Głupota to czy tylko strach? A może jedno i drugie? Alians wypranych przez propagandę mózgów z obłędnym strachem przed jakimś nieobliczalnym naczalstwem, które zgnoi, pobije, a może i zastrzeli? Nie, nie jesteście ludźmi dwudziestego pierwszego wieku. Jesteście tą samą zgrają wystraszonych mużyków, co sto i dwieście lat temu. Tyle że rubachy, łapcie i baranice zamieniliście na kamasze i współczesne mundury. Ale tak samo jak tamci przyzwyczajeni jesteście do lania w pysk przez kamandira przy byle okazji. Za bezdurno! To takie słowo z waszego języka, którego nie spotka się w żadnym innym kraju. Łączy wszystko, co u was najgorsze; głupotę z bezradnością, niesprawiedliwość z przemocą, kult nagiej siły z kompletnym deficytem człowieczeństwa. Ruskie trzaskanie po pysku za bezdurno jest jak lanie kijem psa za to, że istnieje; oto wzorzec relacji w waszym społeczeństwie, w waszej armii.
Czytaj więcej
Język rosyjski nie może stygmatyzować, podobnie jak białoruski. Bo to nie język rozstrzyga o winie. Nie przesądza o zbrodniczych zamiarach czy udziale w putinowskim spisku przeciw światowemu bezpieczeństwu.
Ta wojna pokazuje, jak marnym jesteście dla Kremla mięsem armatnim. Osiemnastoletni rekruci, którym nawet nie wyjaśniono ich roli czy punktu docelowego „ćwiczeń", na które ich wysłano. Niedoszkoleni, głodni i bezmyślni. Karmieni porcjami żywnościowymi sprzed dekady. Głodni tak, że bez cienia skrupułu okradają sklepy spożywcze w „wyzwolonych" przez siebie miastach. Próbują dostać się do wmurowanych w chodnik bankomatów. Pakowani do czołgów wystawionych na strzał nowoczesnych systemów przeciwpancernych, jakie dosłała Ukraińcom Ameryka i Europa.
Nie, nic się w tej armii nie zmieniło. I w samej Rosji zmieniło się niewiele. Tam łże-generałów zastępują łże-ojcowie narodu. O nażartych pyskach i mózgach odkształconych przez chorą ideologię. Niehumanitarną, ponurą w swoim stosunku do człowieka, Boga i ojczyzny. Te same gęby, które wysyłały żołnierzy do pacyfikowania powstania gen. Kościuszki, zamordowania Olszynki Grochowskiej. Te same mordy, które zaganiały batem ludzką swołocz do walki na frontach wojny światowej, a potem chlały koniak w gabinecie arcyłotra Stalina.