Określenie dziaders, stawiające daną osobę poza nawiasem i zrozumieniem współczesnego dyskursu, miało oddawać naturę kogoś zanurzonego w odległej epoce, przeciwnego zmianom i nowym zjawiskom. Podobno już jest „passé”, jak wiele słów, których ledwie zdążymy się nauczyć, a odchodzą do lamusa. Aktualność, jak wiadomo, starzeje się najszybciej. Nie zmienia się natomiast fakt, że rozbieżności pomiędzy kolejnymi pokoleniami są i będą – przede wszystkim z racji sposobu, w jaki jedni i drudzy poznają rzeczywistość i w niej uczestniczą. Zwłaszcza że istotnie zmieniły się narzędzia poznania – mamy dziś nieustanny dostęp do strumienia komunikacyjnego i wiedzy (prawdziwej lub fałszywej) na wszystkie tematy, który każdy może trzymać we własnej kieszeni. Trudno, żeby nie różniło to starszych, którzy żyli jeszcze „z mediami”, i młodszych, żyjących „w mediach”.
Poprzez swoją wszechobecność media tworzą „fundamenty dla ciągłego remiksowania różnych kategorii życia codziennego (publiczne-prywatne, lokalne-globalne, indywidualne-zbiorowe)” – jak pisze Mark Deuze w „Media life”, stają się „niewidzialne”. Gorące wydarzenia, mody, sensacje, zmieniający się bohaterowie nie pozwalają na utrzymanie stałego gruntu pod nogami. Potrzeba oparcia w podobnej, mniej lub bardziej wirtualnej przestrzeni, gromadzącej podobnie reagujące na otoczenie osoby. Jak radzą sobie z tym młode artystki i artyści?
Czytaj więcej
Patryk Szaj w swej interwencyjnej książce pokazuje nasze czasy jako schyłkowe.
Głosy pokoleń
We współczesnym, otwartym modelu sztuki różnice sprowadzają się w znacznym stopniu do indywidualnych postaw w kontaktach artysty ze światem. Ten rys skupienia na sobie, coraz głębszego indywidualizmu sprawia, że trudno mówić o wspólnotowych dążeniach najmłodszych generacji. Choć nie brak im wydarzeń, które w przyszłości mogą funkcjonować jako rodzaj mitu założycielskiego – wojna, pandemia, kryzys – zagrożenie ekologiczne, ostro zarysowane konflikty światopoglądowe. Ciekawe, jak zostaną określone i nazwane.
Pokolenie smartfonów pozornie ma większą wiedzę i świadomość tego, co się dzieje ze światem, ale jednocześnie większe poczucie bezbronności i braku sprawczości. Pozostawione samo ze swoimi niepokojami nie formułuje programów ani manifestów, reaguje „nagimi nerwami” – jak świetnie wyrażał to tytuł wystawy zorganizowanej w ramach cyklu „Studio Mistrzów”, czyli spotkania Joanny Rajkowskiej z młodymi artystami w BWA Wrocław w 2021 r.