Sam tytuł „Rosjanie w liczbach” mógłby być tytułem monologu któregoś z rosyjskich satyryków, którzy zresztą ostatnio zniknęli – bardziej znani wyjechali za granicę, średnio znani zamilkli i zmienili zawód, a najmniej znani wylądowali w więzieniach.
Nie wiem, jak było za cara, ale w Rosji od początku panowania bolszewików ponad sto lat temu liczby, podobnie jak inne rzeczy, służą fałszowaniu rzeczywistości. I to w dużych rozmiarach. Wprawdzie spisy ludności odbywają się regularnie co dziesięć lat, ale nikt nie wierzy w ich rezultaty. Największą zagadką statystyczną, fascynującą naukowców po dzień dzisiejszy, jest pytanie: jakie były prawdziwe dane za lata 1935–1945? Ile milionów obywateli ZSSR zginęło w wielkich czystkach do 1939 r.? Ile milionów zmarło z głodu, nie tylko zresztą w Ukrainie, ale i na Białorusi, w Kazachstanie i samej Rosji? Ile osób zginęło w czystkach i deportacjach w okresie obowiązywania paktu Ribbentrop-Mołotow w latach 1939–1941? Ile tysięcy albo milionów zginęło po 22 czerwca 1941 r. na skutek polityki Stalina, który nie pozwalał cofać się otoczonym przez Niemców oddziałom i nie podpisał konwencji genewskiej, skazując tym samym jeńców sowieckich na śmierć?
Czytaj więcej
Gribojedow miał na imię Aleksander. Niektórzy, starsi, pamiętają go z bon motu Janusza Szpotańskiego, który w czasach stalinizmu studiował na Uniwersytecie Warszawskim: „Szekspir to Gribojedow angielskiej literatury". Jak twierdziły ówczesne podręczniki: „Jego kreacje są genialne, jego pamięć jest nieśmiertelna". Inni mogą pamiętać, że był ambasadorem Rosji w Teheranie i został tam zlinczowany w 1829 roku przez tłum rozwścieczony podpisanym właśnie korzystnym dla Rosji traktatem w Turkmenczaj.
W samej bitwie o Kijów między lipcem a końcem września 1941 r. mogło zginąć do 700 tys. osób – wojskowych wedle oficjalnych informacji Moskwy, ale też cywilów (około jednej trzeciej ofiar), którzy nie mogli się ewakuować. Skądinąd Chreszczatyk i plac Niepodległości wysadziły w powietrze miny sowieckie, zabijając dużo więcej samych Ukraińców niż Niemców. Wedle Roberta Conquesta, historyka i wybitnego sowietologa, druga wojna światowa bardzo przydała się (statystycznie) Związkowi Sowieckiemu. Pod liczbą 20 mln ofiar można było ukryć wszystkie zbrodnie i właśnie do dziś szacunki strat sowieckich przed i w czasie wojny wahają się w granicach 25–30 proc., co jest w historii całkiem nieznanym zjawiskiem. Więcej prawdziwych danych mamy o wojnach punickich niż o sowieckim imperium.