W ostatnim felietonie odgrażałam się, że „o Baumanie i Marcu – następnym razem”. Robię to więc, z tym większą przyjemnością, że nigdy nie miałam tak miłej reakcji na jakikolwiek swój tekst. Chyba że krytykowałam Adama Michnika, gdy był on jeszcze kimś opiniotwórczym. Teraz byle kto to robi, ale już nikt nie zwraca na to uwagi, ale trzydzieści lat temu mogłam uchodzić za pioniera deDemiurgizacji.
Czytaj więcej
Jeśli komuś się wydaje, że kariery akademickie Kołakowskiego i Baumana byłyby podobne, gdyby mieli podobne poglądy na marksizm i komunizm, to żyje w świecie płynnych iluzji.
Z Zygmuntem Baumanem mam jednak spory kłopot: o ile daję sobie radę z czytaniem o nim, o tyle mój mózg buntuje się przeciwko czytaniu jego samego, przeciwko jego komplikowaniu najprostszych zjawisk społecznych. „Kultura porządkowania”, „kultura ogrodnicza”, „ponowoczesność” – te i inne terminy służą przenicowaniu starych jak świat problemów, tak że nic dziwnego, że został w końcu oskarżony o plagiat polegający na publikowaniu cytatów z różnych stron internetowych, w tym z Wikipedii, bez ujęcia zapożyczonej treści w cudzysłów. Bauman bronił się, twierdząc, że „…w ciągu ponad 60 lat publikowania tekstów nie zauważył, by posłuszność technicznym procedurom cytowania miała jakikolwiek wpływ na jakość (wiarygodność, efektywność, a przede wszystkim społeczną wagę) badania naukowego”. (Ostatnie dwa zdania są ściągnięte, metodą Baumana, z internetu, bez podania źródła). W latach 60. krążyło o Baumanie powiedzenie, przypisywane wielu autorom, ale ja je słyszałam od Janusza Szpotańskiego, że jest jak szympans (wedle innych królik): „co zje, to wysra”.
Bauman, niemający żadnego wpływu na wydarzenia marcowe, został usunięty z UW pod koniec marca 1968 r., dwa miesiące po opuszczeniu szeregów PZPR. W Wikipedii można przeczytać, że miało to miejsce w następstwie postępującej nagonki antysemickiej, ale wśród wyrzuconych profesorów byli i nie-Żydzi, a nagonka komunistyczna była antysemicka, antyintelektualna, antyzachodnia i antyrewizjonistyczna – w ogóle anty. Bauman wyjechał z Polski w czerwcu tego samego roku, na dokument podróży wystawiony na wyjazd do Izraela. Tak jak i kilkanaście tysięcy ludzi (ja też, w 1970 roku). Zaraz po wyjeździe z Polski zaczął, jak mówiła propaganda komunistyczna, odcinać kupony od swojego losu. Jak bardzo ktoś czuje się Żydem czy Polakiem, jak bardzo przeżywa antysemityzm – jest sprawą intymną i może zmieniać się z czasem – co bardzo widoczne jest na przykładzie Juliana Tuwima.