W roku 1921, kiedy juniorzy Polonii Warszawa, niezadowoleni z faktu, że nie mają miejsca w drużynie, założyli klub sportowy Warszawianka, postanowili, że stroje będą nawiązywały do dwóch klubów, które szanowali. Pierwszym była Polonia, drugim Slavia Praga. Od Polonii wzięli czarno-białe barwy, a od Slavii wzór koszulek.
Dlaczego młodzi piłkarze Warszawianki wzorowali się akurat na klubie z Pragi? Bo czeski i słowacki futbol już od wielu lat należał do najlepszych w Europie. W odrodzonej Polsce było jeszcze niewiele klubów, najstarsze powstały między rokiem 1904 a wybuchem pierwszej wojny światowej, a czeskie istniały już od kilku lat i wzorowane były na brytyjskich.
W roku 1920 Czechosłowacja grała w finale turnieju olimpijskiego w Antwerpii, który można uznać za namiastkę mistrzostw świata. Turniej rozgrywano niecałe pół roku przed zebraniem założycielskim Warszawianki, więc echa igrzysk były jeszcze donośne. W trzech pierwszych meczach Czechosłowacja odniosła same zwycięstwa (7:0 nad Jugosławią, 4:0 z Norwegią, 4:1 z Francją), więc do finału z Belgią przystępowała jako faworyt, ale już w siódmej minucie sędzia podyktował rzut karny dla Belgii. Czeski bramkarz Rudolf Klapka został faulowany i leżał z piłką, wijąc się z bólu. Karel Steiner wyjął mu ją z rąk, żeby wykonać rzut wolny, ale nie poczekał na gwizdek. Sędzia podyktował więc jedenastkę za zagranie ręką. Pół godziny później, po faulu na Františku Kolenatým, Belgowie zdobyli drugą bramkę.
Teraz to już nie była gra, tylko walka wręcz. Kiedy Belg Robert Coppee sfaulował Steinera, a Czech mu oddał, sędzia wyrzucił go z boiska. Na znak protestu cała czeska drużyna opuściła plac gry. Sędzią był Anglik John Lewis, który w dniu finału olimpijskiego w Antwerpii miał 65 lat, nie nadążał, nie dowidział, a w dodatku interpretował przepisy po brytyjsku, dopuszczając do bardzo ostrej gry.
Pokonani opuszczali boisko w szpalerze belgijskich żołnierzy. FIFA nie tylko nie uwzględniła ich protestu, ale wspólnie z MKOl pozbawiła Czechosłowację nawet srebrnego medalu. Nic dziwnego, że w całym kraju słychać było chór oburzenia, a piłkarze znad Wełtawy zyskali w Europie sporo sympatii.