Długie, siwe włosy. W kącikach oczu i na policzkach zmarszczki, w które nie wstrzykuje botoksu. Grube okulary, zza których wyglądają oczy całkowicie pozbawione makijażu. Jane Campion za miesiąc kończy 68 lat. I przeżywa wspaniałe chwile. Jej film o dwóch braciach prowadzących ranczo w Montanie ma tuzin nominacji do Oscara. Najwięcej ze wszystkich. W historii tej nagrody nierzadko zdarzało się, że twórcy obsypanych nominacjami tytułów wychodzili z gali oscarowej bez statuetek. Jednak pozycja filmu wydaje się mocna.
„Psie pazury" miały światową premierę we wrześniu 2021 roku na festiwalu w Wenecji. Potem na rozmaitych festiwalach i w plebiscytach krytyków zdobyły – aż trudno w to uwierzyć – prawie 250 nagród: dla filmu, za reżyserię, aktorstwo, scenografię. A w ostatnim tygodniu zgarnęły brytyjską BAFTĘ i nagrodę Gildii Reżyserów Amerykańskich. To obiecujący sygnał, w ponad 70-letniej historii tego wyróżnienia tylko siedem razy zdarzyło się, by Oscara za reżyserię nie dostał artysta uhonorowany wcześniej przez kolegów po fachu. Jane Campion odbierała też ostatnio znaczące nagrody recenzentów: Critic's Choice Award oraz laur krytyków nowojorskich.
– Każdy film Jane Campion był ważny, a „Psie pazury" całkowicie wywróciły gatunek westernu – powiedział ostatnio podczas gali w Nowym Jorku Martin Scorsese, który właśnie montuje dramat kryminalny z Dzikiego Zachodu „Killers of the Flower Moon". A Jane Campion, specjalistka od drgnień duszy kobiet, tym razem weszła w męski świat. „Psie pazury" powstały na motywach pochodzącej z 1967 roku powieści Thomasa Savage'a.
W stanie Montana, na farmie położonej wśród wypalonych słońcem łąk wolno toczy się dramat czwórki bohaterów. Męski i przystojny Phil pilnuje rodzinnego interesu, dyrygując kowbojami w kurzu, który unosi się spod kopyt bydła. Szorstki i niedostępny, ale grający pięknie na banjo. A niektórzy szepczą, że jest świetnie wykształcony. Jego brat George to z kolei korpulentny fajtłapa w garniturze. Ich wspólne życie zmieni się, gdy George oświadczy się barmance z lokalnej knajpy i Rose wprowadzi się do domu braci z nastoletnim synem Peterem, niepasującym do surowej Montany – delikatnym, zamkniętym w sobie chudzielcem, który woli wycinać z papieru sztuczne kwiaty i marzy, by zostać chirurgiem. Phil nie jest w stanie Rose zaakceptować. Upokarza zarówno ją, jak i jej syna. Aż do dnia, w którym zacznie go uczyć poruszania się po twardej rzeczywistości Montany. Jednak tragedia wisi w powietrzu.
Akcja „Psich pazurów" toczy się w latach 20. XX wieku, ale krajobraz sprawia, że nie wydają się to czasy odległe. Jane Campion rysuje świat, w którym obowiązuje jeden wzór męskości – nieakceptujący inności, bezlitosny w stosunku do słabszych i tych, którzy wyłamują się z narzucanych norm. Phil nigdy nie przyzna się do homoseksualizmu, Peter wyprze z siebie każdą próbę zrozumienia własnej seksualnej orientacji. Żaden z nich nie będzie miał siły, by zawalczyć o siebie, choćby tak jak kowboje z „Brokeback Mountain".