Każdy człowiek przychodzi na świat w posiadaniu pewnego skarbu. I już od chwili jego narodzin rozpoczyna się o ten skarb wielki wyścig, rywalizacja koncernów i polityków, wielkich reżyserów i anonimowych twórców memów. Wszyscy oni walczą o jak największy kawałek tortu, na który składa się kilkaset tysięcy godzin, parę milionów spojrzeń i podobna liczba kliknięć. Suma, jaką dysponuje do wydania każdy człowiek. Ekonomia rodzi się tylko tam, gdzie jakiegoś dobra jest za mało. Nie ma przecież potrzeby „gospodarować" czymś, czego jest i zawsze będzie pod dostatkiem. Nie istnieje, a przynajmniej nie istniała dotychczas, ekonomia powietrza czy światła słonecznego. I z tego samego powodu najważniejszą gałęzią gospodarki stała się ekonomia uwagi.
W rzeczywistości przeładowanej informacjami, obrazami, dźwiękami to nie one są dobrem podstawowym. Nad hiperinflacją danych nikt już nie panuje, są tyle samo warte, co wożone taczkami banknoty w Republice Weimarskiej. Dobrem realnym, którego ilość jest i będzie zawsze ograniczona, pozostaje wyłącznie czas, jaki człowiek może przeznaczyć na ich przyswojenie. Dzisiejszą gospodarką nie rządzi już parytet złota, tylko uwagi. Informacje, ludzie, zdarzenia nabierają znaczenia i wartości tylko na tyle, na ile zdołali przyciągnąć odpowiednią sumę spojrzeń i kliknięć.
Ekonomia uwagi (economy of attention) zmieniła sposób wyceny, określania wartości dóbr na tyle, że część socjologów uważa, iż żyjemy już nie tyle w społeczeństwach kapitalistycznych co „atencjonalistycznych". Ten termin brzmi zdecydowanie zbyt źle, aby był w stanie kiedykolwiek się przyjąć. A jednak gdy szacuje się dziś wartości marki jakiejkolwiek firmy, to patrzy się na to, jak wiele uwagi uda się jej przyciągnąć, a nie, jak wiele towarów czy usług będzie w stanie dostarczyć dana firma.
To już nie świat na zewnątrz jest polem prawdziwej walki koncernów. Stała się nim dusza. Rynkiem, który starają się podbić, jest nasze życie wewnętrzne. Ten kopernikański przełom dopiero w drugiej kolejności rewolucjonizuje ekonomię. Jego pierwszą ofiarą jest ludzka natura.
Podlega ona zjawisku, z jakim spotkał się każdy niemal region, w którym odkryto nagle bogate złoża dóbr naturalnych – gospodarce rabunkowej. „Intensywnym działaniom gospodarczym, na skutek których następuje wyrządzenie niepowetowanych szkód w zasobach naturalnych terytorium, a przy tym zmniejszenie użytkowej wartości gruntu, na jakim się działa". Ekonomia uwagi stworzyła kulturę dystrakcji. Umysł, o chwilę uwagi którego toczy się bezpardonowa walka, został w jej efekcie wyjałowiony. Przestał być zdolny do skupienia się na tekście, obrazie, zjawisku dłużej niż przez kilkanaście sekund. Kilka lat temu przeprowadzono badania, z których wynika, że pozbawienie użytkownika mediów społecznościowych dostępu do nich powoduje w jego organizmie dokładnie te same reakcje, które można zaobserwować u narkomana podczas detoksu.