Irena Lasota: Pancernik Potiomkin

Wydaje się, że rok 2023 zaczął się dużo lepiej dla Ukrainy niż dla Rosji.

Publikacja: 27.01.2023 17:00

Irena Lasota: Pancernik Potiomkin

Foto: AFP

Nie mam tu na myśli tylko militarnych sukcesów z początku stycznia, ale przede wszystkim zmianę myślenia sojuszników Ukrainy zaprezentowaną w Rammstein 20 stycznia. Można oczywiście skupić się tylko na Niemczech, które pociągając nogami, w końcu dołączają do 51 państw członków Grupy Kontaktowej Obrony Ukrainy, albo można wiwatować, że ta nieformalna organizacja postanowiła wyposażyć Ukrainę w broń ofensywną, która może zadecydować o zwycięstwie nad Rosją.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Padnie? Nie padnie?

Nie tylko rok temu, ale nawet kilka miesięcy temu można było dostrzec na Zachodzie obawę, że Ukraina może zwyciężyć i co wtedy będzie? Pojawiały się tragiczne scenariusze, jeden straszliwszy od drugiego. A to Ukraina przegoni Rosję spod Kijowa i Charkowa, poniżając tym samym Rosję i wzbudzając gniew Putina; a to Ukraina odbije wszystkie terytoria okupowane przez Rosję od 24 lutego i generalicja może wtedy przejąć władzę. Najstraszniejsze scenariusze przewidywały, że zwycięska Ukraina będzie chciała odbić terytoria na wschodzie, okupowane przez Rosję, poczynając od 2014 roku, a już zwrot „wyzwolenie Krymu” wywoływał u wielu polityków i analityków odruch ucieczki do schronu przeciwatomowego.

Okazało się jednak, że im mocniej trzyma się Ukraina i im częściej Putin grozi użyciem pocisków nuklearnych, tym bardziej maleje strach Zachodu przed Putinem. NATO powoli, ale systematycznie przestało odliczać, która broń dostarczona Ukrainie może sięgnąć terytorium, które Rosja uważa za własne, tym bardziej że ukraińska armia bombardowała sama z siebie wojskowe lotniska w głębi Rosji. Kilka czynników złożyło się na tę zmianę, gdzie już możliwe jest planowanie powrotu do wszystkich granic ustalonych w 1991 roku. Przede wszystkim Ukraina udowodniła, że jest prawdziwym państwem, które ma armię i ludność gotową się bronić. Poza tym agresja Rosji dała nareszcie raison d’etre NATO, które już przestawało czuć się potrzebne, miało coraz mniej zmotywowane dowództwo, odczuwało dysproporcję między rosnącym nowoczesnym uzbrojeniem a zmniejszającą się gotowością bojową.

Najstraszniejsze scenariusze przewidywały, że zwycięska Ukraina będzie chciała odbić terytoria na wschodzie, okupowane przez Rosję, poczynając od 2014 roku, a już zwrot „wyzwolenie Krymu” wywoływał u wielu polityków i analityków odruch ucieczki do schronu przeciwatomowego.

Donald Trump deprecjonował NATO, sugerował, że USA mogą się wycofać i nawet jeśli ta groźba nie była zbyt realistyczna, to osłabiała ducha w Europie – ale za to dodawała animuszu Rosji.

Putin ma całkowite prawo czuć się oszukanym. Zapewniano go o słabości USA i NATO, obiecywano kwiaty na powitanie czerwonoarmiejców i szybką ucieczkę prezydenta komika ze stolicy i ze sceny historii. A tymczasem wszystko w Rosji się sypie. Nawet Rosjanie, życzliwie nastawieni do przyłączenia Ukrainy do Rosji i zamykający oczy na barbarzyńskie zbrodnie, krytykują rząd za to, że nie zna prawdziwej sytuacji na tyłach i nie zaopatruje nowo powołanych żołnierzy w odpowiednie ubranie. Oczywiście, skąd na Kremlu mają wiedzieć, że 300 tys. żołnierzy może potrzebować 600 tys. butów i tyle samo skarpet lub chociażby onuc? Putin i jego dowódcy są tak oddaleni od prostego człowieka, że nie wiedzą, że biedny żołnierz z poboru, w butach nie od pary, ma na froncie niewiele przyjemności, poza tym, że może porozmawiać przez telefon ze swoją ukochaną. Czasami też może sfotografować spalony przez siebie dom lub zrabowany śrubokręt elektryczny.

A tymczasem władze wydają nowe rozkazy, które mają doprowadzić do zwycięstwa nad niepokorną Ukrainą: zakazują posiadania przez żołnierzy smartfonów – oraz noszenia bród i wąsów, czym doprowadziły do wściekłości Ramzana Kadyrowa, który nazwał to prowokacją. I niewykluczone, że te rozkazy okażą się kolejną kroplą, która…

Czytaj więcej

Irena Lasota: Homo Putinus

Stalin lubił oglądać nocami filmy na Kremlu. Może jego dzisiejsi mieszkańcy, nawet jeśli ukrywają się w bunkrach, powinni obejrzeć swój klasyk „Pancernik Potiomkin”. Tam by się dowiedzieli, że rewolucja 1905 roku zaczęła się od czegoś znacznie mniej ważnego niż skonfiskowany telefon czy zgolona broda – od robaka, który wylazł z talerza (a może wlazł do niego) carskiego marynarza. Nigdy nie wiadomo, kiedy rab powie „dosyć!”.

Nie mam tu na myśli tylko militarnych sukcesów z początku stycznia, ale przede wszystkim zmianę myślenia sojuszników Ukrainy zaprezentowaną w Rammstein 20 stycznia. Można oczywiście skupić się tylko na Niemczech, które pociągając nogami, w końcu dołączają do 51 państw członków Grupy Kontaktowej Obrony Ukrainy, albo można wiwatować, że ta nieformalna organizacja postanowiła wyposażyć Ukrainę w broń ofensywną, która może zadecydować o zwycięstwie nad Rosją.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich