Kiedy prezes nie był jeszcze naczelnikiem państwa, tylko zwykłym politykiem opozycji bez żadnych widoków na odegranie w wielkiej polityce istotnej roli, o polskich mężczyznach wypowiadał się dużo ostrzej niż obecnie o polskich kobietach. Twierdzenie dzisiaj, że prezes w szczególny sposób gardzi kobietami, jest zatem ciut niesprawiedliwe – prezes swoją pogardą obdziela równo wszystkie płcie, profesje i warstwy społeczne. Jeśli akurat o jakiejś grupie wypowiada się trochę cieplej, to wyłącznie dlatego, że tak mu wyszło z bieżącej politycznej kalkulacji.
Jeśli więc dzisiaj mieszkańcy prowincjonalnych miast i miasteczek czują się docenieni, słuchając prezesa przeciwstawiającego ich zepsutym wielkomiejskim elitom, powinni wiedzieć, co naprawdę o nich myślał, gdy jeszcze nie musiał im się podlizywać w walce o wyborcze głosy i mógł sobie pozwolić na szczerość.
Czytaj więcej
Kiedy w sprawach politycznych zaczynają się wypowiadać znane osoby, które dotąd tego nie robiły, to ich wpływ na rzeczywistość może okazać się dla polityków zabójczy. Czy po słowach Jarosława Kaczyńskiego o pijanych młodych kobietach bańka pękła?
„Na prowincji króluje ogromnie degradujący model życia. Często wychodka nie ma, ale wideo musi być. Ludzie pracują, jeśli jeszcze jest praca, wracają do domu, piją wódkę i oglądają pornosy” – to inna wypowiedź prezesa z tamtych czasów, której dziś pewnie nie chcieliby pamiętać ci, którzy lubią wierzyć, że to prezes przywraca godność poniżanym przez elity, choć on przecież tylko tych latami poniżanych wykorzystuje, sprawnie rozgrywając ich kompleksy i aspiracje.
I choć trzeba doceniać pozytywne efekty niektórych działań – także to, że w ostatnich latach ludzie przez dekady poniżani mogli się poczuć bardziej pełnoprawnymi obywatelami – to trzeba też pamiętać, że ich obecne wywyższanie niekoniecznie ma źródło w autentycznym szacunku, jaki prezes do nich żywi. Prezes po prostu umie liczyć głosy i na chłodno kalkuluje, kiedy i komu opłaca się podlizać, a kogo można sobie odpuścić. Może i cyniczne, ale skutecznie, a polityka jest wszak sztuką osiągania celów, z moralnością niewiele mającą wspólnego.