Pomorania funkcjonuje w ramach Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego i gromadzi studentów trójmiejskich uczelni, którym bliski jest regionalizm pomorski, przede wszystkim kaszubski.
Aktywizm młodych ludzi kojarzy się raczej z działaniami pozostającymi w kontrze do tego, co zastane. Tymczasem wy działacie właśnie na rzecz kultywowania tradycji przodków.
Trudno, żeby ktoś na Kaszubach był w kontrze do kaszubskości, bo oznaczałoby to wyrzeczenie się własnej tradycji. Nam jednak nie chodzi tylko o podtrzymywanie, nie jesteśmy grupą rekonstrukcyjną. Staramy się rozwijać kulturę kaszubską w sposób adekwatny do czasów, w których żyjemy. Docieramy do uczniów szkół. Pokazujemy, że kaszubska kultura to nie tylko strój i haft, a język nie służy wyłącznie do śpiewania „Kaszëbsczich nót” – można z nim robić takie rzeczy jak z polskim czy angielskim.
W tym celu organizujemy na przykład konkurs „Złoti Jigrzan”. Uczniowie zarówno szkół podstawowych, jak i ponadpodstawowych przygotowują kaszubskie dubbingi do różnych filmów, głównie kreskówek. Rywalizują też o to, kto stworzy najśmieszniejszy mem po kaszubsku. Oprócz języka ważna jest wiedza o historii i kulturze. W tym roku odbędzie się 36. edycja Konkursu Wiedzy o Pomorzu dla uczniów szkół średnich. Główną nagrodą jest indeks na etnofilologię kaszubską na Uniwersytecie Gdańskim. Organizujemy też kilkudniowe warsztaty Remusowa Kara, na których młodzi ludzie mają możliwość nie tylko podszlifować język i poszerzyć wiedzę o swoim regionie, ale też pozwiedzać różne zakątki Kaszub i zintegrować się z rówieśnikami. W okolicy nocy świętojańskiej jedziemy do naszej chëczy (chaty) w Hucie Łączyńskiej i przeprowadzamy obrzęd ścinania kani.
Grzyba czubajki kani?
Nie… (śmiech). Kania to ptak. W XIX w. Kaszubi chwytali kanię, którą uważali za symbol zła i nieszczęść. Gromadząc się na tym obrzędzie, wymieniali różne nieszczęścia, np. susze, zarazy, zdrady itp., obwiniali za nie kanię i ścinali toporkiem. Dzisiaj jesteśmy bardziej ekologiczni i nie chcemy, by nas ktoś zamknął, więc bierzemy pluszową zabawkę. Osoby, które prowadzą ceremonię, odczytują wyrok. Każdy może obwinić kanię za niepowodzenia, które go spotkały, np. nieudaną sesję na studiach czy rozbite auto.
Ten obrzęd ma wymiar terapeutyczny.
Też tak myślę.
Dla młodych kaszubskość jest atrakcyjna? Czy raczej wygrywa uczucie wstydu związane z jakąś formą kompleksu, z przekonaniem, że jest związana z przaśnością, z pochodzeniem ze wsi?
Wśród ludzi młodych takiego kojarzenia kaszubskości z zaściankowością czy przaśnością całe szczęście już nie ma. Edukacja zrobiła tutaj dużo dobrego. W pokoleniu naszych rodziców czy dziadków było inaczej. Jak ktoś się sam tym nie interesował, to o książętach pomorskich, Cenôwie czy Aleksandrze Majkowskim (pisarz, lekarz, działacz kaszubski zmarły w 1938 r. – red.) wiedział tyle co nic. Przez lata PRL-u tożsamość kaszubska była budowana tylko wokół stroju ludowego – nie do końca zresztą autentycznego, bo odtworzonego sztucznie ponad pół wieku od jego zaniknięcia, haftu i „Kaszëbsczich nót”…
Nigdë do zgùbë nié przińdą Kaszëbë?
Jeśli niespodziewanie nie wydarzy się coś strasznego, to nie. Patrząc na moich uczniów, jestem pełna nadziei. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że ze strony nas, działaczy, potrzeba wciąż wiele pracy i zaangażowania.
Daria Frąckiewicz – wiceprezeska Klubu Studenckiego Pomorania w Gdańsku, nauczycielka historii i języka kaszubskiego w Szkole Podstawowej im. ks. Anastazego Sadowskiego w Lisich Jamach w powiecie kartuskim Paweł Boike – prawnik, doktorant Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu