziste kolory: czerwony jako symbol wolności, niebieski – Oceanu Indyjskiego, żółty na znak światła niepodległości oraz zielony stanowiący odniesienie do niespotykanej roślinności tego kraju. Według nowej konstytucji Elżbieta II miała być królową Mauritiusa, sir Seewoosagur Ramgoolam został natomiast pierwszym premierem kraju.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich