Jan Maciejewski: Czy polska wieś naprawdę jest antyklerykalna?

Polski lud był tym bardziej wyczulony na grzechy kapłanów, im mocniej zdawał sobie sprawę z wyjątkowości kapłaństwa jako takiego. Tym mocniej piętnował niemoralność osób, w im większym stopniu kalała ona świętość pełnionej przez nich funkcji.

Publikacja: 26.05.2023 17:00

Jan Maciejewski: Czy polska wieś naprawdę jest antyklerykalna?

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Widły o pięciu ostrzach, z których po dwa skrajne pozostają schowane, a to między nimi wystawione jak środkowy palec dłoni w wiadomym geście. Ta sugestywna (i jakże subtelna) okładka zdobi wydaną właśnie przez Znak książkę Michała Rauszera „Ludowy antyklerykalizm. Historia nieopowiedziana”. Wiadomo więc, w kogo ten metalowy środkowy palec jest wycelowany, kogo powinno się wziąć na widły, kto ma się – mówiąc wprost – pier… „Zachwycająca i krzepiąca opowieść o tym, jak pieśniami, dowcipami i bezeceństwem lud stawiał opór Kościołowi” – rozaniela się w lewym górnym rogu okładki Maria Peszek. Mnie natomiast zachwyca, choć może niespecjalnie krzepi, to, jak skrzętnie i sprawnie przemilcza się w całym, coraz bujniejszym nurcie tzw. ludowej historii Polski faktyczny stosunek polskiego ludu do Kościoła.

Kampania reklamowa „Ludowego antyklerykalizmu” toczy się w rytm przyśpiewek i rymowanek, którymi chłopi piętnowali niemoralne zachowania polskich księży. Pomijając przy tym – absolutnie „klerykalny” – kontekst tej twórczości. W jednym z wiejskich kościołów na Podbeskidziu usłyszałem kiedyś anegdotę, która doskonale ten stosunek ludu do kleru charakteryzuje. Starszy już proboszcz opowiadał, że w pierwszych latach jego kapłaństwa panował w tym miejscu zwyczaj całowania księdza w rękę po odbyciu spowiedzi. Któregoś razu próbował – w geście skrępowania – cofnąć swoją dłoń przed pocałunkiem starszej, bardzo pobożnej kobiety. „Co ty sobie gówniarzu wyobrażasz, ja twoje kapłaństwo szanuje, a nie ciebie” – usłyszał od niej wówczas.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Sztuczna inteligencja – strategia przetrwania

Polski lud był tym bardziej wyczulony na grzechy kapłanów, im mocniej zdawał sobie sprawę z wyjątkowości kapłaństwa jako takiego. Tym mocniej piętnował niemoralność osób, w im większym stopniu kalała ona świętość pełnionej przez nich funkcji. Co doskonale tłumaczy fakt, z którym zachwycający się barwnością ludowych rymowanek jakoś nie bardzo potrafią sobie poradzić, to jest głębokiego i nieprzerwanego trwania polskiej wsi przy Kościele pomimo tak wysokiej świadomości grzechów i słabości posługujących w nim poszczególnych osób. Nie był więc w żadnym stopniu „antyklerykalny” we współczesnym rozumieniu tego słowa. Budowanie więc paraleli między ludową poezją XIX-wieczną a poetyką transparentów i okrzyków wznoszonych na czarnych marszach to spektakularny strzał kulą w płot.

Polski lud był tym bardziej wyczulony na grzechy kapłanów, im mocniej zdawał sobie sprawę z wyjątkowości kapłaństwa jako takiego.

„Antyklerykalizm” ma jednak i drugie znaczenie, już nie z porządku teologii kapłaństwa. Określa się nim zazwyczaj „niechętny lub wrogi stosunek do udziału kleru w życiu politycznym i społecznym”. Tu już jednak do płotu nie strzela się zwykłą kulą, lecz z moździerza. Tak się bowiem dla ludowych historiografów nieszczęśliwie składa, że polscy chłopi uzyskiwali polityczną podmiotowość, świadomość swojej roli i interesów, dzięki Kościołowi. Najważniejszym, najbardziej prężnie i skutecznie działającym, XIX-wiecznym działaczem ludowym nie był żaden Szela czy Dembowski, czerwony od krwi panów albo powiewającego mu nad głową sztandaru radykał, ale ksiądz Stanisław Stojałowski. Pierwszą na ziemiach polskich partią włościańską był Związek Stronnictwa Chłopskiego, a pierwszy punkt jego programu brzmiał: „Bóg i święta wiara i ojczyzna”. Cała zaś działalność ZSCh oparta była na zasadzie, że tylko na podstawach chrześcijańskich można przywrócić prawa narodowe Polaków – „zwrócić chłopa ojczyźnie, a ojczyznę dać chłopu”.

Czytaj więcej

Jan Maciejewski: Piotruś Pan mniej groźny od Doriana Graya

Żeby przekonać się, na jak wiele tematów milczą „historie nieopowiedziane” o polskiej wsi, wystarczy przeczytać prekursorską, wyprzedzającą o ponad dekadę narodziny nurtu ludowej historiografii książkę Michała Łuczewskiego „Odwieczny naród. Polak i katolik w Żmiącej”. Wyczerpująca, ponad 600-stronicowa monografia na temat najdłużej badanej w historii socjologii (nie tylko polskiej, ale i powszechnej) wsi, położonej w Małopolsce – Żmiącej.

Lud stał się narodem, zaczął tworzyć swoją historię, wkroczył do niej przez bramę Kościoła. Czy, jak pisali pierwsi polscy działacze ludowi, „katolicyzm nie jest tylko dodatkiem, przypadłością narodowości polskiej, ale jej integralną częścią i żywotnym tchnieniem”.

Widły o pięciu ostrzach, z których po dwa skrajne pozostają schowane, a to między nimi wystawione jak środkowy palec dłoni w wiadomym geście. Ta sugestywna (i jakże subtelna) okładka zdobi wydaną właśnie przez Znak książkę Michała Rauszera „Ludowy antyklerykalizm. Historia nieopowiedziana”. Wiadomo więc, w kogo ten metalowy środkowy palec jest wycelowany, kogo powinno się wziąć na widły, kto ma się – mówiąc wprost – pier… „Zachwycająca i krzepiąca opowieść o tym, jak pieśniami, dowcipami i bezeceństwem lud stawiał opór Kościołowi” – rozaniela się w lewym górnym rogu okładki Maria Peszek. Mnie natomiast zachwyca, choć może niespecjalnie krzepi, to, jak skrzętnie i sprawnie przemilcza się w całym, coraz bujniejszym nurcie tzw. ludowej historii Polski faktyczny stosunek polskiego ludu do Kościoła.

Pozostało 82% artykułu
Plus Minus
Politolog o wyborach prezydenckich: Kandydat PO będzie musiał wtargnąć na pole PiS
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!