Polska ludowa od kuchni

Opowieść Moniki Milewskiej zaczyna się w 1945 r. i kończy w roku 1989 – tak jak PRL. Powojenny plan sześcioletni był „planem dobrobytu", wskutek którego miała się podnieść o 50-60 proc. stopa życiowa mas pracujących. Ale się nie podniosła. Na wzór radziecki w 1950 r. otwarto Instytut Naukowo-Badawczy Handlu i Żywienia Zbiorowego, którego zadaniem było ustalanie jadłospisów i receptur dań obowiązujących w lokalach gastronomicznych. Ale konfrontacja ideologicznych założeń komunizmu z kuchenną rzeczywistością Polski Ludowej była jak zderzenie ze ścianą.

Publikacja: 13.05.2022 17:00

Polska ludowa od kuchni

Foto: materiały prasowe

Wszechobecne kolejki „w okresie stalinowskim bezpieka uznała za inkubatory postaw antyrządowych", do tego stopnia, że w końcu lat 70. we Wrocławiu władze zainstalowały przed sklepem mięsnym specjalne nasłuchy. W 1978 r. władza notowała podział kolejek na dwie grupy: „mięsne są stosunkowo łagodne i wyrozumiałe, maślane są gwałtowne i wybuchowe". To były dla władzy drażliwe tematy. Cenzura objęła nawet dobranockę dla dzieci, bo słynny kucharz Bartolini Bartłomiej herbu Zielona Pietruszka z „Porwania Baltazara Gąbki" w oryginale miał herb – Dwa Widelce i Udziec Barani.

Czytaj więcej

Wieszcz w każdym oknie

Na szczęście Polacy zawsze byli pomysłowi obywatele. Enklawę prywatnej inicjatywy w PRL stanowili „badylarze" zawdzięczający nazwę szklarniowej produkcji warzyw i owoców. Jak przypomina autorka – mimo centralizacji w czasach stalinowskich w Warszawie było aż 11 bazarów, a w latach 60. „pani Cielęcinowa" odwiedzała także dygnitarzy partyjnych i jakoś się nie interesowali, skąd ma mięso...

Z książki pt. „Ślepa kuchnia. Jedzenie i ideologia w PRL" dowiedzieć się można, że Edward Gierek, I sekretarz KC PZPR, był najbardziej wybrednym z pierwszych: lubił francuską kuchnię – szczególnie sery pleśniowe i mule. Całkiem inaczej było z jego poprzednikiem Władysławem Gomułką, który „najbardziej gustował w ziemniakach ze skwarkami ze zsiadłym mlekiem, kotletach mielonych z kaszą, chociaż mięsa nie jadł zbyt często". I pewnie z tego powodu ślepe kuchnie, będące wynalazkiem jego czasu, wydawały mu się w sam raz. Ascetami byli także Wojciech Jaruzelski i Michaił Gorbaczow – zdeklarowani abstynenci. Uprzywilejowani mogli wówczas zaopatrywać się w sklepach Baltony (dla pracujących za granicą i zarabiających w dewizach), Konsumach (dla nomenklatury) i wreszcie – sklepach komercyjnych dla zasobnych w gotówkę. Za to pani Kowalska, chcąc wyczarować coś z niczego, sięgała po encyklopedię wiedzy, jaką była ceniona, choć trudna do zdobycia „Kuchnia polska", która miała do 1989 r. aż 29 wydań.

Czytaj więcej

Słodko-gorzkie losy cukierników

W walkę ze stonką uznaną za forpocztę amerykańskiego imperializmu angażowano nawet dzieci, którym spec od wierszyków, Jan Brzechwa, napisał „Stonkę i Bronkę" wydaną w półmilionowym nakładzie. Autorka przypomina też agitujące wiersze dla dorosłych, takie jak „Specyfika terenu" Wiktora Woroszylskiego. Odwołuje się do bogatej w PRL-u satyry z popularnych czasopism, kabaretów, radia i telewizji. Sięga do wielu źródeł – archiwów, dzienników, prasy, IPN. Przytacza też historie zdarzeń, ludzi, daje konkretne przykłady, przypominając, że często ważniejsze niż fakty bywają w kwestii PRL-owskiego żywienia Polaków plotki i opinie. To także nostalgiczna opowieść o świecie jej dzieciństwa, którego gorzką kartę odsłoniła polityka w lipcu 1981 r., kiedy jej ojciec został zwolniony z pracy i w związku z tym utracił kartki na produkty żywnościowe nie tylko dla siebie, ale i całej rodziny.

Jest także o dożynkach organizowanych przez władzę z wielkim rozmachem, i okolicznościach pojawienia się w Polsce w latach 70. imperialistycznej coca-coli. I o deficytowych towarach na festynach. Czytelnicy dowiedzą się, jak karmiono wrogów systemu, a jak wyglądały głodówki polityczne.

Czytaj więcej

Katarzyna Kozyra: Najważniejsze jest poczucie wolności

„Ślepa kuchnia. Jedzenie i ideologia w PRL", Monika Milewska, Państwowy Instytut Wydawniczy

Wszechobecne kolejki „w okresie stalinowskim bezpieka uznała za inkubatory postaw antyrządowych", do tego stopnia, że w końcu lat 70. we Wrocławiu władze zainstalowały przed sklepem mięsnym specjalne nasłuchy. W 1978 r. władza notowała podział kolejek na dwie grupy: „mięsne są stosunkowo łagodne i wyrozumiałe, maślane są gwałtowne i wybuchowe". To były dla władzy drażliwe tematy. Cenzura objęła nawet dobranockę dla dzieci, bo słynny kucharz Bartolini Bartłomiej herbu Zielona Pietruszka z „Porwania Baltazara Gąbki" w oryginale miał herb – Dwa Widelce i Udziec Barani.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich