Bogusław Chrabota: Śmierć dzieci Fukuyamy

To gorzej niż nekrolog. Raczej wielki plakat z napisem: oto umarliśmy. Całe pokolenie ludzi zwiedzionych marzeniem, że po upadku żelaznej kurtyny wejdziemy w epokę końca historii, jak zapowiedział fałszywy prorok ze Stanford w Kalifornii. Czy mu wierzyliśmy do końca? Pewnie nie.

Aktualizacja: 20.03.2022 15:28 Publikacja: 18.03.2022 17:00

Bogusław Chrabota: Śmierć dzieci Fukuyamy

Foto: Fotorzepa, Maciej Zieniewicz

Zawsze na koniec zostawała konfrontacja z poglądami Samuela Huntingtona, klasyczny spór z końca lat 90. o to, co nas czeka. I mimo że Huntington wydawał nam się bliższy, bo miał coś z Koniecznego, coś z naszych przesądów, coś z narodowej psychologii, rzeczywistość zdawała się rozkwitać, błyszczeć w świetle racjonalnych na skroś globalizacji, modernizacji czy cyfryzacji. Jasne było, że drugim dnem tej rzeki cywilizacyjnego optymizmu płynęło pulsujące ludzkie szaleństwo, ale wydawało się, że wybija studzienki w ulicach odległych miast. W Syrii, Sierra Leone, Birmie czy Mali. U nas, jak zapowiedział Fukuyama, miał być spokój. I był, bo przecież służy ludziom, kreuje warunki do rozwoju, postępu. Diabeł chorych ideologii to przesąd. Zastąpiły go logika i racjonalizm.

I nagle szok. W katolickie święto obżarstwa putinowska Rosja rozpoczyna klasyczną, konwencjonalną wojnę z Ukrainą. Przez obalone szlabany graniczne do bratniego nam kraju wlewają się kolumny czołgów. Niebo przecinają szlaki rosyjskich myśliwców bombardujących i kremlowskich rakiet. Niektórzy nieruchomieją. Innym odbiera mowę. Jeszcze inni powtarzają, że to niemożliwe; przecież koledzy, moskiewscy akademicy i biznesmeni, rozumni ludzie zapewniali, że wojna jest niemożliwa, że to plotki, echo amerykańskich zimnowojennych rojeń. Jakieś wishful thinking złych i ponurych facetów z Pentagonu. Wszystko prysło jak mydlana bańka. „Szaleństwo Putina" – tłumaczą. „Błąd historii" – dowodzą. Działanie z istoty irracjonalne. Ale jednak możliwe, jak się okazuje. Ale faktyczne, bo to przecież nie fatamorgana.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Kijów może tę wojnę wygrać

Tylko Kreml mówi i każe mówić inaczej. To żadna wojna, tylko specoperacja. Wyzwalanie przyjaznego kraju. Słuszna walka z obrzydliwym nazizmem. Do grona pożytecznych idiotów z Zachodu dołącza niemal cała zmanipulowana przez władzę nacja.

A co po naszej stronie? Po chwilowym szoku zastanawiamy się, z czym mamy do czynienia? Bez wątpienia ta wojna to przejaw wymierzonego we własny naród szaleństwa. Wyłącza Rosję z procesu globalizacji. Odcina od inwestycji. Prowadzi na ryzykowne ścieżki upadku i ubóstwa. A jednak nie. Przygotowywano się do niej w sposób racjonalny. Od lat testowano metody przetrwania w sytuacji odcięcia od światowego systemu. Autarkiczny model własnego, zamkniętego w granicach federacji Rusnetu jest po udanych testach. Przygotowano substytucje dla obłożonych sankcjami dóbr. Zabezpieczono kwestie samowystarczalności żywnościowej. Przygotowano Rosję na długie oblężenie, jak tamto – Leningradu – w czasie wielkiej wojny ojczyźnianej.

A zatem była refleksja, co więcej – solidne plany. Czyli jednak nie można ograniczyć tego ekscesu do szaleństwa. Był w tym i racjonalizm. Czym jest więc w sensie racjonalnym ta wojna? Neutralizacją potencjalnego zagrożenia cywilizacyjnego, jakim stała się okcydentalizująca się w szybkim tempie Ukraina? Grozą mentalną dla rządców Kremla, że kiedyś i Rosja pójdzie tą ścieżką? Więc trzeba ten wzorzec wyciąć, wygumkować, choćby i kosztem morza krwi.

Bez wątpienia ta wojna to przejaw wymierzonego we własny naród szaleństwa. Wyłącza Rosję z procesu globalizacji. Odcina od inwestycji. Prowadzi na ryzykowne ścieżki upadku i ubóstwa. A jednak nie. Przygotowywano się do niej w sposób racjonalny.

A może liczy się inna interpretacja? Wojna z Ukrainą to wojna zastępcza z Zachodem. Wojna test, której powodzenie pozwoli otworzyć nowe fronty w przyszłości. Dalej, w stronę Renu i Sekwany. Po trupie Polski oczywiście.

A może jeszcze inaczej? Wojna to rozumne i pragmatyczne wyczyszczenie przedpola. Odsunięcie militarnej grozy od swoich granic. Próba przesunięcia neutralnego bufora z terenów Ukrainy na zachód. Wtedy Polska byłaby dla Rosji krajem buforowym, tak jak dla NATO miała być nim Ukraina. Ot, taki, obciążony dużym ryzykiem geopolityczny manewr.

Z którą z tych wojen mamy do czynienia? Warto zapytać Fukuyamy. Ale on sam nie wie. Nie ma w tej sprawie pewności, choć upiera się, że klęska Rosji jest niechybna. Tyle że jego analizy nie są tym razem ani głębsze, ani bardziej przełomowe od tego, co sami widzimy. Nie jest, ani nawet nie próbuje być mądrzejszy. Ideologia ustępuje miejsce twardym informacjom wywiadu.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Rosjanie – miłość i nienawiść

Co innego mnie konającemu na oczach czytelnika dziecku Fukuyamy przychodzi do głowy jako ostatnia przedśmiertna refleksja. Jak to jest, że człowiek, który miał wszystko, zbudował niemal doskonały system korupcji i władzy, mógł przejść do historii jako ten, co odbudował kraj, i zasłużyć, mimo całego swojego okrucieństwa, na miejsce na pomnikach – rzuca to wszystko z taką lekkością na szalę i igra z losem. A właściwie pluje mu w gębę... Mógł być jak Piotr I. Cóż, okazał się głupszy i podlejszy.

Zawsze na koniec zostawała konfrontacja z poglądami Samuela Huntingtona, klasyczny spór z końca lat 90. o to, co nas czeka. I mimo że Huntington wydawał nam się bliższy, bo miał coś z Koniecznego, coś z naszych przesądów, coś z narodowej psychologii, rzeczywistość zdawała się rozkwitać, błyszczeć w świetle racjonalnych na skroś globalizacji, modernizacji czy cyfryzacji. Jasne było, że drugim dnem tej rzeki cywilizacyjnego optymizmu płynęło pulsujące ludzkie szaleństwo, ale wydawało się, że wybija studzienki w ulicach odległych miast. W Syrii, Sierra Leone, Birmie czy Mali. U nas, jak zapowiedział Fukuyama, miał być spokój. I był, bo przecież służy ludziom, kreuje warunki do rozwoju, postępu. Diabeł chorych ideologii to przesąd. Zastąpiły go logika i racjonalizm.

Pozostało 87% artykułu
Plus Minus
Grób Hubala w Inowłodzu? Hipoteza za hipotezą
Plus Minus
Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać
Plus Minus
Filmowy „Reagan” to lukrowana laurka, ale widzowie w USA go pokochali
Plus Minus
W walce rządu z powodzią PiS kibicuje powodzi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie samochodami w firmie to złożony proces
Plus Minus
Aleksander Hall: Polska jest nieustannie dzielona. Robi to Donald Tusk i robi to PiS