Daria Frąckiewicz: Kaszuby nie zginą

Wśród ludzi młodych kojarzenia kaszubskości z zaściankowością czy przaśnością już nie ma -- mówi Daria Frąckiewicz, nauczycielka języka kaszubskiego.

Publikacja: 07.07.2023 17:00

Daria Frąckiewicz: Kaszuby nie zginą

Foto: archiwum prywatne

Plus Minus: 8 lipca w Kartuzach odbędzie się 24. Światowy Zjazd Kaszubów. Czy świętowaniu towarzyszyć będzie rozgoryczenie?

Skąd takie pytanie?

W kwietniu GUS opublikował wyczekiwane przez przedstawicieli mniejszości wyniki spisu powszechnego przeprowadzonego w 2021 r. Wśród działaczy kaszubskich zawrzało. Od poprzedniego spisu z 2011 r. liczba osób deklarujących tożsamość kaszubską spadła o jedną czwartą – z ok. 228 tys. do ok. 177 tys.

Sądzę, że nie będzie czuć rozgoryczenia na zjeździe. Kaszubi pojadą tam przede wszystkim świętować, pokazać, że kaszubszczyzna jest żywa i ważna. A także będą się po prostu dobrze bawić. Rozmowy o spisie pewnie będą, natomiast mam nadzieję, że nie przyćmią całego zjazdu.

Co do wyników spisu – spadek o jedną czwartą jest jednak zatrważający. Gdzie powinniśmy upatrywać jego przyczyn?

Nie przywiązywałabym zbyt dużej wagi do wyników spisu. Wszyscy pamiętamy stopień skomplikowania formularza, który trzeba było wypełnić. Często mogło być tak, że osoba wypełniająca go nie poświęciła wystarczająco dużo uwagi pytaniom. Na pewno niejednokrotnie zdarzyło się, że machinalnie zaznaczano narodowość polską i umykało to, aby zaznaczyć przynależność do innej wspólnoty narodowej lub etnicznej. Odnoszę również wrażenie, że bardzo często za wszystkich domowników formularz wypełniała jedna osoba. Jednej zaś łatwiej zapomnieć o jakiejś kwestii niż całej rodzinie. Dodatkowo, jeśli spis wypełniał ktoś z rodziców, mogło się zdarzyć, że nie uwzględnił kaszubskiej tożsamości dzieci. A przecież dla dzieci i młodych ludzi, którzy chodzą na lekcje kaszubskiego, świadomość bycia Kaszubem czy Kaszubką może być ważniejsza niż dla ich rodziców…

Czy chce pani powiedzieć, że młode pokolenie lepiej dba o kaszubskość niż pokolenie rodziców?

Nie odważyłabym się na takie stwierdzenie. Niemniej jestem bardzo podbudowana postawą moich uczniów, tym jak garną się do konkursów recytatorskich, dyktand, konkursów, jak sami wychodzą z inicjatywami.

Wracając do przyczyn wyników spisu, podejrzewam również, że kampania spisowa, czyli przypominanie przez środowiska działaczy o możliwości zaznaczenia tożsamości kaszubskiej, mogła nie dotrzeć wszędzie. Bywa przecież tak, że na informacje, które wyświetlają się w internecie, przestajemy zwracać uwagę. Podobnie z plakatami w przestrzeni publicznej.

Przytłaczająca większość Kaszubów w spisie deklaruje tożsamość kaszubską obok narodowości polskiej. Ten dualizm jest charakterystyczny dla ideowego programu Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Jest jednak mniejszość pośród Kaszubów, która nie czuje się członkami narodu polskiego w sensie etnicznym. Ich reprezentację stanowi stowarzyszenie Kaszëbskô Jednota. Po publikacji wyników spisu jeden z prominentnych działaczy Jednoty za spadek liczby deklaracji kaszubskich winił m.in. kampanię spisową zrzeszenia polegającą na zachęcaniu do zaznaczania podwójnej narodowości. W jaki sposób promowanie podwójnej tożsamości miałoby przyczyniać się do poprzestawania wyłącznie na jednej z nich – polskiej?

Ja tego nie rozumiem. Wspomniany działacz Artur Jabłoński zasugerował w wywiadzie (dla portalu OKO.Press), że kampania zrzeszenia skierowana była tylko na język, a nie poczucie przynależności, bo tylko na działalność dotyczącą podtrzymywania i popularyzowania języka idą pieniądze od państwa. Uważam to za cios poniżej pasa.

Relacje pomiędzy Jednotą i zrzeszeniem nie należą chyba do najcieplejszych.

Na pewno zamiast kłótni o to, kto lepiej promował deklarowanie tożsamości kaszubskiej w spisie, przydałoby się więcej dialogu i zrozumienia. Sam fakt istnienia sporu świadczy jednak o tym, że kaszubskość jest dla wielu ludzi istotna. Nie spieramy się przecież o coś, co nie ma znaczenia.

Jestem z rodziny mieszanej, moja mama jest Kaszubką, a tata osobą napływową. Ale nawet gdybym miała oboje rodziców Kaszubów, sądzę, że i tak czułabym się jednocześnie Polką. Nie można uciec od polskości, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Poczucie tożsamości narodowej jest jednak bardzo subiektywną kwestią i potrzeba tutaj wzajemnego zrozumienia.

Czytaj więcej

„Pasażer” i „Stella Maris”: Rodzina nuklearna

Czy Jednota ma problem z akceptacją większości Kaszubów, którzy uważają się jednocześnie za Polaków?

Myślę, że nie. Na pewno jednak członkowie tej organizacji woleliby, aby Kaszubi czuli się w pierwszej kolejności Kaszubami.

Co do różnic ideowych, warto pamiętać, że towarzyszą one ruchowi kaszubskiemu od samego początku. Na tle stosunku do polskości mówi się o tradycji słowiańskocentrycznej i polonocentrycznej. Florión Cenôwa (1818–1871, lekarz, działacz społeczny – red.), zwany budzicielem Kaszub, widział swoich ziomków jako równoprawny naród w rodzinie słowiańskiej. Natomiast Hieronim Derdowsczi (1852–1902), autor ważnego kaszubskiego poematu „O Panu Czôrlińsczim co do Pucka po sece jachoł”, jest autorem słynnego hasła: „Nie ma Kaszëb bez Polonii, a bez Kaszëb Polści”.

Współcześnie w ruchu kaszubskim nikt, łącznie z Jednotą, nie zgłasza postulatów autonomii analogicznych do tych, które artykułują niektórzy Ślązacy. Niemniej dość istotną rolę pełni pamięć o niezależności politycznej Pomorza w okresie średniowiecza. Czy można pokusić się o stwierdzenie, że książę Świętopełk II jest pewnym sensie figurą opcji słowiańskocentrycznej, a jego syn Mestwin II polskocentrycznej?

Przywołał pan książąt pomorskich z dynastii Sobiesławiców, którzy panowali na Pomorzu Gdańskim w XIII wieku. Oczywiście, w tamtych realiach nie było mowy o tożsamości narodowej czy etnicznej w dzisiejszym rozumieniu. Działacze kaszubscy od dawna lubią nawiązywać do tych postaci. Świętopełk II (1227–1266) uniezależnił całkowicie swoją dzielnicę od wpływów polskich Piastów. Ze względu na to jego postać może być w pewien sposób bliska tym działaczom kaszubskim, którzy nie uważają się za Polaków. Biorąc jednak pod uwagę jego sukcesy w walce z Krzyżakami oraz przyczynienie się do rozwoju Pomorza (m.in. fundacje klasztorów i lokacja Gdańska na prawie lubeckim), jest ważny dla Kaszubów niezależnie od reprezentowanej linii ideowej.

Syn Świętopełka – Mestwin II (zwany też Mściwojem) – ze względu m.in. na rosnące zagrożenie krzyżackie oraz brandenburskie przyjął jednak zupełnie inną politykę niż ojciec. Związał się sojuszem z księciem wielkopolskim. Rezultatem tej wielkopolsko-pomorskiej współpracy był układ w Kępnie (1282 r.) skutkujący tym, że po śmierci Mestwina w 1294 r. rozpoczął się okres panowania Przemysła II na Pomorzu Gdańskim. Do tej postaci odwołują się więc działacze reprezentujący opcję polonocentryczną.

Ważką kwestią jest również katolicyzm.

Istnieje silnie zakorzeniona konotacja „Kaszuba – katolik”. Niewątpliwie dla wielu Kaszubów wiara i związek z Kościołem są bardzo ważne. Nie omija ich jednak sekularyzacja – zwłaszcza młodszego pokolenia.

Przy okazji warto wspomnieć, że niebagatelną rolę w dziejach kaszubszczyzny odegrała reformacja. Do pierwszych zabytków języka kaszubskiego zalicza się tłumaczenia wydane w 1586 r. przez bytowskiego pastora Krofey’a pt. „Duchowne piesnie D. Marcina Luthera y ynszich naboznich mężów”. W wyniku germanizacji doby bismarckowskiej wspólnoty luterańskie w lęborskim, bytowskim i słupskim uległy jednak germanizacji i w konsekwencji po włączeniu tych terenów do Polski w 1945 r. praktycznie zniknęły z mapy regionu.

We wspomnianym wywiadzie z Arturem Jabłońskim z Jednoty pojawia się również sugestia, że Kościół katolicki forsuje jednolitość polskości i w ten sposób przyczynia się do zanikania kaszubskości.

Odnoszę wręcz przeciwne wrażenie – księża, z którymi miałam okazję współpracować, byli zainteresowani kaszubszczyzną. Nie słyszałam nigdy o przypadku, by ktoś odmówił odprawienia mszy św. po kaszubsku, chyba że sam nie czuł się pewnie w tym języku. W takich przypadkach często korzysta się z możliwości, by ktoś z wiernych przeczytał chociaż jedno czytanie po kaszubsku. Pomimo tendencji sekularyzacyjnych widzę wiele młodych osób, które garną się do tych czytań, podobnie jak do kultywowania wyjątkowej kaszubskiej tradycji pielgrzymkowo-odpustowej, jaką jest pokłon i taniec feretronów.

Uczy pani kaszubskiego w szkole podstawowej. Jak wygląda zainteresowanie uczniów tym przedmiotem?

Jak już wspomniałam, jestem podbudowana postawą moich uczniów. Jeśli mówić o problemach, to na pewno umieszczanie kaszubskiego na ostatniej godzinie lekcji nie sprzyja frekwencji.

W spisie liczba osób deklarujących posługiwanie się kaszubskim w kontaktach domowych spadła z ok. 108 tys. osób w 2011 r. do niecałych 88 tys. w 2021 r. Spotkałem się z taką opinią: ,,Kiedyś nie było lekcji kaszubskiego, ale kaszubski żył na przerwach. Dziś są lekcje, ale uczniowie wychodzą z nich i między sobą rozmawiają tylko po polsku”.

Niestety, jest w tym ziarenko prawdy, choć różnie to bywa w różnych miejscach. Uczę kaszubskiego w gminie Sierakowice, w powiecie kartuskim. Tam na przerwach, choć dominuje polski, regularnie słychać też kaszubski. Natomiast w szkole, do której sama chodziłam w okolicy Kościerzyny, nikt nie rozmawiał po kaszubsku, w ogóle w mojej okolicy rzadko słychać ten język, raczej tylko pojedyncze słowa lub konstrukcje gramatyczne wplecione w polszczyznę. À propos – dopiero na studiach się dowiedziałam, że większość Polaków nie rozumie takich słów jak haczka (motyka) czy sznëka (drożdżówka). U mnie posługiwali się nimi wszyscy, mówiąc po polsku, więc byłam przekonana, że są to słowa typowo polskie.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski. Antygona na Wołyniu

Pani zaangażowanie w sprawy kaszubskie nie ogranicza się do nauczania języka. Jest pani wiceprezesem (wcześniej prezesem) Klubu Studenckiego Pomorania w Gdańsku, który obchodzi właśnie 60 lat istnienia.

Pomorania funkcjonuje w ramach Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego i gromadzi studentów trójmiejskich uczelni, którym bliski jest regionalizm pomorski, przede wszystkim kaszubski.

Aktywizm młodych ludzi kojarzy się raczej z działaniami pozostającymi w kontrze do tego, co zastane. Tymczasem wy działacie właśnie na rzecz kultywowania tradycji przodków.

Trudno, żeby ktoś na Kaszubach był w kontrze do kaszubskości, bo oznaczałoby to wyrzeczenie się własnej tradycji. Nam jednak nie chodzi tylko o podtrzymywanie, nie jesteśmy grupą rekonstrukcyjną. Staramy się rozwijać kulturę kaszubską w sposób adekwatny do czasów, w których żyjemy. Docieramy do uczniów szkół. Pokazujemy, że kaszubska kultura to nie tylko strój i haft, a język nie służy wyłącznie do śpiewania „Kaszëbsczich nót” – można z nim robić takie rzeczy jak z polskim czy angielskim.

W tym celu organizujemy na przykład konkurs „Złoti Jigrzan”. Uczniowie zarówno szkół podstawowych, jak i ponadpodstawowych przygotowują kaszubskie dubbingi do różnych filmów, głównie kreskówek. Rywalizują też o to, kto stworzy najśmieszniejszy mem po kaszubsku. Oprócz języka ważna jest wiedza o historii i kulturze. W tym roku odbędzie się 36. edycja Konkursu Wiedzy o Pomorzu dla uczniów szkół średnich. Główną nagrodą jest indeks na etnofilologię kaszubską na Uniwersytecie Gdańskim. Organizujemy też kilkudniowe warsztaty Remusowa Kara, na których młodzi ludzie mają możliwość nie tylko podszlifować język i poszerzyć wiedzę o swoim regionie, ale też pozwiedzać różne zakątki Kaszub i zintegrować się z rówieśnikami. W okolicy nocy świętojańskiej jedziemy do naszej chëczy (chaty) w Hucie Łączyńskiej i przeprowadzamy obrzęd ścinania kani.

Grzyba czubajki kani?

Nie… (śmiech). Kania to ptak. W XIX w. Kaszubi chwytali kanię, którą uważali za symbol zła i nieszczęść. Gromadząc się na tym obrzędzie, wymieniali różne nieszczęścia, np. susze, zarazy, zdrady itp., obwiniali za nie kanię i ścinali toporkiem. Dzisiaj jesteśmy bardziej ekologiczni i nie chcemy, by nas ktoś zamknął, więc bierzemy pluszową zabawkę. Osoby, które prowadzą ceremonię, odczytują wyrok. Każdy może obwinić kanię za niepowodzenia, które go spotkały, np. nieudaną sesję na studiach czy rozbite auto.

Ten obrzęd ma wymiar terapeutyczny.

Też tak myślę.

Dla młodych kaszubskość jest atrakcyjna? Czy raczej wygrywa uczucie wstydu związane z jakąś formą kompleksu, z przekonaniem, że jest związana z przaśnością, z pochodzeniem ze wsi?

Wśród ludzi młodych takiego kojarzenia kaszubskości z zaściankowością czy przaśnością całe szczęście już nie ma. Edukacja zrobiła tutaj dużo dobrego. W pokoleniu naszych rodziców czy dziadków było inaczej. Jak ktoś się sam tym nie interesował, to o książętach pomorskich, Cenôwie czy Aleksandrze Majkowskim (pisarz, lekarz, działacz kaszubski zmarły w 1938 r. – red.) wiedział tyle co nic. Przez lata PRL-u tożsamość kaszubska była budowana tylko wokół stroju ludowego – nie do końca zresztą autentycznego, bo odtworzonego sztucznie ponad pół wieku od jego zaniknięcia, haftu i „Kaszëbsczich nót”…

Czytaj więcej

Orhan Pamuk. Strach przed życiem w strachu

Nigdë do zgùbë nié przińdą Kaszëbë?

Jeśli niespodziewanie nie wydarzy się coś strasznego, to nie. Patrząc na moich uczniów, jestem pełna nadziei. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że ze strony nas, działaczy, potrzeba wciąż wiele pracy i zaangażowania.

Daria Frąckiewicz – wiceprezeska Klubu Studenckiego Pomorania w Gdańsku, nauczycielka historii i języka kaszubskiego w Szkole Podstawowej im. ks. Anastazego Sadowskiego w Lisich Jamach w powiecie kartuskim Paweł Boike – prawnik, doktorant Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu

Plus Minus: 8 lipca w Kartuzach odbędzie się 24. Światowy Zjazd Kaszubów. Czy świętowaniu towarzyszyć będzie rozgoryczenie?

Skąd takie pytanie?

Pozostało 99% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich