Powrót Donalda Tuska na polską scenę polityczną może być zdarzeniem bardzo istotnym. Odwrócenie spadkowego trendu poparcia wyborców dla PO to niewątpliwie pierwszy efekt jego powrotu. Nie wiadomo, czy trwały. Sukces jest przede wszystkim rezultatem popularności, jaką cieszy się Tusk z racji pełnienia w przeszłości ważnych funkcji w polityce polskiej i europejskiej. Donald Tusk jest też bez wątpienia sprawnym „technologiem" polityki, w szczególności sprawnym mówcą. Jednak jak dotąd nie powiedział prawie nic, co pozwoliłoby ustalić, jakie (on sam i jego partia) chcą osiągnąć cele i jakimi środkami. Mówiąc prościej – jaki jest jego (i partii) program dla Polski. Zresztą intelektualnie jego diagnoza także nie powala, jest powtórzeniem (i wyostrzeniem) dotychczasowej krytyki opozycji pod adresem PiS. Pewnie to wystarczy dla wzmocnienie pozycji PO w ramach spektrum opozycyjnych partii. Ale to chyba za mało, by PO i jej lider uzyskali pozycję globalnej alternatywy względem obozu rządowego.
Tylko PiS coś pokazuje
Jak dotąd wszystkie partie opozycyjne unikają ujawnienia swojej programowej tożsamości (zakładając, że ją mają, co jest założeniem ryzykownym). Lektura programów wyborczych (także PiS) rodzi wrażenie wyścigu obietnic bez pokrycia. Każdy z tych programów mógłby nosić tytuł: „WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO".
PiS opublikował jednak Polski Ład, dokument wysoce ułomny, ale zawierający pewne dające się zidentyfikować postulaty. To jest jakieś zaczepienie do merytorycznej oceny. PO, która jest jedyną znaczącą konkurencją dla obozu rządowego, swojej programowej tożsamości nie ujawnia. Zapewnia tylko, że „co zostało dane, nie będzie odebrane". No i może jeszcze jedno: Tusk powiedział, że PO myliła się w swojej krytyce decyzji o obniżeniu minimalnego wieku przejścia na emeryturę.
Założyciele Platformy Obywatelskiej wyeksponowali przed laty trzy postulaty: reforma podatkowa 3x15 (PIT, CIT, VAT), likwidacja Senatu i finansowanie działalności politycznej tylko ze środków prywatnych. Żaden z nich nie został zrealizowany. Nie podjęto nawet znaczącej próby ich realizacji, choć przynajmniej jeden postulat (rezygnacja z dotacji budżetowej na działalność partii) zrealizować było można.
Wyborcy mają jednak prawo wiedzieć, czy Platforma zamierza (ewentualnie w zmodyfikowanej postaci) do któregoś z tych postulatów powrócić. W szczególności powinniśmy się dowiedzieć, czy PO widzi celowość reformy podatkowej i czy dopuszcza poparcie zmian podatkowych nacelowanych na odejście od degresywnego charakteru obciążeń (Donald Tusk deklarował sympatie socjaldemokratyczne). A może Platforma zdecydowała, by podjąć się działania na rzecz wprowadzenia jawności zeznań podatkowych polityków. Przeciwnicy Tuska wypominają mu wysokie dochody zainkasowane z tytułu działalności politycznej. Z pewnością służyłoby przejrzystości życia politycznego, gdyby zdecydował się (nawet bez ustawy) ujawnić swoje dochody i zapłacone podatki. Może małżonka obecnego premiera zdecydowałaby wówczas ujawnić informacje o swoim majątku, czego od dawna – bezskutecznie – domaga się opozycja.