Ryszard Bugaj: Polska wobec wojny – ani jak Łagowski, ani jak Kowal

Nie powinniśmy podporządkowywać naszej polityki geopolitycznym mrzonkom i z tego powodu kontestować umiarkowanej linii Zachodu wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego.

Publikacja: 27.05.2022 17:00

Ryszard Bugaj: Polska wobec wojny – ani jak Łagowski, ani jak Kowal

Foto: AFP

Prawie wszyscy obserwatorzy są zgodni: rosyjskie obchody 9 maja nie przyniosły informacji pozwalających na sformułowanie nowej prognozy dotyczącej wojny w Ukrainie. Można chyba przyjąć, że nadal trzeba się liczyć z trzema scenariuszami:

- militarna porażka Rosji i koniec rządów Władimira Putina, ale niekoniecznie demokratyczny zwrot w Rosji;

- okupacja Ukrainy w następstwie militarnego zwycięstwa Rosji;

- „kompromis" jako rezultat wojennego impasu.

W Polsce wszyscy (lub prawie wszyscy) chcielibyśmy, by ziścił się scenariusz pierwszy, szczególnie gdyby konsekwencją bankructwa polityki Putina był demokratyczny zwrot w Rosji. Ale trzeba chyba przyjąć, że to scenariusz najmniej prawdopodobny. Zasoby ludzkie i materialne Rosji nadal są wielokrotnie większe niż te, którymi dysponuje (nawet uwzględniając pomoc Zachodu) Ukraina. No i – co chyba najważniejsze – ta wojna cieszy się poparciem ogromnej większości Rosjan.

Zredukowanie tej dysproporcji wymagałoby bezpośredniego zaangażowania NATO. To bardzo ryzykowne, bo w obliczu totalnej porażki Moskwa mogłaby się zdecydować na użycie broni atomowej. Ale nawet gdyby to się nie stało, trzeba uwzględnić skutki psychologiczne: bezpośrednie zaangażowanie sojuszu północnoatlantyckiego w konflikt przyniosłoby uznanie wojny za agresję na Rosję i „patriotyczną konsolidację" rosyjskiego społeczeństwa. Skądinąd bezpośrednie zaangażowanie NATO w wojnę wydaje się nieprawdopodobne.

Dotychczasowy jej przebieg pozwala – na szczęście – uznać za mało prawdopodobny także scenariusz drugi. Rosyjska armia okazała się po prostu niesprawna i jeżeli utrzymana zostanie pomoc Zachodu dla Ukrainy przynajmniej na obecnym poziomie, Rosja nie będzie zdolna do zajęcia całego terytorium Ukrainy. Ale Putin łatwo nie odpuści, bo przecież oznaczałoby to jego wielką porażkę polityczną.

Pozostaje – chyba najbardziej prawdopodobny – scenariusz trzeci. Zakłada on długie trwanie wojny: Rosja będzie liczyła na zmęczenie zarówno społeczeństwa ukraińskiego, jak i społeczeństw w krajach aliantów. Nieuchronne są też negocjacje – rozmowa z brutalnym agresorem.

Czytaj więcej

Ryszard Bugaj: Polsce jest potrzebny nowy początek

***

Polska polityka wobec wojny w Ukrainie jak dotychczas nie stała się przedmiotem ostrego sporu wewnętrznego. Zarysowały się natomiast pewne różnice między Polską a częścią krajów UE. Według eksperta od bezpieczeństwa narodowego Antoniego Podolskiego Polska dystansuje się od krajów europejskich i podziela stanowisko USA, które – jak napisał w „Gazecie Wyborczej" – „już nie ukrywają, że celem tej wojny powinno być militarne pokonanie Rosji". Podolski uważa, że to orientacja dla nas niebezpieczna. Według jego opinii Zachód staje się coraz bardziej krytyczny wobec Polski. Przytacza jako charakterystyczną ocenę hiszpańskiej gazety, która przekonywała, że jeśli jakieś państwo, tak jak nasz kraj, zaangażuje się w militarne wsparcie Ukrainy bardziej niż reszta paktu i w odwecie zostanie zaatakowane przez Rosję, to reszta państw NATO nie powinna być zobowiązana do sojuszniczego wsparcia w ramach artykułu 5. Czy rzeczywiście Polska wyszła już przed szereg? Nie wydaje się. Była wprawdzie niemądra wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego skierowana do prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Miał też miejsce niedobry incydent z ambasadorem Rosji, ale w kwestii przekazania Ukrainie migów rząd zajął powściągliwe stanowisko. Na razie Polska wyraźnie „przoduje" tylko w zakresie pomocy uciekinierom z Ukrainy. I bardzo dobrze, ale...

***

W Polsce narastają, niestety, różnice w stosunku do wojny. Z jednej strony formułowane są oceny mające charakter akceptacji racji rosyjskich, a z drugiej strony pojawiły się propozycje implikujące nieomal nieograniczone zaangażowanie w konflikt.

Na łamach „Plusa Minusa" (30 kwietnia – 1 maja) filozof i historyk idei prof. Bronisław Łagowski w obszernym wywiadzie stwierdził m.in., że „Rosja nie miała żadnego interesu, żeby rozpoczynać wojnę z państwem NATO", ale teraz „nie ma już pewności, że starcie Rosji z NATO jest niemożliwe", a „Polska prowadzi taką politykę, jak gdyby pragnęła tego starcia". Przekonuje też, że „w czasie drugiego Majdanu Polska (...) wzięła udział w obalaniu legalnie wybranej władzy w Ukrainie".

Łagowski uznaje, że to Zachód sprowokował agresję Rosji. „Byłyby możliwe jakaś umowa i ugoda. Wskazywała na to idea, którą Putin głosił na początku wojny, że Ukraińcy i Rosjanie to jeden naród". Ponadto, jego zdaniem, „Ukraina dla nikogo bardzo długo nie będzie dobrym sąsiadem dlatego, że tam panują brutalne obyczaje. Ukraińcy w sytuacji konfliktu odwołują się do rozwiązań najbardziej drastycznych".

Trudno oprzeć się wrażeniu, że poglądy prof. Łagowskiego można uznać za ideowy fundament „partii rosyjskiej". Taka partia może wkrótce powstać, choćby z części sympatyków Konfederacji.

Czytaj więcej

Ryszard Bugaj: Tusk wrócił i nie mówi nic

***

Po drugiej stronie spektrum polskiej orientacji wobec wojny w Ukrainie zdaje się plasować Paweł Kowal, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, wpływowy polityk opozycji. W wywiadzie w tym samym wydaniu „Plusa Minusa" nie pozostawił wątpliwości, że Zachód wygra tę wojnę, jeżeli „się spręży i dostarczy broń Ukrainie, która pozwoli jej szybko wygonić Rosjan ze swego terytorium". Wyraża przekonanie, że „Rosja prędzej czy później się rozpadnie. (...) Dojdzie do tego prędzej, bo Rosja nie wytrzyma kłopotów ekonomicznych. (...) Po wojnie będzie tak słaba, że powstanie pewnie jakieś nowe, mniejsze państwo rosyjskie".

Kowal zakłada, że po klęsce Rosji otwarta będzie droga do... unii Polski z Ukrainą. Oczywiście, zależy to – jego zdaniem – od tego, „czy jesteśmy w stanie ogarnąć nasze wady (...) i dobrze rozegrać szansę, przed którą nas stawia historia". Ale już działamy „przede wszystkim z powodu własnego interesu. To nie jest tylko pomaganie, ale też inwestycja w przyszłość".

Kowal nie wyjaśnia, czy o projekcie unii mówi wyłącznie we własnym imieniu, czy też jest to projekt jego politycznego obozu. Czy spodziewa się przychylności dla projektu w Ukrainie i u naszych partnerów na Zachodzie.

Niestety, projekt Kowala wpisuje się w moskiewską narrację, zgodnie z którą Polska chce zagarnąć Ukrainę. W przeszłości relacje polsko-ukraińskie bywały też – delikatnie mówiąc – mało przyjazne, więc takie podejrzenie jest i dla nich niebezpieczne. Wątpię też, by lansowanie strategii prowadzącej do utworzenia wspólnego państwa sprzyjało pozycji Polski w UE.

***

Choć z trudem, Polska dotychczas mieści się w głównym nurcie zachodniej polityki wobec wojny w Ukrainie. Nie powinniśmy – jak Węgry – kontestować tej polityki z powodu ekonomicznych interesów z Rosją. To by godziło w elementarne wartości etyczne.

Nie powinniśmy też jednak podporządkowywać naszej polityki geopolitycznym mrzonkom i z tego powodu kontestować umiarkowanej linii Zachodu. To by godziło w polską rację stanu.

Ryszard Bugaj – dr hab. nauk ekonomicznych, profesor nadzwyczajny w Instytucie Nauk Ekonomicznych PAN. Był działaczem opozycji antykomunistycznej, współzałożycielem Solidarności Pracy i Unii Pracy, posłem na Sejm, doradcą prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego

Prawie wszyscy obserwatorzy są zgodni: rosyjskie obchody 9 maja nie przyniosły informacji pozwalających na sformułowanie nowej prognozy dotyczącej wojny w Ukrainie. Można chyba przyjąć, że nadal trzeba się liczyć z trzema scenariuszami:

- militarna porażka Rosji i koniec rządów Władimira Putina, ale niekoniecznie demokratyczny zwrot w Rosji;

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich