Plus Minus: Czy Joseph Conrad jadł ludzkie mięso?
Ingmar Villqist, dramatopisarz i reżyser: Pewnie nie był kanibalem, ale to, czego doświadczył podczas swojej słynnej wyprawy do Konga, i to, co widział oraz słyszał – musiało mu potem przypominać różne ekstremalne sytuacje. Mówię to w nawiązaniu do opowiadania „Falk".
Pytanie o kanibalizm stawia Conradowi w pana sztuce kuzynka, a także tłumaczka jego prozy Aniela Zagórska. Kontekst jest następujący: urodzony w Polsce pisarz, ukształtowany przez romantyzm i idealistyczną ideologię patriotyczną, doświadczył w koloniach drapieżnego socjal-darwinizmu, który inni Polacy poznali dopiero podczas II wojny światowej w gułagach i niemieckich obozach koncentracyjnych.
Plemiona ludożerców, które Conrad poznał i o których słyszał, dopuszczają się aktu ludożerstwa również w celu oczyszczenia. Zjedzenie drugiego człowieka, które wydaje się nam bestialstwem, jest rodzajem okrutnego samooczyszczenia poprzez wchłanianie duszy i emocji tego człowieka. Conrad mówi o żywieniu się cudzym strachem, jednak poddanym starannemu misterium. Jednocześnie ci ludzie, których spotkał w Kongu, głodni zaszczytów, władzy, a przede wszystkim pieniędzy, czyli jednego z elementów ówczesnej rewolucji przemysłowo-technicznej – stają się upiornym dowodem na spełnienie darwinowskiej teorii ewolucji. Człowiek ze szczytu piramidy Darwina może zrobić absolutnie wszystko, żeby zaspokoić swoje żądze. Conrad komentuje to stwierdzeniem o dwoistości człowieka, który jest w stanie dokonać najpiękniejszych rzeczy, a równolegle dopuścić się niedających się wyobrazić okropności. Wspomina obraz z dżungli – pagórek z poucinanych czarnych dłoni, które jeszcze się ruszają i kiwają w jego stronę palcami.
Oczywiście nie żyjemy w aż tak ekstremalnym czasie i miejscu, ale zawsze możemy mówić o zachłanności człowieka, niezależnie od epoki i kontekstu historycznego. Taka jest nasza kondycja, choć tak naprawdę nie wiemy, co mamy zrobić z naszym ludożerstwem – dosłownym czy metaforycznym, czyli z odbieraniem drugiemu człowiekowi życia, przestrzeni życiowej, wolności, myśli, emocji, dóbr materialnych, bliskich osób. Mówimy o tym, co zawsze było obecne w historii człowieka, czyli o holokauście, którego to terminu teraz używamy na nazywanie jednego wydarzenia. A przecież eksterminacja innych ras, narodów, społeczeństw czy grup towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Nawet najwięksi artyści nie potrafili dotknąć istoty zjawiska i wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. Conradowi to się udało. Z jednej strony opisuje w swoim opowiadaniu wielką miłość głównego bohatera do pięknej, niedostępnej dziewczyny. Z drugiej, oświadczając się jej, mówi on coś niewytłumaczalnego, co powinno zniszczyć rodzącą się relację: „Wiecie państwo, ja jadłem ludzkie mięso!". Dwoistość, do jakiej się przyznaje, jest emblematem nie tylko człowieka współczesnego.