To już dziesięć lat, gdy na czele Kościoła stoi Franciszek. Wielkie oczekiwania lewicy wobec niego nie zostały spełnione. Papież Bergoglio nie zmienił nauczania Kościoła, nie poszedł z duchem czasu. Zarzuca mu się też to, że choć wiele mówi na temat ochrony ofiar nadużyć seksualnych, to w praktyce działania nie jest wcale jastrzębiem. Owszem, na jego polecenie zbadano np. akta dotyczące Theodore’a McCarricka, ale komisji ds. Legionistów Chrystusa już nie powołano.
Czytaj więcej
Polska debata nie przestaje mnie zadziwiać. Rzeczy nieistotne wyrastają w nich na pierwszorzędne, a to, co naprawdę istotne, nie jest nawet transmitowane. I przykładają się do tego zarówno politycy, jak i dziennikarze.
Listę zarzutów w tej sprawie można ciągnąć dłużej. Nie oznacza to jednak, że jest ulubieńcem konserwatywnej prawicy czy tradycyjnego nurtu w Kościele. Tu także spogląda się na papieża z dużą, niekiedy ledwo maskowaną niechęcią, bo poluzował system kościelnej moralności, de facto uznał możliwość przystępowania do komunii świętej osób w ponownych – po rozwodzie – związkach (rozwiązanie to przyjęła większość wspólnot na Zachodzie Europy), a także rozpoczął proces luzowania wymogów w kwestii antykoncepcji. Ostro i jak się zdaje przesadnie zaatakował wspólnoty tradycjonalistyczne wewnątrz Kościoła, odbierając im w zasadzie wolność działania. To wszystko sprawia, że dla części katolików jego pontyfikat jest tylko wypadkiem przy pracy, okresem, po którym szybko nadejdzie bardziej konserwatywny papież. Choć, biorąc pod uwagę skład kolegium kardynalskiego, jest to bardzo mało prawdopodobne.
Obie strony, przynajmniej w Polsce, zjednoczyły się za to w potępieniu Franciszka za jego postawę wobec wojny w Ukrainie. Nie zamierzam tej postawy bronić, bo też jej nie akceptuję, ale warto uświadomić sobie, że wypływa ona z latynoskiego pochodzenia papieża.
Obie strony, przynajmniej w Polsce, zjednoczyły się za to w potępieniu Franciszka za jego postawę wobec wojny w Ukrainie. Nie zamierzam tej postawy bronić, bo też jej nie akceptuję, ale warto uświadomić sobie, że wypływa ona z latynoskiego pochodzenia papieża. Z jego argentyńskiego punktu widzenia to nie Rosja jest na świecie głównym imperium kolonialnym, nie ona narzuca władzę innym państwom, nie ona podporządkowuje ich politykę własnym interesom gospodarczym, ale robią to Stany Zjednoczone. To stąd bierze się silny antyamerykanizm papieski, a także jego dążenie do świata wielobiegunowego, w którym Moskwa miałaby mieć istotne miejsce. Franciszek podziwia rosyjską kulturę i nie jest w stanie zrozumieć, że choć USA mają swoje za uszami, to ich działania są nieporównywalne ze zbrodniami Moskwy. Warto też mieć świadomość, że choć symetrystyczna linia Franciszka jest krytykowana w Polsce czy części Europy Zachodniej, to już w krajach Południa uznaje się ją za odpowiedzialną.