Nie będę ukrywał, że lektura tej książki była dla mnie bolesnym doświadczeniem. Choć znałem część z tych historii, byłem świadom, że w sprawie nadużyć seksualnych wobec małoletnich i bezbronnych dorosłych Jan Paweł II popełniał poważne błędy i zareagował za późno. Najbardziej bolesne było to, że Kościół hierarchiczny, w osobie licznych kardynałów i najbliższych współpracowników papieża, nie jest w stanie wyciągnąć z tego wniosków i zrezygnować z budowania mitu nieomylnego, doskonałego w każdej swojej decyzji, pozbawionego jakiejkolwiek skazy świętego papieża. I w imię tej wizji są w stanie obrażać innych, uciekać od odpowiedzi na poważne pytania, a niekiedy wręcz udawać, że nie udzielili wywiadów, których udzielili. I to jest chyba najgroźniejsze – nawet wysoko postawieni ludzie Kościoła ulegają ułudzie absolutyzacji świętości, która prowadzi do idolatrii.
Czytaj więcej
Proputinowska postawa patriarchy moskiewskiego Cyryla wielkimi krokami prowadzi do powstania nowych, autokefalicznych Cerkwi prawosławnych, niezależnych od rosyjskiej. Po Ukrainie przyszedł czas na państwa bałtyckie.
Ten sam błąd popełniają zresztą ci, którzy pod wpływem docierającej do nas w coraz większym stopniu wiedzy na temat niewątpliwych błędów, zaniedbań, lekceważenia zbrodni wykorzystania seksualnego, jakich dopuścił się Jan Paweł II, dochodzą do wniosku, że wszystkie inne jego niewątpliwe zasługi nie mają już znaczenia. Nie zawsze musi się to jednak wiązać ze złą wolą, a czasem z błędnym rozpoznaniem, niezrozumieniem czy wreszcie z głębszym błędem systemu, którego jest się częścią. Uważają, że jeśli popełnił błąd, zaniedbał swoje obowiązki, to przekreśla to jego świętość i wielkość.
Ten sam błąd popełniają zresztą ci, którzy pod wpływem docierającej do nas w coraz większym stopniu wiedzy na temat niewątpliwych błędów, zaniedbań, lekceważenia zbrodni wykorzystania seksualnego, jakich dopuścił się Jan Paweł II, dochodzą do wniosku, że wszystkie inne jego niewątpliwe zasługi nie mają już znaczenia.
To kompletnie nieprawdziwe ujęcie. Ludzi niepopełniających błędów, niebędących dziećmi swoich czasów, bezgrzesznych, zwyczajnie nie ma. Każdy z nas, za sprawą czasów, w jakich się urodził, i systemu, jaki go ukształtował, jest do pewnego stopnia ślepy na pewien rodzaj zła. Też tacy jesteśmy, i być może dopiero nasze dzieci czy wnuki będą w stanie zobaczyć i zanalizować nieuświadomione zło naszych czasów. Ta ślepota nie przekreśla zaś dobrych rzeczy, jakie jesteśmy w stanie zrobić i jakie często zrobiliśmy. I identycznie tak samo błędy i zaniedbania papieża w sprawie nadużyć seksualnych wobec nieletnich nie odbierają mu osobistej świętości.