Pocałunek Luisa Rubialesa zmienia futbol. Piłka staje się kobietą

Futbol stoi na progu zmiany, bo fala oburzenia po pocałunku Luisa Rubialesa wciąż płynie. Jest nadzieja, że świat piłki nożnej pokaże czerwoną kartkę przemocy i wykopie maczyzm ze stadionów.

Publikacja: 08.09.2023 10:00

Prezes Luis Rubiales (pierwszy z prawej) po zdobyciu mistrzostwa świata gratulował sukcesu reprezent

Prezes Luis Rubiales (pierwszy z prawej) po zdobyciu mistrzostwa świata gratulował sukcesu reprezentantkom Hiszpanii więcej niż wylewnie

Foto: FRANCK FIFE / AFP

Prezes Królewskiej Hiszpańskiej Federacji Piłki Nożnej (RFEF) podczas dekoracji po finale mistrzostw świata, czyli zorganizowanej przez Australię oraz Nową Zelandię największej imprezy w dziejach kobiecego futbolu, chwycił za głowę Jennifer Hermoso, władczo przyciągnął ją do siebie, pocałował w usta, poklepał. Rubiales w tym jednym geście zamknął wszystko, z czym od lat zmagają się panie na boisku i poza nim. Wielu ma nadzieję, że to był moment, który odmieni futbol – nie tylko hiszpański.

Hermoso oznajmiła, że do pocałunku doszło „bez jakiejkolwiek zgody z jej strony”, ale to był jedynie epilog splamionego testosteronem wieczoru. Najpierw na podium pojawiły się przecież Brytyjki: Rubiales położył dłoń na policzku Laury Coombs oraz objął i pocałował w skroń Lucy Bronze, którą mógł znać osobiście, skoro gra dla Barcelony. Rodaczki traktował jeszcze cieplej. Przytulał, głaskał po plecach, całował w policzek – niektóre wielokrotnie. Zaczął je nawet podnosić.

To prezes w większości przypadków inicjował kontakt. Piłkarki odwzajemniały uściski, ale pocałunki – nie. Wreszcie na podest weszła Hermoso. Był uścisk, podniesienie w górę oraz pocałunek – według Rubialesa „wzajemny, euforyczny” – który obiegł świat. Jest spór, kto kogo uniósł pierwszy. Hiszpańska federacja w składającym się z 825 słów oświadczeniu przypominającym opracowane przez prawnika zeznanie sądowe wskazała na piłkarkę, ale to raczej kwestia drugorzędna.

Pocałunek był przecież klamrą wieczoru, kiedy emocje poniosły Rubialesa zbyt daleko. Wcześniej po golach łapał się za krocze, jakby chciał pokazać, że ta reprezentacja też ma jaja, choć siedziała obok niego na trybunie królowa Letycja i jej 16-letnia córka Zofia. Później, już na boisku, niesiony euforią wziął na ramię Atheneę del Castillo i pocałował w policzek Olgę Carmonę. Przyćmił to, co panie wykonały na boisku, ale dał też szansę, żeby problem dostrzegł świat.

Czytaj więcej

Giro d’Italia. Peleton w strzępach, koronawirus znów straszy

Łowca czuje się ofiarą

Byłam w szoku ze względu na kontekst uroczystości dekoracji i wraz z upływem czasu, kiedy emocje opadły, czuję potrzebę potępienia tej sytuacji. Nikt nie powinien być obiektem takiego zachowania. Czuję się bezbronną ofiarą agresji, impulsywnego oraz seksistowskiego aktu, do którego doszło bez jakiejkolwiek zgody z mojej strony. Potraktowano mnie bez szacunku – mówi dziś Hermoso, choć tuż po meczu kadrowiczki z pocałunku sobie żartowały, może oswajając krępującą sytuację.

Rubiales początkowo „przeprosił wszystkich, którzy poczuli się urażeni”, dając do zrozumienia, że nie czuje się winny i ta nieświadomość sytuacji była z jego strony autodenuncjacją. Swoje zachowania uznał najwyraźniej za naturalne – był przecież jedynie ciepły wobec drugiego człowieka, niesiony w dodatku euforią po sukcesie. Musiał być zdumiony, kiedy spadły na niego kolejne głosy potępienia, oskarżenia oraz wezwania do dymisji – także ze środowiska hiszpańskiej piłki.

Najpierw bagatelizował sprawę, a później postawił się w roli ofiary polowania „fałszywych feministek”. Wyjaśniał, że chciał zawodniczkę wesprzeć i nie zrezygnuje ze stanowiska, choć hiszpańskie media – zanim wygłosił tyradę – wróżyły, że poda się do dymisji. On tymczasem porwał się na emocjonalny szantaż. Pytał nawet, jak mają się czuć kobiety, które faktycznie zostały napadnięte lub zgwałcone. Członkowie federacji bili brawo. To mogło być ważniejsze niż sam pocałunek.

„Der Spiegel” nazwał go „człowiekiem, za którego wstydzi się Hiszpania”. „The Independent” napisał o „przemówieniu, po którym opada szczęka”. – Tak dalej być nie może – powiedział „El Pais” hiszpański minister sportu Miquel Iceta. Premier Pedro Sánchez przedstawił zachowanie Rubialesa jako dowód, że nie wszyscy w kraju rozumieją, na czym polega równouprawnienie. 81 hiszpańskich piłkarek zapowiedziało, że nie przyjmie powołania do reprezentacji, dopóki Rubiales pozostanie u steru federacji. Postawiły sprawę jasno: my albo on.

Głosów krytycznych wobec prezesa płynie z hiszpańskiego środowiska piłkarskiego więcej. Rubialesa krytykują otwarcie Xavi oraz Andres Iniesta, jego dymisji żądają szefowie lokalnych związków piłkarskich. Prawnej furtki do odwołania Rubialesa – może drogą sądową – szuka rząd zmartwiony potencjalnym wpływem afery na kandydaturę Hiszpanii, Portugalii, Maroka i Ukrainy do organizacji mundialu w 2030 roku.

„Nieakceptowalne zachowanie” Rubialesa zgodnie potępili piłkarze męskiej reprezentacji. Oświadczenie odczytał kapitan Alvaro Morata, któremu towarzyszyli Marco Asensio, César Azpilicueta oraz Rodri. Zawodnicy podkreślili, że „hiszpańska piłka powinna być siłą napędową w zakresie budowy szacunku, inspiracji, inkluzywności oraz zróżnicowania, a także dawać przykład zarówno na boisku, jak i poza nim”, ale do dymisji prezesa nie wezwali.

Rubiales początkowo trzymał gardę i kontrował. Hiszpańska federacja zagroziła przecież, że pozwie Hermoso za kłamstwo. Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) zawiesiła go tymczasem na 90 dni. Niedługo później do dymisji podało się jedenastu członków sztabu szkoleniowego hiszpańskiej reprezentacji. Selekcjoner Jorge Vilda skrytykował prezesa za „niewłaściwe zachowanie”, ale na stanowisku pozostał. Pracę stracił kilka dni później.

Minęło dziewięć dni od pocałunku, kiedy matka Rubialesa zamknęła się w kościele i ogłosiła strajk głodowy, protestując przeciwko nieuczciwemu traktowaniu syna. – Mówimy o starej i schorowanej kobiecie, która cierpi. Cierpi też nasza rodzina – ogłosiła dziennikarzom kuzynka Rubialesa, Vanesa Ruiz Bejar. Strajk miał trwać do momentu, aż Hermoso wyzna prawdę, zapewne tylko taką zgodną z wersją prezesa. Pani Bejar po kilkudziesięciu godzinach trafiła jednak do szpitala.

Zawsze był macho

Rubiales był piłkarzem tylko drugoligowym, na boisku nigdy nie wybił się na pierwszy plan. Talent rozwijał jako działacz. Skutecznie, skoro już w 2010 roku został szefem Hiszpańskiego Stowarzyszenia Piłkarzy (AFE). Kiedy osiem lat później przejął stery RFEF, wielu widziało w nim kandydata zmiany. Wchodził do federacji jako posługujący się nieźle angielskim prawnik, były piłkarz, związkowiec oraz bliski przyjaciel premiera Sáncheza. Od razu pokazał, że w mieście jest nowy szeryf.

Pracę zaczął przecież od zwolnienia tuż przed mundialem w Rosji selekcjonera Julena Lopeteguiego, który podpisał obowiązujący od kolejnego sezonu kontrakt z Realem Madryt. – Barack Obama powiedział mi, że są momenty, kiedy trzeba po prostu działać – wyjaśniał. Minęło sześć miesięcy i Rubiales trafił do Komitetu Wykonawczego Europejskiej Unii Związków Piłkarskich (UEFA). Wkrótce został jej wiceprezesem. Łącząc funkcję krajową i europejską zarabia dziś 600 tys. euro rocznie.

Pozycję w UEFA miał wykorzystywać do prywatnej wojny z szefem LaLiga Javierem Tebasem, który stał się jego wrogiem już w czasach pracy na czele związku zawodowego. – Sprawiał wrażenie niestabilnego, nieprzewidywalnego – relacjonuje jeden z uczestników spotkań Komitetu w rozmowie z brytyjskim „Timesem”. – On po prostu zawsze lubił być w centrum uwagi – wyjaśnia dobrze znający Rubialesa rozmówca „The Athletic”.

Zatrudnił w RFEF wujka Juana Rubialesa, który rok temu oskarżył go o wykorzystywanie pieniędzy federacji na rozrywki i imprezy z udziałem niekoniecznie pełnoletnich pań. Kilka miesięcy wcześniej „El Confidencial” ujawnił dokumenty pokazujące, jak negocjował z Gerardem Piqué 24-milionową prowizję dotyczącą kontraktu na organizację Superpucharu Hiszpanii w Arabii Saudyjskiej, na którym sam mógł skorzystać. Oskarżenia po nim spłynęły, wyciek nazwał „działaniem mafijnym”.

– Zawsze był macho, typem bardzo aroganckim. Wolał być wojownikiem, a nie politykiem, ale chyba nie zauważył, że hiszpańskie społeczeństwo się zmieniło i wyznaczyło pewne czerwone linie – wyjaśniał niedawno wujek Rubialesa w rozmowie z „El Mundo”. Sprawa faktycznie wykracza poza sport i zgadza się z tym Hiszpania. Nieprzypadkowo madrycka „Marca” pisze o „wstydzie na skalę światową”. Lewicowy „El Pais” pisze zaś, że „kraj nie będzie już dłużej tolerować Rubialesów”.

Hiszpańska prokuratura wszczęła wobec prezesa postępowania dotyczące napaści na tle seksualnym. Podstawą było sześć skarg oraz publiczna wypowiedź samej Hermoso. Głos zabierają politycy, także członkowie rządu. – Nadszedł moment „Me Too” dla hiszpańskiej piłki nożnej – mówi sekretarz stanu ds. sportu Victor Francos. – To wszystko wykracza daleko poza sport. Niedobrowolny pocałunek widziały miliony ludzi. Wiele kobiet doskonale to rozumie – dodaje minister równości Irene Montero.

Wiele Hiszpanek wyszło na ulice. Demonstracjom towarzyszyło hasło „Se Acabó” („To już koniec”), którego jako pierwsza w mediach społecznościowych użyła najlepsza dziś piłkarka świata Alexia Putellas. Dotyczy ono nie tylko sportu. Niektóre kobiety zaczęły dzielić się swoimi historiami związanymi z molestowaniem w miejscu pracy czy środowisku akademickim za pośrednictwem mediów społecznościowych. Hasło trafiło na koszulki zawodników Sevilli, używali go inni sportowcy.

Czytaj więcej

Sławomir Szmal: Tylko rodzina i piłka ręczna

Hiszpania zaczyna odnowę

Upadek Rubialesa byłby dopełnieniem długiej drogi, którą pokonały Hiszpanki. Kraj, który należy dziś do unijnych liderów rankingu równości przygotowanego przez Europejski Instytut ds. Równości Kobiet i Mężczyzn (EIGE), jeszcze pół wieku temu był miejscem, gdzie mężczyzna był w domu bogiem. Model rodziny – także za sprawą wpływu skompromitowanego dziś współpracą z frankistami Kościoła – opierał się na strukturze patriarchalnej, a prawo kobiety dyskryminowało.

Dopiero po śmierci Franco w 1975 roku kraj wkroczył na ścieżkę reform. Kolejne rządy – zwłaszcza lewicowe gabinety Felipe Gonzaleza i Jose Luisa Zapatero (pierwszy z parytetem wśród ministrów) – tworzyły oraz wzmacniały regulacje równościowe. Dziś wciąż w Hiszpanii z powodu przemocy domowej giną średnio dwie kobiety dziennie, a kobieta nigdy nie była premierem, ale Rubiales nie jest już odbiciem progresywnego społeczeństwa. Hiszpania to kraj liberalny i wolnościowy, gdzie prezes piłkarskiej federacji jawi się jako relikt dawnych czasów.

– Sport to ostatni bastion patriarchatu, gdzie gra toczy się według zupełnie innych reguł, a w XXI wieku nie ma już miejsca na maczyzm – podkreśla szefowa hiszpańskiego Stowarzyszenia Kobiet w Sporcie Profesjonalnym Mar Mas i wiemy, że nie mówi jedynie o swoim kraju. – Kultura macho wciąż jest w świecie futbolu obecna. To trwa już zbyt długo i musi się zmienić – przyznaje jeden z wysoko postawionych piłkarskich działaczy w rozmowie z „The Independent”.

Simon Kuper na łamach „Financial Timesa” słusznie przypomina, że nietypowe w tym pocałunku było przede wszystkim to, iż wydarzył się publicznie, bo do przemocy seksualnej dochodzi zazwyczaj za zamkniętymi drzwiami. Human Rights Watch raportuje, że w 20 z 211 federacji zrzeszonych w FIFA „istnieje udokumentowany wzorzec systemowych nadużyć, a czołowi działacze lub trenerzy są oskarżani o wykorzystywanie seksualne młodych zawodników lub zawodniczek, także dzieci”.

Oskarżani byli szefowie federacji (Haiti, Afganistan) oraz selekcjonerzy drużyn narodowych: seniorskich bądź młodzieżowych (Zambia, Kanada, Kolumbia, Ekwador, Wenezuela). Przewodniczący Francuskiej Federacji Piłkarskiej (FFF) Noel le Graet ustąpił ze stanowiska, bo Ministerstwo Sportu wszczęło wobec niego postępowania dotyczące molestowania seksualnego agentki piłkarskiej. Rok temu przeciwko swojemu selekcjonerowi protestowały także Hiszpanki.

Piętnaście kadrowiczek zapowiedziało, że nie będzie przyjmować powołań do drużyny narodowej, dopóki nie zmieni się panująca w zespole oraz samej federacji kultura, która niszczy ich zdrowie: fizyczne oraz psychiczne. Rubiales postawił wówczas na swoim i trenera Vildę obronił. To nie był pierwszy raz. Osiem lat wcześniej Hiszpanki oskarżyły przecież ówczesnego selekcjonera Ignacio Queredę – trwał na stanowisku przez 27 lat – o molestowanie, seksizm i politykę strachu.

Vilda pracę stracił dopiero teraz, choć Rubiales kilka dni wcześniej – niesiony sukcesem – obiecywał mu czteroletni kontrakt za 500 tys. euro rocznie. Pełniący w miejsce zawieszonego przez FIFA Rubialesa funkcję tymczasowego prezesa federacji Pedro Rocha wyjaśnił, że to „pierwszy krok w kierunku odnowy”. Drużynę mistrzyń świata poprowadzi teraz Montse Tome, czyli pierwsza kobieta w dziejach tego stanowiska, która od 2018 roku pracowała przy reprezentacji jako asystentka selekcjonera.

Kobiety idą na wojnę

Panie w piłce nożnej pokonały długą drogę do emancypacji, skoro jeszcze w latach 80. wiele federacji nie miało nawet kobiecej reprezentacji. Pierwszy mundial odbył się dopiero w 1991 roku. Dziś nie brakuje opinii, że futbol pań to najszybciej rozwijająca się dyscyplina sportu, choć krajowe związki piłkarskie, które zrównały nagrody za sukcesy dla drużyn obu płci, wciąż można policzyć na palcach. Amerykanki walczyły o to przed sądem przez sześć lat.

US Soccer zobowiązał się, że wypłaci piłkarkom 24 mln dolarów do podziału jako zadośćuczynienie za dyskryminację ze względu na płeć, a także zlikwiduje nierówność wynagrodzeń. Premiami za wyniki na mundialu panów (2022) oraz pań (2023) obie reprezentacje się podzieliły. – Nasze porozumienie na zawsze odmieni grę: na pewno w Stanach Zjednoczonych, a może także na całym świecie – przekonywała była wybitna reprezentantka kraju Cindy Parlow Cone. Piłka staje się kobietą, ale targi dotyczące praw do transmisji tegorocznego mundialu trwały wiele tygodni, bo – według szefa FIFA Gianniego Infantino – nadawcy wycenili je zbyt nisko. – To nasz moralny i prawny obowiązek, aby nie zaniżać ceny – przekonywał Szwajcar, który wyrasta dziś na jednego z najważniejszych sojuszników kobiecej piłki. Trudno się dziwić. To technokrata i oportunista, który najwyraźniej dostrzegł, że z boiska można podnieść niemałe pieniądze.

Infantino obiecał nie tylko znaczące zwiększenie nagród dla uczestniczek mundialu (150 mln dolarów w tym roku), ale nawet – od 2027 roku – zrównanie ich z tymi, jakie dostają podczas swojego turnieju mężczyźni. Udział w mistrzostwach świata po raz pierwszy wzięły 32 drużyny. Stadiony podczas meczów pękały w szwach, spotkania mundialu z trybun obejrzało łącznie blisko 2 mln kibiców. 64 mecze ubiegłorocznych mistrzostw świata w Katarze przyciągnęły 3,4 mln fanów. Różnica się kurczy.

Panie oczywiście wciąż zarabiają mniej. Trenerki nie mają wstępu do męskiej szatni, choć zmiany na tym polu wieszczą już niektóre zachodnie federacje, a kaganek oświaty mogłaby ponieść Sarina Wiegman, która jako pierwsza w dziejach futbolu – nie tylko kobiecego – awansowała do finału mistrzostw świata z reprezentacjami dwóch różnych krajów (Holandia, Anglia). Phil Neville, którego zastąpiła na stanowisku w tej drugiej reprezentacji, porównuje ją do Pepa Guardioli.

Kobiet brakuje we władzach, choć przykład szefowej norweskiej federacji Lise Klaveness – głównej opozycjonistki Infantino na piłkarskich szczytach, która przed mundialem w Katarze nie bała się poruszać kwestii dyskryminacji oraz łamania praw migrantów przez gospodarzy mistrzostw świata – pokazuje, że mogłyby wzniecić rewolucję. Jeszcze podczas wyborów do Komitetu Wykonawczego UEFA przegrała, ale zebrała 18 z 55 głosów, co sama odczytuje jako sygnał zmiany.

Czytaj więcej

Jak świat sportu bojkotował rasistów i agresorów

Sally Freeman, która przez cztery lata pracowała w europejskiej federacji jako menedżer odpowiedzialna za komunikację, wydała właśnie książkę „Get Your Tits Out for the Lads”, która ma być „prawdziwą historią kobiety w świecie futbolu”. Opowiada o umniejszaniu roli kobiet, półnagiej dziewczynie na gwiazdkowym przyjęciu UEFA oraz tym, jak przełożeni próbowali ingerować w jej strój. Dzieli się też doświadczeniami molestowania seksualnego, kiedy bywała na meczach jako kibic.

Paniom w piłkarskich strukturach wciąż brakuje wsparcia z góry, choć Infantino, z charakterystycznym dla siebie wątpliwym urokiem, przed finałem mundialu oznajmił: – Wybierajcie właściwe bitwy, wybierajcie właściwe walki. Macie siłę, aby dokonać zmiany. Macie moc, żeby przekonać nas, mężczyzn, co powinniśmy robić, a czego nie – wypalił Szwajcar, potwierdzając między słowami, że choć zaprasza kobiety do futbolu, to najpierw powinny przekonać do siebie mężczyzn.

Wszystkie te słowa padły, zanim Rubiales pocałował Hermoso. To był gest, który zmienił bardzo dużo. Megan Rapinoe, czyli prawdopodobnie najważniejszy głos kobiecej piłki, powiedziała „The Atlantic” jeszcze przed finałem: – Gramy dwa mecze w tym samym czasie. Jeden odbywa się na boisku, kiedy rywalizujemy między sobą, ale jednocześnie trwa też drugi. Walczymy wspólnie o to, żeby wygrać równość i postęp, na które zasługujemy – mówi. Dziś jej słowa nabierają jeszcze większej mocy.

Prezes Królewskiej Hiszpańskiej Federacji Piłki Nożnej (RFEF) podczas dekoracji po finale mistrzostw świata, czyli zorganizowanej przez Australię oraz Nową Zelandię największej imprezy w dziejach kobiecego futbolu, chwycił za głowę Jennifer Hermoso, władczo przyciągnął ją do siebie, pocałował w usta, poklepał. Rubiales w tym jednym geście zamknął wszystko, z czym od lat zmagają się panie na boisku i poza nim. Wielu ma nadzieję, że to był moment, który odmieni futbol – nie tylko hiszpański.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
Oswoić i zrozumieć Polskę
Plus Minus
„Rodzina w sieci, czyli polowanie na followersów”: Kiedy rodzice zmieniają się w influencerów
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Rok po 7 października Bliski Wschód płonie
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Robert M. Wegner: Kawałki metalu w uchu
Plus Minus
Jan Maciejewski: Pochwała przypadku
Plus Minus
„Pić czy nie pić? Co nauka mówi o wpływie alkoholu na zdrowie”: 73 dni z alkoholem