Pierwsze ślady czekolady pojawiają się w cenniku z 1852 r., a jej produkcja na większą skalę rozpoczęła się po sprowadzeniu z Paryża nowoczesnej maszyny parowo-walcowej – po trzech latach od uruchomienia firmy. „Cena funta najdroższej wedlowskiej czekolady była wówczas wyższa niż dzienna płaca rzemieślnika, zwykły robotnik niewykwalifikowany musiałby na nią pracować aż trzy dni" – uświadamia autor.
W 1859 r. wyroby Wedla można było już kupić m.in. w Częstochowie, Lublinie, Piotrkowie, a w 1933 r. – nawet w Paryżu. Wedel badał preferencje klientów i reklamując się w prasie – co wówczas nie było zwyczajne – nie tylko gwarantował wysoką jakość swoich wyrobów, ale „wykorzystywał marketingowo potęgę kultury masowej; kolekcje fotografii gwiazd kina dołączał do produktów". Jego kakao owsiane na przykład miało być „zalecane przez lekarzy dla dzieci i osób chorych na żołądek" i oczywiście – najlepsze w Warszawie.
Czytaj więcej
Jestem historykiem i mieszkańcem Warszawy, wobec której żywię mieszane uczucia" – przyznaje Błażej Brzostek, autor „Wstecz. Historii Warszawy do początku", czyli biografii stolicy.
Przewaga nad konkurentami rosła wraz ze zmianą asortymentu na luksusowy: na III wystawie światowej w Paryżu w 1878 r. Wedel dostał brązowy medal za czekolady i kakao. „Opisanie produktów zamawianych przez Wedla wymagałoby pióra Brunona Schulza" – przyznaje autor monografii. Wystarczy wymienić choćby tylko produkowane wówczas karmelki: burbonki, śnieżki, złote migdały, gejsze, delfty – by przyznać mu rację.
Dołączały do nich stopniowo i pączki, które nazywał berlińskimi, i Sucharki Karlsbadzkie (a w czasie II wojny nawet chleb).